– Nie rozumiem postępowania Andrzeja Dudy, bo ona przynosi ryzyka dla pana prezydenta, ale przede wszystkim dla naszej ojczyzny – powiedział w czwartek w Brukseli Donald Tusk. W ten sposób premier skomentował jego decyzję o skierowaniu ustawy budżetowej do Trybunału Konstytucyjnego. Szef rządu wspomniał też o przedterminowych wyborach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Jest mi trochę smutno, bo jest jeszcze ponad rok współpracy rządu z tym prezydentem. To jest za dużo czasu, żeby pozwalać sobie na takie gry i zabawy. Źle się z tym czuję, że prezydent w interesie dwóch skazanych swoich byłych czy aktualnych kolegów jest gotów narazić interes państwa, interes ludzi – stwierdził Donald Tusk.
– Nie chcę używać za mocnych słów, ale... Polska, duży kraj, kontekst bardzo trudny i prezydent RP, który wysyła do Trybunału, którego właściwie nie ma, sprawę posłów, którzy nie są posłami, po to, żeby wprowadzać zamieszanie i poczucie niestabilności, to jest nie do zaakceptowania – dodał.
Tusk mocno o decyzji Dudy. Wspomniał o wcześniejszych wyborach
Premier został zapytany przez dziennikarzy, czy w związku ze skierowaniem ustawy budżetowej do TK będzie rozmawiał z koalicjantami o skróceniu kadencji Sejmu. – Prezydent podpisał budżet, więc z mojego punktu widzenia jako premiera państwo będzie funkcjonowało i nie będzie większych problemów – odparł Tusk.
I podkreślił: – Prezydent nie zdecydował się na ten wariant wyborczy. Ja nie chcę kilka miesięcy po wygranych wyborach rozpoczynać kolejnej wielkiej kampanii, bo mamy za dużo pracy do wykonania.
Premier w dwóch zdaniach podsumował też dwie kadencje Dudy. – Uważam, że źle zaczął prezydenturę – od dewastacji systemu prawa w Polsce. I niestety źle kończy swoją prezydenturę – powiedział.
Duda odgraża się rządowi. Wymowna odpowiedź Szymona Hołowni
Andrzej Duda podpisał w środę ustawę budżetową na 2024 rok, ale jednocześnie, w tzw. trybie następczym, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Zapowiedział ponadto, że tak samo będzie robił z innymi ustawami, jeśli w obradach Sejmu nie będą brali udziału Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, którzy – zdaniem prezydenta i całego PiS – nadal są posłami.
"Prezydent wyszedł na chwilę ze swojej bańki do narodu i podpisał budżet. Po czym wrócił do swojego świata: swoich sędziów, swoich trybunałów, swojej partii. Dobrze, że wyszedł, szkoda, że wrócił. Tu nikt nie czeka na kolejny odcinek sagi o Kamińskim i Wąsiku. Sąd orzekł, panowie nie są posłami, nie będą uczestniczyć w obradach. Kropka. Nie zmienią tego żadne szantaże pana Prezydenta" – napisał w serwisie X.
Chciałem wyraźnie podkreślić, że jeśli nie da się rządzić, bo prezydent będzie przeszkadzał i jeśli będą chcieli wcześniejszych wyborów, to je dostaną. Nie sądzę jednak, żeby był jakiś wielki entuzjazm po stronie PiS do idei rozwiązania parlamentu i wcześniejszych wyborów. Mam nadzieję, że dadzą Polsce spokój z tymi dziwnymi pomysłami. Martwi mnie natomiast to, że prezydent do końca swojej kadencji zamierza przeszkadzać.