W niedzielny wieczór 7 stycznia napłynęły poruszające informacje o śmierci byłego polskiego skoczka narciarskiego Mateusza Rutkowskiego. Mistrz świata juniorów z Turynu i srebrny medalista w rywalizacji drużynowej miał zaledwie 37 lat.
Reklama.
Reklama.
Informację o tym, że Mateusz Rutkowski nie żyje pierwszy podał portal Sucha24.pl. Z czasem lokalne media z południowej Polski zaczęły w jedną całość łączyć swoje niedzielne doniesienia. Jak podawaliśmy w naTemat, szybko okazało się jednak, że okoliczności śmierci skoczka narciarskiego miały już wcześniej zostać opisane w materiale serwisu Góral.Info.pl.
Ten w niedzielne popołudnie donosił o tragicznym finale walki strażaków i ratowników medycznych o życie mężczyzny ze Skrzypnego.
"Na miejsce udali się ratownicy zespołu ratownictwa medycznego oraz strażacy z OSP Skrzypne, OSP Szaflary i JRG Nowy Targ. Ratownicy po przybyciu na miejsce niezwłocznie podjęli czynności reanimacyjne. Niestety, pomimo podjętej akcji mającej przywrócić krążenie nie udało się uratować życia mężczyźnie" – czytamy.
W tej publikacji jako przyczynę wezwania służb ratunkowych podano "nagłe zatrzymanie krążenia".
Mateusz Rutkowski nie żyje. O jego talencie do skoków narciarskich mówił sam Adam Małysz
Mateusz Rutkowski był mistrzem świata juniorów i zdobywcą rekordu skoczni Bjørkelibakken, na której osiągnął wynik 104,5 m. Po zawodach w 2004 roku na skoczni w Planicy, gdzie jako trzeci Polak w historii skoczył powyżej 200 metrów (201,5 m), mówił o nim sam Adam Małysz. Najlepszy skoczek w polskiej historii widział go wówczas w roli swojego następcy. Jak tłumaczył Małysz, w Rutkowskim "drzemał wielki potencjał talentu".
Później skoczek ze Skrzypnego borykał się jednak z licznymi problemami. Wśród nich były kłopoty z alkoholem. Rutkowski miał mieć też trudności w utrzymaniu wagi, co jest kluczowe w tym sporcie. Dochodzić do tego miały również problemy z dyscypliną.
Czytaj także:
Wszystko to było powodem wykluczenia Mateusza Rutkowskiego z kadry narodowej. Wydalony z niej został w sezonie 2004/2005. Wraz z bratem – także skoczkiem – nadal trwał jednak w branży. W 2017 roku wspólni otworzyli Klub Sportowy Rutkow-Ski.
Tragiczne doniesienia w sprawie śmierci 37-latka potwierdził także Polski Związek Narciarski. "PZN składa kondolencje i wyrazy współczucia rodzinie oraz bliskim Mateusza" – oznajmiła w specjalnym komunikacie organizacja kierowana przez Adama Małysza.