
Sylwia Zapisek nie pozwoliła, żeby jej syn był jedynie chorym, umierającym dzieckiem. Zrobiła wszystko, żeby spełnić marzenia Dawida. Na pogrzebie 14-letniego chłopca były szaliki Lechii Gdańsk, race i setki ludzi. Podziwiana wcześniej kobieta nagle stała się obiektem ataków. Krytykowano jej sposób przeżywania żałoby i zarzucano dorabianie się na tragedii. Matka Dawida nie rozumie, dlaczego wszyscy wiedzą lepiej, jak ma przeżyć żałobę po stracie syna.
Atak po pogrzebie
Od pogrzebu cisza. Jakbym była zerem, wpadła w przepaść. Tak, rodzice dalej piszą, ale jeśli już, to po to, żeby wyrzucić, że wylansowałam się na synu, żerowałam na chorobie dziecka, na pewno zarobiłam na pogrzebie... CZYTAJ WIĘCEJ
Początkowe wsparcie przerodziło się w krzywdzącą krytykę. Mama chłopca usłyszała, i to od księdza na kolędzie, że pogrzeb był szopką, no bo po co te race? Zarzucano jej też, że niegodnie przeżywa żałobę, bo przyszła w takiej koszulce, że to niewłaściwe. Dziwiono się, że potrafi teraz wyjść z domu, że uśmiecha się, chociaż straciła syna. I dlaczego nie ubiera się na czarno? Przecież powinna nosić żałobę. "Z tą żałobą to jest tak, że każdy najlepiej wie, jak ma się ją przeżyć" – powiedziała Sylwia Zapisek w rozmowie.

