Abp Gądecki zaapelował do wiernych o pieniądze. Wspomniał też o jedzeniu mięsa i zabawie
Nina Nowakowska
15 lutego 2024, 16:35·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 lutego 2024, 16:35
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki spisał wskazania pasterskie dla wiernych swojej archidiecezji. Duchowny wspomniał o wstrzemięźliwości od mięsa i poście ścisłym, powstrzymaniu się od zabaw i o warunkach przyjmowania komunii św. wielkanocnej. Zwieńczeniem listu okazała się prośba o daninę diecezjalną.
Reklama.
Reklama.
Środa Popielcowa, która w tym roku wypadła w walentynki 14 lutego, rozpoczyna w Kościele katolickim okres Wielkiego Postu. Z tej okazji abp. Stanisław Gądecki sporządził specjalne wskazania pasterskie dla wiernych swojej archidiecezji, które będą odczytywane w wielu kościołach. Na końcu listu metropolita poznański przypomniał też o corocznej daninie diecezjalnej, którą powinien przekazać każdy katolik.
Abp Gądecki prosi wiernych o pieniądze
"Każdy wierny - w miarę swoich możliwości - zobowiązany jest do troski o potrzeby wspólnoty Kościoła. Jedną z form tej troski jest danina diecezjalna, składana w okresie Wielkiego Postu na potrzeby naszej archidiecezji. – napisał przewodniczący KEP.
Hierarcha wyjaśnił, że środki z daniny diecezjalnej są przeznaczone na działalność charytatywną Caritasu Archidiecezji Poznańskiej, na potrzeby Arcybiskupiego Seminarium Duchownego oraz na funkcjonowanie instytucji centralnych archidiecezji.
Parafianie nie chcą płacić
Abp Gądecki nie poinformował w oficjalnych wskazaniach, ile dokładnie wynosi wspomniana danina. Stosowną informację otrzymują jednak sami proboszczowie. – Przepisy nie zmieniają się od lat. Płacimy od liczby zameldowanych osób na terytorium obejmującym konkretną parafię – wyjaśnił "Gazecie Wyborczej" anonimowy proboszcz spod Poznania.
Duchowny zdradził dziennikarzom, że w ubiegłym roku daninę diecezjalną zapłaciło zaledwie 6,5 proc. jego parafian. – Wierni, jak tylko słyszą, że proszę o wsparcie dla instytucji kościelnych, to reagują alergicznie. Podczas okazyjnych zbiórek zbieramy w jedną niedzielę o wiele więcej – przyznał ksiądz.
– Nasza parafia liczy niecałe 2 tys. wiernych. Z daniny przekazujemy kurii trochę ponad 5 tys. zł. Niemal każda zbiórka na rzecz ofiar jakiegoś kataklizmu, np. trzęsienia ziemi, jest o półtora do dwóch razy wyższa. W ubiegłym roku dotyczyło to np. tragicznego trzęsienia ziemi Turcji. Była też pomoc dla Ukrainy – podsumował.
Zdaniem innego rozmówcy "GW" dla kurii nie jest ważne, ilu z parafian jest wierzących, czy praktykujących, a statystyki są coraz niższe. – W październiku 2023 r. u mnie ten odsetek wyniósł 17,35 proc. – komentował proboszcz z południowo-zachodniej Wielkopolski.
Ile wynosi danina diecezjalna?
"Gazeta Wyborcza" policzyła, że tegoroczna "inflacyjna" danina wynosi 1,90 zł od każdego wiernego plus opłata na tzw. BOK, czyli Braterską Opiekę Kapłańską (wewnętrzny fundusz na wsparcie emerytów i chorych księży). Ta stawka wynosi z kolei 0,75 zł za osobę. Podsumowując, każda parafia powinna przelać na konto kurii 2,65 zł od osoby zameldowanej na jej terenie.
Dziennik wskazuje, że proboszczowie niechętnie ujawniają tę kwotę. – Ci wierni, którzy czują się w obowiązku, wkładają do koperty więcej, dzięki czemu wpłata pokrywa przynajmniej część kwoty, którą powinni zapłacić pozostali. Dzięki temu "dziura w budżecie" jest niższa – zdradził rozmówca redakcji.
"Wyborcza" dodaje, że w przypadku daniny w większości parafii obowiązkowa jest koperta - by proboszcz wiedział, które rodziny przekazały wpłatę. Każda jest opisana imieniem, nazwiskiem, adresem oraz informacją o liczbie członków rodziny.
Warto dodać, że danina diecezjalna i BOK to nie są jedyne opłaty, które parafie powinny przekazać kurii. Do tego dochodzą m.in. obowiązkowe opłaty na "utrzymanie archidiecezji", również płatne "od osoby".
Wiadro z popiołem "dla tych, którzy nie chcą wejść do Kościoła"
"Frustracja, jaka stoi za umieszczaniem tego rodzaju fotek jest oczywista. Duchowni widzą, że liczba wiernych spada, a gdy dzieje się w świątyniach rzeczy 'nietypowych' nagle nieco ich przybywa. Złość i smutek z tym związany postanawiają więc oni wyrazić wrzucając do siebie na tablice idiotyczny obrazek" – napisał na FacebookuTomasz Terlikowski.
"Nie, nie i jeszcze raz nie! Ten obrazek krąży od wczoraj po wielu kontach. Mam nadzieję, że jest fejkiem, że złoszczę się tylko na pomysł wirtualny, a nie realny. Prawdą jest, że jest kilka wyjątkowych dni w roku, kiedy ludzi w kościołach jest więcej. Tak już jest, że są rytuały, które ściągają ludzi do kościoła. (...) Mam świadomość, że księża i wielu katolików, jak większość ludzi lubi dobre wyniki, również te objawiające się w wielkiej ilości ludzi. A kiedy jest inaczej pojawia się frustracja, jednak chrześcijaństwo nie na tym polega" – skomentował ojciec Grzegorz Kramer.