Sylwia Zapisek, mama Dawida podczas przekazania koszulki z podpisami reprezentacji Polski i autoGraffem Michaela Platiniego. Na zdjęciu wspólnie z ministrem Sławomirem Rybickim.
Sylwia Zapisek, mama Dawida podczas przekazania koszulki z podpisami reprezentacji Polski i autoGraffem Michaela Platiniego. Na zdjęciu wspólnie z ministrem Sławomirem Rybickim. Fot. Rafał Malko / Agencja Gazeta

Sylwia Zapisek nie pozwoliła, żeby jej syn był jedynie chorym, umierającym dzieckiem. Zrobiła wszystko, żeby spełnić marzenia Dawida. Na pogrzebie 14-letniego chłopca były szaliki Lechii Gdańsk, race i setki ludzi. Podziwiana wcześniej kobieta nagle stała się obiektem ataków. Krytykowano jej sposób przeżywania żałoby i zarzucano dorabianie się na tragedii. Matka Dawida nie rozumie, dlaczego wszyscy wiedzą lepiej, jak ma przeżyć żałobę po stracie syna.

REKLAMA
Dawid Zapisek chorował na ciężką chorobę – rdzeniowy zanik mięśni. Według rokowań lekarzy miał żyć najwyżej 6 lat. Na przekór żył 14, nie poddawał się i z pasją walczył o marzenia. Tym samym dawał przykład i nadzieję innym. Nie tylko kibicom, choć ci rozumieli go najlepiej. Dawid z wielką pasją kibicował Lechii Gdańsk i Realowi Madryt.

Atak po pogrzebie
Dawid wiedział, że może w każdej chwili umrzeć, więc poprosił mamę, żeby na jego pogrzebie były race. Tyle rac, ile będzie miał lat. Zmarł 18 września. Na cmentarzu nie odpalono 14 rac. Było ich kilkadziesiąt. Setki ludzi żegnały niezwykłego gdańszczanina. Na pogrzebie mama chłopca – Sylwia Zapisek nie ubrała się na czarno – miała kibicowską koszulkę, bo tak chciał jej syn.
To wywołało falę niezrozumiałych ataków i pretensji. Sylwia Zapisek w rozmowie z portalem gazeta.pl powiedziała, że kiedyś była bohaterką, wszyscy ją dopingowali w spełnianiu marzeń jej syna. Ale to się skończyło. "Od pogrzebu cisza. Jakbym była zerem, wpadła w przepaść" – mówi.
Sylwia Zapisek, mama Dawida Zapiska
w rozmowie z gazeta.pl

Od pogrzebu cisza. Jakbym była zerem, wpadła w przepaść. Tak, rodzice dalej piszą, ale jeśli już, to po to, żeby wyrzucić, że wylansowałam się na synu, żerowałam na chorobie dziecka, na pewno zarobiłam na pogrzebie... CZYTAJ WIĘCEJ


