– Chciałabym obalić mit, że artystom świetnie się powodzi – mówi naTemat Maria Sadowska, która w jednym z ostatnich wywiadów zwraca uwagę na funkcjonujące w opinii publicznej zakłamanie dotyczące zarobków artystów w Polsce. I choć jej praca artystyczna trwa już od piętnastu lat, nie dorobiła się własnych czterech kątów, ani nawet zdolności kredytowej.
"Jesteś znany, więc jesteś bogaty" – tak zapewne myśli większość polskiego społeczeństwa, które wiedzę o życiu celebrytów i artystów czerpie głównie z kolorowej prasy. Wystawne gale, stroje od znanych projektantów i limuzyny czołówki polskich VIP-ów wykreowały w naszych głowach obraz rodem z Hollywoodu. Tymczasem tak wystawny i dostatni tryb życia to codzienność jedynie garstki polskich artystów, o czym na co dzień się nie mówi. Jak naprawdę wygląda życie gwiazd z kolorowych gazet? Jest raczej szare i prozaiczne, niż pełne fajerwerków.
– Chciałabym obalić mit, że artystom świetnie się powodzi – mówi nam Maria Sadowska, znana scenarzystka, reżyser i wokalistka. I choć jej nazwisko zna w Polsce prawie każdy, nie przekłada się to na zasobność jej portfela. – Dobrze zarabiający artyści w Polsce to najwyżej kilka procent. Oni rzeczywiście świetnie dają sobie radę. Jednak pozostaje jeszcze ta znaczna większość, której życie wygląda całkiem przeciętnie – przekonuje artystka. Maria Sadowska nie twierdzi, że żyje w biedzie, jak być może chciałyby napisać tabloidy. Artystka chce jedynie głośno powiedzieć o tym, co dla wielu osób mogłoby być trudne do wyobrażenia.
– Nie chcę nawet mówić o artystach jazzowych, czy klasycznych. Często nawet wybitni muzycy umierają w nie najlepszych warunkach. Jeżdżę 11-letnim samochodem i nie dorobiłam się nawet zdolności kredytowej, pomimo sukcesów i 15 lat pracy artystycznej, które mam na koncie – mówi Sadowska. I choć nigdy nie narzeka, bo kocha to co robi, mieszka z dzieckiem w jednopokojowym mieszkaniu i żyje jak przeciętny człowiek, a nie jak gwiazda. – Nie są to żadne luksusy – stwierdza.
Artysta w kryzysie
O pieniądzach artystów, a raczej ich braku, pisał kilka miesięcy temu dziennikarz naTemat Michał Wąsowski. Zacytował wówczas słowa Karoliny Korwin-Piotrowskiej, która wyjawiła gorzką prawdę na temat stanu portfela polskich celebrytów. Ten często świeci pustką.
Słowa Korwin-Piotrowskiej potwierdziły też inne gwiazdy. – Płace spadają. Najlepszym o kilka procent, ale reszcie obcinają pensje nawet o połowę. Pracę ciężko dostać, niektórzy zalegają z płaceniem. "Dramat" – stwierdziła jedna z telewizyjnych gwiazd, która pragnęła zachować anonimowość.
"Zastrzyk gotówki"
Tak jak życie i godziny pracy artystów są nieregularne, ich zarobki także nie należą do standardowych. I choć zdarza się, że otrzymują oni potężny zastrzyk gotówki, to czasem muszą na niego czekać nawet kilka lat. – Świadomie decydujemy się na taki tryb życia. Możemy otrzymać spore wynagrodzenie za film, który tworzyliśmy trzy lata, ale może nam się nie udać utrzymać przez kolejne trzy – stwierdza Maria Sadowska.
Nieregularność zarobków to nie jedyny problem, wynikający z bycia artystą. Ludzie sceny mają nie tylko korzyści ze swojej popularności, ale także muszą sprostać dużym oczekiwaniom opinii publicznej. Dotyczą one między innymi wyglądu, który jest częściej oceniany, niż ich dorobek zawodowy. Właśnie ten problem poruszyła ostatnio blogerka naTemat Krystyna Janda. Aktorka przyznała, że po prostu nie lubi się stroić, a czasem po prostu nie starcza jej na to czasu. – Żeby Was wszyscy diabli wzięli – napisała na swoim profilu na Facebooku, po złośliwych tytułach odnośnie jej wyglądu podczas premiery w OCH-TEATRZE.
