Roman Polański w tym roku kończy 91 lat, jednak nie zamierza zwalniać tempa. Legendarny polski reżyser kręci już kolejny film. Jego mająca w ubiegłym roku premierę komedia "The Palace" nie spotkała się z ciepłym przyjęciem przez krytyków.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Roman Polański, który w sierpniu skończy 91 lat, kręci nowy film. Tak przynajmniej twierdzi w poście na swoich mediach społecznościowych słynny historyk filmu Joseph McBride, który taką informację podobno uzyskał od agenta reżysera.
Ostatnim filmem Polańskiego jest czarna komedia "The Palace", która miała premierę w ubiegłym roku. Scenariusz do niej reżyser napisał wspólnie z Jerzym Skolimowskim. Wystąpili w nim m.in. Fortunato Cerlino, Luca Barbareschi, Fanny Ardant, John Cleese oraz Mickey Rourke.
Akcja "The Palace" umiejscowiona jest w Sylwestra 1999 roku w luksusowym hotelu w Szwajcarii. Losy jego mieszkańców splatają się ze sobą w zaskakujący sposób. Całość została pomyślana jako satyra na bogaczy.
Choć "The Palace" pomysłem na fabułę przypomina takie hity ostatnich lat, jak "Na noże", "W trójkącie" czy "Biały lotos", spotkał się z (mówiąc delikatnie) chłodnym przyjęciem przez krytyków. Wyjątkowo zmiażdżony został na festiwalu filmowym w Wenecji, gdzie miał premierę.
"To wypalające oczy okrucieństwo natychmiast stało się jedną z najbardziej rażących porażek filmowych roku, a może nawet dekady" – stwierdził Kevin Maher z brytyjskiego "Time". Wiele osób wskazuje także, że w filmie zaprezentowano trącące już od dawna myszką poczucie humoru.
"Mniej chodzi tutaj o zwracanie uwagi, że nie można już żartować w ten sposób, bardziej warto zadać sobie pytanie, dlaczego ktoś w ogóle chce to robić?" – podsumował dziennikarz "Daily Telegraph".
Polański kręci filmy od sześciu dekad
Polański pełnometrażowe filmu kręci już od sześciu dekad. Zadebiutował "Nożem w wodzie", który tak jak "The Palace", napisał razem ze Skolimowskim. Swoje trzy następne filmy kręcił już na gruncie europejskim, z czego "Nieustraszeni pogromcy wampirów" byli koprodukcją brytyjsko-amerykańską.
W 1968 roku już w USA nakręcił "Dziecko Rosemary", które jest jednym z jego najbardziej rozpoznawalnych filmów. Horror psychologiczny z Mią Farrow na podstawie powieści Iry Levina otrzymał Oscara oraz Złotego Globa i należy nie tylko do żelaznej klasyki horroru, ale także kina w ogóle.
Jak wiadomo, Polański jest jednak postacią kontrowersyjną. W 1977 roku został bowiem oskarżony o stosunek seksualny z 13-letnią wówczas Samanthą Geimer – postawiono mu 6 zarzutów, w tym gwałtu. Polański twierdził, że był niewinny. W ramach ugody przyznał się jednak do "bezprawnego stosunku seksualnego z nieletnią", za co miał zostać skazany na karę więzienia (42 dni, które spędził w areszcie) oraz nadzór kuratora.
Jednak Polański, który obawiał się, że ława przysięgłych nie dotrzyma warunków ugody, wyjechał ze Stanów Zjednoczonych dzień przed ogłoszeniem wyroku. Oznacza to, że sprawa gwałtu Samanthy Geimer od lat jest w toku. Od tej pory Polański nie przekroczył amerykańskiej granicy i znalazł schronienie we Francji – jako francuski obywatel jest chroniony przez ekstradycją. Jego kariera trwała jednak w najlepsze.
Jeszcze do niedawna Francja stała za nim murem. Zdobył aż dziewięć Cezarów, zwanych francuskich Oscarami (dwa ostatnie otrzymał w 2010 roku za "Oficera i szpiega"), a przez lata był członkiem prestiżowej francuskiej Akademii Sztuk Pięknych (Académie des beaux-arts).
Jednak wspomniany już wielokrotnie wcześniej "The Palace" nie otrzymał we Francji żadnego dofinansowania, co sugeruje, że nastroje w kraju nad Sekwaną wobec reżysera diametralnie się zmieniły.
Przypomnijmy, że już w 2020 roku we Francji zawrzało, gdy Polański został nominowany za "Oficera i szpiega" do aż 12 Cezarów, z czego otrzymał dwa (za reżyserię i scenariusz). Artysta nie pojawił się na gali. Wcześniej wydał oświadczenie, że rezygnuje z uczestnictwa w rozdaniu Cezarów, ponieważ nie chce "poddawać się publicznemu linczowi".
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.