Nowa gwiazda komisji ds. wyborów kopertowych. Tak Filiks "przycisnęła" Sasina
Nina Nowakowska
24 stycznia 2024, 18:00·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 stycznia 2024, 18:00
W środę przed komisją ds. wyborów kopertowych stanął były minister aktywów państwowych Jacek Sasin. W czasie posiedzenia uwagę mediów zwróciły mocne pytania posłanki KO Magdaleny Filiks, która starała się wydobyć od świadka jak najwięcej informacji.
Reklama.
Reklama.
Podczas środowego (24.01) przesłuchania Jacka Sasina przed komisją ds. wyborów kopertowych, pytania zadawała m.in. posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Filiks. Parlamentarzystka wycisnęła z przesłuchania ile tylko się dało, wielokrotnie "dociskając" byłego wicepremiera w rządzie Mateusza Morawieckiego, nie tracąc przy tym humoru.
Show Filiks na przesłuchaniu Sasina
Po przerwie prowadzenie przesłuchania przejęła Filiks, której metoda na całą sytuację nieco przypominała sposób prowadzenia sejmowych obrad Szymona Hołowni. Parlamentarzyska była merytoryczna i próbowała sprawić, by wypowiedzi świadka stały się bardziej konkretne. Były minister aktywów państwowych kluczył jednak, tłumacząc wielokrotnie, że ówczesny premier zlecił mu przygotowanie umowy, "a nie nadzór nad kosztami" przedsięwzięcia.
– Pani poseł, ja bardzo bym prosił o odrobinę dobrej woli – powiedział w pewnym momencie Sasin, zmęczony dopytywaniem posłanki.
"Widzę między nami nić porozumienia"
– Pan nawet nie wie, ile ja mam do pana dobrej woli. Żadnemu świadkowi nie okazałam tyle dobrej woli – odparła żartobliwie Filiks. – Ja widzę, że między nami jest już nić sympatii. Więc szanujmy się dalej wzajemnie. Świetnie nam idzie – zachęcała polityka PiS.
Były minister mówiąc o nadzorze operacyjnym resortu nad kosztami organizacji wyborów zeznał, że "nikt nie wskazywał Poczcie Polskiej, co ona ma robić, poczta miała decyzję premiera i realizowała to w zakresie własnych kompetencji".
– Pana odpowiedzi są bardzo niespójne – wytknęła Sasinowi polityczka.
– Byliśmy w kontakcie z pocztą w zakresie sprecyzowania umowy, ten proces nie został zakończony – oznajmił członek partii Jarosława Kaczyńskiego.
– Czy pan ma wiedzę, na temat tego, że przed decyzją podjętą przez premiera podległe panu instytucje rozpoczęły jakieś działania, które miały doprowadzić do tego, że będą organizowały te wybory? – nie odpuszczała Filiks.
– Nie mam takiej wiedzy, nic mi na ten temat nie wiadomo, musiałbym zobaczyć te maile – usłyszała w odpowiedzi komisja.
"Ktoś tutaj dostanie zarzuty karne"
Sasin przekazał, że nie wie jakim firmom podwykonawczym Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych i Poczta Polska zleciły przygotowanie pakietów wyborczych. Zaraz potem posłanka podeszła do Sasina, by osobiście wręczyć mu dokumenty, na które się powoływała. Oburzyło to posła Przemysława Czarnka, który wykrzyknął wówczas, że zadawanie takich pytań jest "bez sensu"
Kończąc przesłuchiwanie świadka, Filiks powiedziała krótko: "ktoś tutaj dostanie zarzuty karne". – Wiem, że tak, wcale nie mówię, że pan, może ja panu właśnie pomagam w tym momencie. Może ktoś poza pana wiedzą podjął takie decyzje – oznajmiła polityczka.
Przypomnijmy, że organizacja tzw. wyborów kopertowych w 2020 r. odbyła się nielegalnie. Jak informowaliśmy w naTemat, instytucje zaangażowane w te "wybory" wielokrotnie złamały prawo – to wnioski, które wypunktowała w swoim raporcie końcowym Najwyższa Izba Kontroli. Jednak Sasin stwierdził, że ma on "ograniczone zaufanie do raportów NIK-u".