Gdy Wojsko Polskie nie poradziło sobie z ochroną nieba i doszło do tragedii w Przewodowie, reakcja sojuszników z Berlina była natychmiastowa. Niemiecki rząd zaoferował przemieszczenie na wschód baterii Patriot należących do Bundeswehry.
Jednak ówczesny rząd Prawa i Sprawiedliwości długo trzeba było namawiać, aby wyraził zgodę na takie wsparcie. W partyjnej centrali przy Nowogrodzkiej mieli obawiać się reakcji karmionego germanofobią elektoratu na przybycie niemieckich żołnierzy na polską ziemię.
Diametralnie inne podeście prezentuje teraz ekipa Donalda Tuska. W rozmowie z renomowanym szwajcarskim dziennikiem "Neue Zürcher Zeitung" Radosław Sikorski stwierdził, że niemieccy żołnierze byliby mile widziani w Polsce.
Polska miała wówczas rząd nacjonalistyczny. My przestaliśmy demonizować demokratyczne Niemcy. Jest to kontrowersyjne dla nacjonalistów – ale nie dla nas. Niemcy są naszym sojusznikiem, z radością witamy współpracę sojuszniczą w zabezpieczeniu terytorium NATO, więc niemieccy żołnierze byliby tu mile widziani.
Minister spraw zagranicznych zauważył, że choć rząd PiS oponował wobec zauważalnej obecności Bundeswehry, tak naprawdę Niemcy w Polsce służą od lat. Oficerów niemieckich można spotkać m.in. w jednostkach NATO w Bydgoszczy i Szczecinie.
Te słowa Radosława Sikorskiego wywołały spore poruszenie i zainteresowanie w Niemczech. Szefa polskiej dyplomacji cytują m.in. program pierwszy publicznego radia Deutschlandfunk, czy międzynardowa stacja telewizyjna Deutsche Welle.
Niemcy szczególną uwagę poświęcają opinii Sikorskiego, według której zainwestowanie sił i środków Bundeswehry w ochronę terytorium Polski byłoby dobrą formą zadośćuczynienia za II wojnę światową. W wywiadzie udzielonym "NZZ" minister ocenił bowiem, że "wkład we wspólną obronę mógłby być częścią twórczego rozwiązania".
Czytaj także: https://natemat.pl/542228,co-dalej-z-reparacjami-od-niemiec-jasna-deklaracja-sikorskiego