Niemcy zwiększają obecność swojego wojska w różnych częściach Europy. Jak poinformował minister obrony RFN Boris Pistorius, niedawno podjęto m.in. decyzję o znacznym wzmocnieniu kontyngentu Bundeswehry, który wchodzi w skład NATO-wskiej misji KFOR w Kosowie. Po latach niemiecka armia powróci tam do roli jednego z głównych graczy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Ten ważny region w sercu Europy, niedaleko Niemiec, wymaga naszej uwagi – ocenił szef niemieckiego resortu obrony w rozmowie z kosowskimi dziennikarzami z "Gazeta Blic". Jak się okazało, Boris Pistorius do Prisztiny przyleciał nie tylko z postulatami politycznymi, ale i konkretami.
Bundeswehra zwiększy obecność na Bałkanach. Niemcy wzmocnią misję KFOR
Od kwietnia do ok. 250 żołnierzy zwiększy się wkład Bundeswehry w misję pokojową KFOR, którą NATO już blisko ćwierć wieku prowadzi w Kosowie. W ten sposób rząd w Berlinie reaguje na możliwą eskalację napięcia w regionie.
Aktualnie na Bałkanach jest relatywnie spokojnie, ale Zachód spodziewa się kolejnych destabilizujących działań Serbów, którzy – pomimo oficjalnie zgłaszanych europejskich aspiracji – nadal pozostają pod silnym wpływem Kremla.
Po wiosennym wzmocnieniu Bundeswehra ponownie stanie się jedną z głównych armii operujących w ramach KFOR. Na początku nowego tysiąclecia Niemcy utrzymywały w Kosowie kontyngent liczący nawet 6 tys. żołnierzy, a dowódcy z tego państwa aż siedmiokrotnie kierowali całą misją.
Z czasem Berlin swoje zaangażowanie zmniejszył, ale teraz wojskowi wesprą ambicje Olafa Scholza i Borisa Pistoriusa, aby Niemcy wyciągnęły najbiedniejsze i wciąż niebezpieczne obszary Bałkanów z rosyjskiej strefy wpływów.
Już latem 2022 roku długie tournée dyplomatyczne po Kosowie, Serbii, Macedonii Północnej i Bułgarii zrobił sam kanclerz. Dwukrotnie Scholz odwiedził także Albanię. Teraz wpływy Niemiec w regionie umocnił Pistorius. Kilka dni temu minister obrony RFN był nie tylko w Prisztinie, ale pojawił się także w Sarajewie i Belgradzie.
Niemcy próbują rozbroić "polityczne pole minowe" na Bałkanach. Tam też przeciwnikiem jest Putin
"Kosowo, Bośnia, Serbia – podczas swojej wizyty minister Pistorius zdał sobie sprawę z impasu, jaki panuje na Bałkanach. I jak niebezpieczne może to być dla Europy. (...) Nowoczesny sprzęt z Niemiec pomógł unieszkodliwić łącznie 92 tys. min. Jednak Bałkany pozostają politycznym polem minowym" – komentował dziennik "Der Tagesspiegel".
Po serbskiej, czyli najtrudniejszej części tego pola minowego, Boris Pistorius poruszał się jednak z pewnością siebie. Podczas spotkania z prezydentem Aleksandarem Vučiciem niemiecki polityk wymownie zauważył, że "jakakolwiek destabilizacja regionu zaszkodziłaby perspektywom integracji Serbii z UE".
I dodał, że niemiecko-bałkańska współpraca ma na celu zapobieżenie "spirali kontrolowanej eskalacji". To był oczywiście komunikat, który przywódca Serbii miał przekazać swojemu znajomemu z Kremla.
Jak wielokrotnie wspominaliśmy w naTemat.pl, po 24 lutego 2022 roku Serbia pozostała jednym z niewielu państw europejskich, które utrzymały relatywnie normalne stosunki z Rosją, a jej władze wciąż jednoznacznie nie potępiły inwazji na Ukrainę.
Belgrad przyłożył za to rękę do ponownego podpalenia emocji na Bałkanach. Latem 2022 roku na nowo rozdrapane zostały rany Serbów, Albańczyków i Bośniaków. Teoretycznie powodem była reforma dotycząca... wymiany tablic rejestracyjnych. W rzeczywistości nikt nie miał wątpliwości, że demonstracje, zamieszki i ataki na funkcjonariuszy oraz żołnierzy sił pokojowych inspirowane były w Moskwie. Zarzewie kolejnego konfliktu w Europie miało odciągnąć uwagę od Ukrainy.
Niespokojne były także wiosna i lato ubiegłego roku, gdy w kilku zdominowanych przez Serbów gminach doszło do szturmów na urzędy. Celem agresorów było uniemożliwienie pracy władzom samorządowym wybranym w ostatnich wyborach. Wielu ekspertów ostrzega, że pod nowym pretekstem powtórka tego spektaklu czeka Bałkany także w najbliższych miesiącach, gdy Putin spróbuje odciągnąć europejskie siły i środki w nowe punkty zapalne, aby łatwiej przełamać ukraiński opór.
Niemieccy żołnierze w Kosowie wspomogą m.in. Polaków
Decyzja o zwiększeniu niemieckiego kontyngentu w Kosowie to dobra wiadomość dla żołnierzy z tych państw, na których ostatnimi czasy spoczywała główna odpowiedzialność za KFOR. Mowa tu między innymi o Wojsku Polskim, które z 210 wojskowymi jest aktualnie 6. największym uczestnikiem misji.
Najwięcej żołnierzy w ramach KFOR służy w barwach włoskich (1322), amerykańskich (572), węgierskich (365), tureckich (352) oraz austriackich (289).