
Miesięcznik "Przegląd Lotniczy" wytyka Antoniemu Macierewiczowi i jego doradcom z zespołu badającego katastrofę smoleńską nadużycia, błędy i kłamstwa. Zwraca też uwagę, że "największą katastrofą w historii polskiego lotnictwa" nie jest wbrew powtarzanej wersji ta w Smoleńsku, a katastrofa Iła 62 "Tadeusza Kościuszko" z 1987 roku, który rozbił się w lesie kabackim. Zginęło wówczas 183 pasażerów.
Berczyński podaje dane o wytrzymałości płatu na tzw. podmuch niesymetryczny, a nie o tym, jak maszyna zachowuje się po utracie tak istotnej części. CZYTAJ WIĘCEJ
Berczyński dowodził również, że fotel pasażera pozwala mu przeżyć przy upadku z prędkością 120 km/h, kiedy w rzeczywistości jest to 38 km/h (Tupolew w momencie upadku miał 260 km/h).
Pole szczątków jest w istocie bardzo małe, skupione w miejscu zderzenia maszyny z ziemią. Ma ono 60 m szerokości i 130 m długości. W przypadku wybuchu w powietrzu szczątki kadłuba i jego zawartości byłyby rozrzucone na dużo większym obszarze, jeszcze przed miejscem upadku. CZYTAJ WIĘCEJ
Odgłosu wybuchu i zmian ciśnienia nie zarejestrowały również czarne skrzynki. "Przegląd Lotniczy" skrupulatnie wyliczył też 10 kłamstw prof. Jacka Rondy, który w trakcie konferencji powoływał się na lot ppłk. Roberta Benedicta z komisji Millera, w trakcie którego mimo "ścięcia latarni" samolotowi "nic nie odpadło", podczas gdy w rzeczywistości samolot stracił aż 2 m skrzydła, a latarnię jedynie zaczepił.

