Prawica oskarża Kamil Sipowicza o antysemityzm.
Prawica oskarża Kamil Sipowicza o antysemityzm. Fot. Jan Zamoyski / Agencja Gazeta
Reklama.
Napisał pan w ostatnim zdaniu swojej odezwy "Do braci plugawców" prorocze zdanie: "Wiem, że teraz jeszcze więcej plugastwa wyleją na moją głowę narodowi specjaliści od nauki Jezusa Chrystusa".
Wiedziałem, że będę atakowany, że to da im tylko pretekst do pisania kolejnych bzdur i wylewania na mnie pomyj. Nie przeliczyłem się. Na nich zawsze można liczyć.
Po co więc napisał pan, że "nie jest Żydem jak Bronisław Wildstein"?
Duża część tekstu jest ironiczna. Bardzo często jestem określany przez prawicowych dziennikarzy jako narkoman, skoro chodzi w kapeluszu, to pewnie Żyd, lewak, komuch, pachołek Agory i tak dalej. Dlatego poniekąd a rebours zastosowałem tę sama taktykę wobec moich adwersarzy. Bo przecież owe określenia, które mnie nie dotyczą, o czym napisałem w tekście, mogłyby dotyczyć ludzi z kręgu narodowokatolikow: Olszewskiego, Wildsteina, Lipińskiego i innych.
To jest paradoks, że ikony ich ruchu mają właśnie taką przeszłość albo takie pochodzenie. Przecież pan Macierewicz był lewakiem, Olszewski masonem, Lipiński i Pietrzak byli w PZPR, Wildstein jest Żydem, a Pan Rymkiewicz brał udział w antykościelnych marszach za Bieruta. Ci wszyscy ludzie chodzą na sznurku pogańskiego pseudoduchownego Rydzyka, który jest antysemicki, antymasoński, antykomunistyczny. Coś tu się kupy nie trzyma.
Ten wpis na blogu to taka próba pokonania ich bronią, którą oni stosują na co dzień. A raczej pokazania, jak czuje się osoba w taki sposób atakowana. Poza tym kim są panowie Gmyz czy Warzecha, żeby odmawiać mi prawa do swobodnego wypowiadania się o czymkolwiek? Może mi daleko do wzorowego katolika i to bardzo daleko, ale nadal z racji prawa kanonicznego mogę się o katolicyzmie wypowiadać.
Stanisław Janecki, były naczelny "Wprost", stwierdził na Twitterze, że napisał pan "żenujące, ksenofobiczne wypracowanie".
W takim razie jasne jest, że nie zrozumiał mojego wpisu, ale za to już nie mogę odpowiadać. Poza tym jestem jak najdalszy od ksenofobii. Zajmuję się naukowo zagadnieniem obcego w społeczności, właśnie Żydami, kobietami, homoseksualistami i innymi. Ta dziedzina nauki nazywa się ksenologią – od greckiego ksenos, czyli obcy – a jej pierwociny zostały wypracowane prze niemieckiego Żyda Edmunda Husserla.
Jestem bardzo otwarty na takich ludzi, przez myśl by mi nie przeszło wykluczać kogokolwiek. Niestety prawica to właśnie robi. Pan Janecki chyba celowo przeskoczył ironiczna warstwę mojego tekstu, żeby mi dokopać, ale tego mogłem się po nim spodziewać. W końcu pracował wiele lat u prawicowego byłego działacza PZPR, pana Króla. Mam wrażenie, ze ci ludzie są tak zaślepieni nienawiścią, że im się wszystko ze wszystkim pomieszało.
Skrytykowała pana też blogerka Kataryna, która zarzuciła panu poziom gimnazjum i spadek poziomu IQ wywołany zażywaniem narkotyków.
Radzę tej pani, żeby nie wypowiadała się o czymś, o czym nie ma pojęcia i czego nigdy nie widziała na oczy. A jestem przekonany, że tak właśnie jest z panią Kataryną i narkotykami. Dlatego jeśli nie wie, co to są narkotyki, a co to są enteogeny, to nie powinna się w ogóle na ten temat wypowiadać. Mam dość ludzi, którzy próbują mnie przekonać, że wiedzą lepiej ode mnie, co to są narkotyki. I są święcie przekonani, że alkohol etylowy to nie narkotyk tylko codzienne pożywienie każdego uczciwego katolika.
Michał Szułdrzyński
dziennikarz "Rzeczpospolitej"

Ciekaw jestem, czy antysemicka aura fragmentu wpisu Kamila Sipowicza ujdzie mu na sucho. Jakoś jestem pewny, że tak. CZYTAJ WIĘCEJ

Chciał pan przekonać ludzi, którzy pana krytykują, ale oni pozostali na swoich stanowiskach. Za to uznali, że mają teraz w ręku narzędzie, którym nie raz będą pana atakować: "Sipowicz to antysemita". Może nie warto było pisać tego, co pan napisał?
Nie można stwierdzić, że nikogo to nie przekonało. Z tego co wiem artykuł przeczytało sporo użytkowników i sądzę, że do części te argumenty trafiły. Powtarzam, że ten wpis to było takie ironiczne odparcie zarzutów a rebours i pokazanie, że chrześcijaństwo nie powinno nikogo odtrącać, wykluczać. Katolicki znaczy tyle co powszechny, więc ci, którzy nazywają się narodowymi katolikami wcale nie są katolikami. Ja też jestem Polakiem i katolikiem, ale nie polakokatolikiem i nie życzę sobie zawłaszczania tego miana przez kogokolwiek. Z drugiej strony zabawne jest, że czołowi "judeosceptycy" nazywają mnie antysemitą.