Śmiertelnie potrącił 10-latka i uciekł. Wiadomo, co Krzysztof P. powiedział śledczym
redakcja naTemat.pl
12 lutego 2024, 13:27·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 lutego 2024, 13:27
Sprawca wypadku w Wawrowie został doprowadzony na prokuraturę. Tam usłyszał serię zarzutów ws. śmierci 10-letniego chłopca. Równolegle zatrzymano dwie inne osoby, które pomogły mężczyźnie w ukryciu samochodu w lesie. Krzysztof P. przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Reklama.
Reklama.
Wawrów. 10-letni Mateusz nie żyje. Krzysztof P. usłyszał serię zarzutów
12 lutego 26-letni mieszkaniec Gorzowa Wielkopolskiego, Krzysztof P. został doprowadzony do prokuratura, który przedstawił mu konkretne zarzuty, a także umożliwił złożenie zeznań.
Mężczyzna usłyszał zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, prowadzenia pojazdu wbrew zakazowi oraz ucieczki z miejsca zdarzenia.
– Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu, złożył wyjaśnienia. Jest mu przykro i wyraził skruchę z powodu tego, co się wydarzyło – powiedziała cytowana przez TVN prok. Agnieszka Hornicka-Mielcarek z Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wielkopolskim.
Za popełnione czyny 26-latkowi grozi kara 20 lat pozbawienia wolności. Śledczy cały czas czekają także na wyniki badań toksykologicznych, które wykażą, czy mężczyzna był pod wpływem środków odurzających w czasie dramatycznego zdarzenia.
To wciąż nie koniec. Śledczy zatrzymali także 28-letniego brata mężczyzny, Arkadiusza P. i 24-letnią Paulinę M. Oboje mieli pomóc mężczyźnie w ukryciu wypożyczonego samochodu w lesie.
Kobieta dodatkowo usłyszała zarzut posiadania znacznych ilości substancji psychoaktywnych.
– Wobec trzeciego z podejrzanych, który został zatrzymany i któremu wczoraj ogłoszono zarzuty zostanie zastosowany środek zapobiegawczy o charakterze wolnościowym - poręczenie majątkowe – powiedziała cytowana przez TVN24 prok. Hornicka-Mielcarek.
Wypadek pod Gorzowem Wielkopolskim. Policja ujawniła kulisy zatrzymania Krzysztofa P.
Jak pisaliśmy w naTemat, o szczegółach zatrzymania Krzysztofa P. opowiedział rzecznik lubuskiej policji, podinsp. Marcin Maludy.
– Pracowaliśmy pod ogromną presją. Wiedzieliśmy, że musimy mieć solidny materiał dowodowy. To była praca u podstaw. Z uwagi na warunki atmosferyczne, prędkość i porę dnia, niemożliwym było odczytanie numerów rejestracyjnych, a nawet marki samochodów – powiedział.
– Ujawniliśmy samochód w kompleksie leśnym w powiecie gorzowskim. On posiada liczne uszkodzenia. Osmologia będzie kluczowa dla ustalenia, kto siedział za kierownicą. Ten samochód był wypożyczony – dodał.
Funkcjonariusz podkreślił, że 26-letni mężczyzna był kompletnie zaskoczony zatrzymaniem. Miał też przyznać się do zażywania narkotyków.