W poniedziałek (22 stycznia) zagraniczne media obiegła wieść o tym, że nie żyje David Gail. W kultowym serialu "Beverly Hills 90210" wcielił w rolę Stuarta Carsona. W momencie śmierci aktor miał 58 lat.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak donosi "The New York Times", informację o śmierci Davida Gaila przekazała za pośrednictwem Instagrama siostra aktora, Katie Colmenares. "Nie było ani jednego dnia w moim życiu, w którym nie byłeś przy mnie, zawsze pod moimi skrzydłami. Byłeś moim najlepszym przyjacielem, gotowym stawić czoła wszystkiemu i każdemu" – czytamy.
"Będziesz ze mną każdego dnia w moim sercu. Jesteś cudowny, kochający, niesamowity. Tęsknie za tobą w każdej sekundzie, każdego dnia, na zawsze" – dodała Colmenares w mediach społecznościowych.
Na razie nie zdradzono, jaka była przyczyna śmierci 58-letniego gwiazdora "Beverly Hill 90210". Widzowie ikonicznego serialu telewizyjnego zapamiętają go za rolę Stuarta Carsona, młodego dziedzica wielkiej fortuny, który oświadczył się Brendzie Walsh (Shannen Doherty).
David Gail urodził się w 1965 roku w mieście Tampa na Florydzie. Zanim rozpoczął karierę aktorską, studiował na wydziale inżynierii i filozofii na University of South Florida, a także zajmował się sportem (m.in. kolarstwem górskim i wspinaczką). Przed telewizyjnym debiutem w familijnym serialu "Dzieciaki, kłopoty i my" pracował jako kierownik działu marketingu.
Od połowy lat 90. stał się stałym bywalcem w popularnych sitcomach i operach mudlanych. Oprócz "Beverly Hills 90210" wystąpił także w "Okrągłym stole", "Napisała: morderstwo", "Savannah" i "Port Chales".
Ostatni raz mogliśmy zobaczyć go na małym ekranie w serialach stacji NBC - "Ostry dyżur" (2002) i "JAG - Wojskowe Biuro Śledcze" (2003).
Gaila pożegnał w swoim podcaście jego przyjaciel Pete Ferriero, gospodarz "Beverly Hills 90210 Show". – Był pełen życia i niesamowitych historii. Jestem wdzięczny, że go poznałem. Był darem dla nas wszystkich – wspominał.
Przypomnijmy, że serial o "typowej amerykańskiej młodzieży" pokolenie lat 90. śledziło z wypiekami na twarzy. Problemy ze szkołą, miłosne rozterki, pierwsze poważne decyzje młodzieży z Beverly Hills oglądały miliony widzów, również w Polsce.