Początkowe wsparcie przerodziło się w krzywdzącą krytykę. Mama chłopca usłyszała, i to od księdza na kolędzie, że pogrzeb był szopką, no bo po co te race? Zarzucano jej też, że niegodnie przeżywa żałobę, bo przyszła w takiej koszulce, że to niewłaściwe. Dziwiono się, że potrafi teraz wyjść z domu, że uśmiecha się, chociaż straciła syna. I dlaczego nie ubiera się na czarno? Przecież powinna nosić żałobę. "Z tą żałobą to jest tak, że każdy najlepiej wie, jak ma się ją przeżyć" – powiedziała Sylwia Zapisek w rozmowie.
Prawo do żałoby
Kobieta przyznaje, że krytykujący osiągnęli swój cel – zamknęła się w domu i bała wchodzić do pokoju Dawida. Sylwia Zapisek nie potrafi zrozumieć, dlaczego ludzie zaczęli ją atakować. – Nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje. Chociaż może powinnam... Matki, które też straciły dzieci, a pisały do mnie po śmierci Dawida, ostrzegały, że teraz spotka mnie wiele ataków związanych ze sposobem przeżywania żałoby. One też były za to atakowane, krytykowane, oceniane. Powinnam się liczyć z tym, że we mnie uderzy to kilkukrotnie mocniej, bo nie byłam już anonimowa – przyznaje w rozmowie z naTemat.
Sylwia Zapisek dodaje, że mimo wszystko nie spodziewała się, że będzie to atak tak silny i tak bolesny. – Niektórzy pisali mi, że jesteśmy z synem tematem na zamówienie, podnosimy słupki oglądalności... To wszystko jest dla mnie bardzo trudne. Nie jestem osobą z lodu. Przeżywam to... – dodaje wzruszonym głosem.
Zdaniem dr Ewy Chalimoniuk, psycholog z Laboratorium Psychoedukacji, taka agresywna postawa może mieć kilka powodów. – Po pierwsze to stereotypy, które są w naszym społeczeństwie bardzo silne. Jeśli ktoś się z nich wyłamuje, to znajdzie się frakcja, która poczuje się tym zagrożona i reaguje agresywnie. Po drugie dochodzi do głosu chęć pokazania, kto jest lepszy, a kto gorszy. "Bo to ja wiem lepiej, jak coś powinno wyglądać" – podkreśla dr Ewa Chalimoniuk. Psycholog zwraca uwagę, że takie zachowania ujawniają się szczególnie, jeśli stajemy przed czymś nowym. – Jeśli czegoś nie znamy, nie do końca rozumiemy powody działania drugiej osoby. Jeśli ktoś zachowuje się inaczej, niż się powszechnie przyjęło, pojawia się zawiść i uruchamiają się takie negatywne myśli. To typowe szczególnie w przypadku kwestii, do których podchodzimy stereotypowo, takich jak pogrzeb i żałoba. Jeśli ktoś się zachowa inaczej, traktuje się to jako sprzeniewierzenie, przestępstwo – dodaje.
Dałam synowi obietnicę
Mama Dawida wie, że nadal jest wiele osób, które ją wspierają. Dziś w swojej skrzynce znalazła 700 maili. Wiele z nich zawierało słowa otuchy. Wśród maili są również wyrzuty i ataki. Sylwia Zapisek przyznaje, że najbardziej ranią ją te od bliskich osób. – Te ciosy od bliskich osób są szczególnie bolesne. Na nich w trudnych chwilach liczy się najbardziej. Oni przecież wiedzą, co się działo w tych czterech ścianach. Wiedzą, jak walczyliśmy. Teraz robią sobie z tego używkę, napędzają to koło – uważa.
Kiedy niektórzy bliscy i przyjaciele zawiedli, wsparli ją obcy ludzie – ci, którzy też stracili dzieci i rozumieli, co czuje rodzic, który musi pochować własne dziecko. – Przysłali mi taką listę życzeń rodziców, którzy stracili dzieci. To 16 punktów opartych na doświadczeniach, przemyśleniach, które pozwalają zrozumieć tę sytuację. Sama doszłabym do tego po kilku latach. Nie wiem, czym sobie zasłużyłam na takie zaufanie... – mówi Sylwia Zapisek.
Z pewnością zasłużyła tym, że z wytrwałością realizowała marzenia syna. Nie był cierpiącym chłopcem czekającym na śmierć. Cieszył się życiem. Marzył, żeby spotkać się z Ikerem Casillasem. Udało się. Jego mama długa o to zabiegała. Swojego idola poznał podczas Euro 2012. Nie uważa, że się dla dziecka poświęciła. – Niektórzy mówili mi, że jestem matką, więc moim "zasranym obowiązkiem" było to robić, inni szeptali, że powinnam oddać syna do jakiegoś domu dziecka lub zakładu opieki. Każdy wiedział lepiej, co powinnam robić. Mam wątpliwości, czy niektórzy z tych krytykujących byli kiedykolwiek rodzicami – dodaje Sylwia Zapisek.
Dr Ewa Chalimoniuk zaznacza, że jedynym wyjściem w takiej bolesnej sytuacji jest próba zdystansowania. – Ludzie nie zdają sobie sprawy, ile dodatkowego bólu zadają komuś, kto i tak stracił bliską osobę. Ważne, żeby mieć blisko siebie kogoś, kto pomoże się zdystansować. To jest bardzo trudne. Trzeba zebrać siły, robić swoje i mieć nadzieję, że ci atakujący kiedyś zmienią swoją postawę – wyjaśnia psycholog.
Mama Dawida nie poddaje się. Jest prezesem Stowarzyszenia Kibiców Niepełnosprawnych im. Dawida Zapiska, które powstało z jej inicjatywy, ale było marzeniem jej syna. Ma pomagać chorym i niepełnosprawnym kibicom sportu. – Nie wolno mi zrezygnować. Nie robię tego, żeby udowodnić coś innym. Nie muszę. Chcę dotrzymać obietnicy złożonej synowi. To on dawał mi siłę, był moim wychowawcą i pokazał, że nie wolno się poddawać – podkreśla z mocą mama Dawida.