Maria Sadowska doskonale rozumie Krystynę Jandę, gdyż tak jak ona odczuwa presję na to, aby być zawsze świetnie ubraną. Reżyserka zaś nie tylko nie ma na to pieniędzy, ale nawet jak by miała, to nie chciałaby wydawać ich na ciągłe kupowanie drogich strojów. – Oczekuje się od nas, abyśmy mieli super drogie ciuchy, a ja jestem ich przeciwniczką, bo to strasznie konsumpcyjne podejście do życia. Mnie nie stać na sukienkę za dwa tysiące, mogłabym ją co najwyżej wypożyczyć – mówi szczerze Maria Sadowska.
Branżowe zakłamanie
– Jest taki rodzaj zakłamania w branży, bo o tym się nie mówi – stwierdza Maria Sadowska, która nie obawia się przyznać do tego, że miewa problemy finansowe, jak każdy statystyczny mieszkaniec naszego kraju. Zależy jej na tym, aby być szczerą w tej sprawie i mówi wprost, że żyje bardzo przeciętnie. – Większość Polaków żyje w świecie oderwanym od rzeczywistości, jeśli chodzi o zarobki w branży artystycznej. W ostatnim czasie zainwestowałam wszystkie swoje oszczędności w płytę „Dzień Kobiet” która właśnie się ukazała, pomimo że są bardzo małe gwarancje, że cokolwiek z tego się zwróci. Musiałabym odnieść spektakularny komercyjny sukces – stwierdza realnie patrząc na rynek muzyczny artystka.
Pieniądze zarabiane przez artystów mają również tę specyfikę, że przychodzą z pewnym opóźnieniem. – Zanim projekt przyniesie zyski, pracuje się nad nim nawet latami i to dotyczy wszystkich. Znaczna większość artystów nie żyje w dostatku, tylko musi „walczyć” o przetrwanie – stwierdza Maria Sadowska. A czy marzenia gwiazd szczególnie odbiegają od aspiracji zwykłych ludzi? – Ja nie myślę o luksusach. Chciałabym mieć większe mieszkanie, aby moje dziecko miało własny kąt – mówi naTemat Maria Sadowska.
Artysta na państwowym garnuszku? Nie w Wielkiej Brytanii
Czy nowoczesne państwo powinno utrzymywać artystów? Wielu z nich uważa, że wspieranie kultury jest wręcz obowiązkiem państwa wobec obywatela. Kilka miesięcy temu zastanawiali się na tym problemem dziennikarze brytyjskiego dziennika "Guardian". Większość artystów tworzących ambitne działa, ma bowiem poważne problemy finansowe. Pomimo to, nie zamierzają oni ubiegać się o pieniądze od państwa.
Dziennikarze "Guardiana" przytaczają historię kilku twórców, którzy swoje dzieła tworzą obok codziennej, zwyczajnej pracy zawodowej. Pisarka Jennie Rooney jest prawnikiem w telewizji, aktorka Louise "Loo" Brealey zarabia na życie nie grą, a jako dziennikarka. Reżyserka Debs Paterson zarobiła na swój pierwszy film jako projektantka stron internetowych.
Wszyscy cytowani przez dziennik artyści przyznają, że gdyby nie druga (a właściwie pierwsza...) praca, życie z wynagrodzenia artysty byłoby niezwykle ciężkie. Nawet ci, którzy dostają wysokie nagrody, wydają je w mgnieniu oka. I to raczej nie w stylu stereotypowej bohemy, trwoniąc pieniądze na zabawę, a znacznie bardziej przyziemnie.
Jest kryzys, wszyscy mają kredyty. Show biznes żył ponad stan przez całe lata. Ja nie powiem nazwisk, ale są dramatyczne historie ludzi, którzy nie mają po prostu pieniędzy i bank już mówi "no way", bo przez lata polski show biznes żył ponad stan Te totalne stawki gwiazdorskie, takie w ogóle w kosmos wywalone, to się teraz skończyło. Skończyło się bardzo nagle, nikt na to nie był przygotowany.