Po wyborze Jorge Mario Bergoglio od razu zwrócono uwagę na fakt, że papież Franciszek to pierwszy jezuita, który został wybrany na następcę świętego Piotra. Fascynujący nie był jedynie sam fakt, że papież jest zakonnikiem, ale że jest z zakonu jezuitów. Zakonu owianego pewną tajemnicą – jako jedyne zgromadzenie obok trzech ślubów zakonnych – ubóstwa, posłuszeństwa i czystości, składają czwarty – bezwzględne posłuszeństwo papieżowi. Mówi się też, że rywalizują z Opus Dei.
Jezuitów na całym świecie jest ponad 18 tysięcy. To najliczniejszy zakon męski, który działa w ponad 100 krajach na wszystkich kontynentach. Jezuici prowadzą szkoły, uniwersytety, instytuty, szpitale. Mają też swoje media. Uważani są zakon intelektualistów, który skupia w swoich szeregach wielu świetnie wykształconych uczonych. W środowisku katolickim uważani są za jedno z bardziej wpływowych zgromadzeń. Nowo wybrany papież – Jorge Mario Bergoglio – sam wstąpił w szeregi jezuitów, już jako człowiek dojrzały i wykształcony. Miał dyplom z chemii. Jeszcze przed święceniami (w wieku 33 lat) zdobył dyplom z filozofii, teologii i ukończył studia z zakresu literatury i psychologię.
Papieska armia
Historia jezuitów sięga XVI wieku. Zakon założył były oficer hiszpański Ignacy Loyola, który wspólnie z grupą studentów z Sorbony złożył w sierpniu 1534 roku śluby zakonne na paryskim wzgórzu Montmartre. Zgromadzenie jezuitów, nazywane Towarzystwem Jezusowym (po łacinie Societas Iesu, stąd skrót SJ umieszczany przy nazwiskach jezuitów) uroczyście zatwierdził w 1540 roku papież Paweł III.
Loyola ustalił surowe reguły – posłuszeństwo dogmatom, prawu kościelnemu. Jezuici w myśl hasła "Sentire cum Ecclesia" (Zawsze z Kościołem) ślubowali wierność zarówno Kościołowi, jak i papieżowi. Mieli walczyć z szerzącą się reformacją, bronić i propagować naukę Kościoła katolickiego, mieli również stać na straży papiestwa i umacniać jego zagrożoną pozycję. Szczególne przywiązanie jezuitów do papieża wyróżnia ich spośród innych zakonów. Jako jedyne zgromadzenie obok trzech ślubów zakonnych – ubóstwa, posłuszeństwa i czystości, składają jeszcze czwarty – bezwzględne posłuszeństwo papieżowi. Loyola bardzo stanowczo podkreślał wagę posłuszeństwa wobec hierarchii Kościoła.
W 1967 roku były jezuita Alberto Rivera miał potwierdzić, że przysięga składana przez jezuitów jest niezmieniona.
Do jezuitów nie mógł wstąpić każdy, kto chciał. Brano pod uwagę m.in. zdolności intelektualne kandydatów. Zakonnicy mieli umacniać pozycję Kościoła, ale również edukować. Wymagano od nich nie tylko wykształcenia teologicznego. Mieli się doskonale orientować w otaczającym świecie, problemach, sytuacji polityczno-społecznej. Nawet po przyjęciu w szeregi Towarzystwa Jezusowego duchowni nadal się edukowali. Ich zadaniem było również działanie wśród ludzi, którzy decydowali o losach kraju i jego obywateli. Aby realizować swoje zadania, jezuici bardzo często byli blisko władzy i elit społecznych, pełnili funkcje spowiedników królewskich i książęcych. Ze względu na związki ze środowiskami politycznymi Jezuitom zarzucano inspirowanie prześladowania np. protestantów.
Trudna misja
Po pierwszym publicznym wystąpieniu nowego papieża – Franciszka komentatorzy zwrócili uwagę na jego pokorę – cnotę cenioną wśród jezuitów. – Przywołam kardynała Adama Kozłowieckiego. Jedynego jak do tej pory kardynała, jezuitę polskiego. Który mówił tak: my jezuici jesteśmy znani i dumni z naszej pokory – podkreślił ks. prof. Marek Inglot, dziekan Wydziału Historii Kościoła na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie w rozmowie z Konradem Piaseckim na antenie RMF FM.
Ks. Inglot również zwrócił uwagę na niezwykłą więź łączącą jezuitów z Ojcem Świętym: – Wszystkich jezuitów wyróżnia przywiązanie do stolicy świętej, do tego się zobowiązujemy czwartym, specjalnym ślubem szczególnego posłuszeństwa Ojcu Świętemu w sprawach misji – zaznaczył. Jak dodał, kuria generalna jezuitów i generał jezuitów mieszkają 100 metrów od Pałacu Apostolskiego, w którym będzie teraz urzędował nowy papież Franciszek. Generał zakonu jezuitów jest przez wielu nazywany "czarnym papieżem", oczywiście dla odróżnienia od "białego papieża". Historycy zwracają uwagę, że relacje między kolejnymi papieżami a jezuitami były dość trudne mimo składanego ślubu.
Jezuici szybko zaangażowali się w publiczną edukację w ramach szkół średnich i wyższych. W niektórych państwach europejskich, m.in. w Polsce brali czynny udział w tworzeniu systemu szkolnictwa. Prowadzili też działalność misyjną w Ameryce i Azji. Początkowo szkoły uznawano za nowoczesne, ale z upływem czasu zaczęto wytykać zakonnikom skostniały program, nieuwzględniający m.in. rozwoju nauk ścisłych. Problem stanowiły również konflikty na linii katolicy-protestanci. W niektórych krajach protestanckich uznano jezuitów za wrogów państwa, bo głosili katolicką teologię moralną. Zaczęły się nasilać również konflikty między duchownymi a lokalną władzą w krajach, w których jezuici prowadzili działalność misyjną.
To wszystko doprowadziły do wydalenia zakonników z kilku państw. Od papieża domagano się również kasaty zakonu. W dużym stopniu przyczyniły się do tego kłopoty finansowe misji na Martynice, gdzie jezuici nie spłacili w terminie zaciągniętego kredytu. W 1772 roku parlament we Francji uznał, że jezuici szkodzą interesom narodu francuskiego. Decyzję o kasacji podjął pod presją polityczną papież Klemens XIV. Oficjalnie rozwiązał Towarzystwo Jezusowe we wszystkich krajach, które tworzyło wówczas na świecie 22,5 tys. zakonników. Zgromadzenie przywrócono dopiero w 1814 roku. Swoją pozycję zakon odbudował jednak właściwie dopiero po Soborze Watykańskim II.
Rywalizacja z Opus Dei
W XX wieku często zwracano uwagę na napięcia w relacjach między jezuitami a katolicką organizacją Opus Dei. Mimo pięciu wieków historii niektórzy duchowni, również papieże przychylniej oceniali rolę, jaką odgrywało Opus Dei. Bliżej Opus Dei niż jezuitów miał być chociażby papież Jan Paweł II.
Zwrócił na to uwagę również prowincjał jezuitów o. Dariusz Kowalczyk w rozmowie z telewizją Religia.tv. – Widać było różnicę [między Opus Dei a jezuitami – red.] w akcentowaniu tego, co kto w Kościele powinien robić i to też było przyczyną pewnych napięć. Można się zastanawiać, jaki był stosunek Stolicy Apostolskiej, papieży, później Jana Pawła II do Towarzystwa Jezusowego i do Opus Dei. Myślę że jest prawdą, że np. Jan Paweł II w pewnym okresie jakby czuł się bliższy Opus Dei niż jezuitom – ocenił o. Dariusz Kowalczyk. Przyznał też, że w tym czasie wielu jezuitów miało zatargi ze Stolicą Apostolską. Teraz, kiedy na tronie Świętego Piotra zasiadł papież Franciszek – jeden z jezuitów – można przypuszczać, że pozycja wpływowego zakonu z pewnością się umocni.
Od kilkudziesięciu lat jezuici, papieska armia, zostali zastąpieni przez Opus Dei. Jezuici pracowali na rzecz ubogich w ramach teologii wyzwolenia, ogólnie postępowi, nie nadawali się na armię Jana Pawła II.