To on opisuje tortury w łagrach w Rosji. Zdradził, jak mógł zginąć Nawalny: Stara metoda KGB
Nina Nowakowska
21 lutego 2024, 12:32·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 lutego 2024, 12:32
Założyciel portalu Gulagu.net przedstawił brytyjskim mediom swoją teorię na temat przyczyny śmierci Aleksieja Nawalnego. Według Władimira Osieczkina lider rosyjskiej opozycji mógł zostać zabity silnym ciosem w klatkę piersiową.
Reklama.
Reklama.
16 lutego Federalna Służba Więzienna Rosji poinformowała, że Aleksiej Nawalnyzmarł w Kolonii Karnej nr 3 w Charpie, za kołem podbiegunowym. Według rosyjskich służb opozycjonista "źle poczuł się po spacerze i niemal natychmiast stracił przytomność", po czym zmarł. W brytyjskich mediach krąży inna teoria dotycząca faktycznej przyczyny śmierci Nawalnego.
Brytyjskie media o przyczynie śmierci Nawalnego
Dziennikarze powołują się na rozmowę z Władimirem Osieczkinem, obrońcą praw człowieka i założycielem portalu Gulagu.net. Serwis powstał w 2011 roku i monitoruje sytuację w Rosji. Zasłynął m.in. opublikowaniem filmów z pobić i tortur w rosyjskich więzieniach.
Rosjanin jest przekonany, że w przypadku Nawalnego mogła zostać zastosowana stara metoda wykorzystywana często przez KGB. Polega na pozostawieniu ofiary przez dłuższy czas na mrozie, doprowadzając do wyziębienia organizmu, a następnie zadaniu jej silnego ciosu pięścią w serce.
Pozostawienie na mrozie i cios w serce
– Myślę, że najpierw zniszczyli jego ciało. Przetrzymywali go na mrozie przez długi czas i doprowadzili do znacznego spowolnienia krążenia krwi. Wtedy już bardzo łatwo zabić kogoś w przeciągu kilku sekund, jeśli ma się w tym doświadczenie – opisał Osieczkin w "The Times".
– To stara metoda KGB. Szkolili swoich agentów do zabijania ludzi jednym ciosem w serce. To był ich znak rozpoznawczy – podkreślił dziennikarz.
Osieczkin utrzymuje, że zna relacje o stosowaniu tej metody od byłych rosyjskich więźniów z kolonii karnych zlokalizowanych za kołem podbiegunowym. Właśnie w takim zakładzie przetrzymywany był Nawalny. Tezę mężczyzny potwierdzają też doniesienia, mówiące o siniakach znalezionych na klatce piersiowej zmarłego opozycjonisty.
Czytaj także:
Gdzie jest ciało Aleksieja Nawalnego?
– Jako doświadczony ratownik medyczny mogę powiedzieć, że obrażenia opisane przez tych, którzy je widzieli, wyglądały na spowodowane konwulsjami. Jeśli osoba ma drgawki, a inni próbują ją przytrzymać, ale drgawki są bardzo silne, pojawiają się siniaki. Powiedzieli również, że miał siniaka na klatce piersiowej, takiego, jaki powstaje w wyniku pośredniego masażu serca – zdradził w "Nowaja Gazieta Europa anonimowy informator.
Według redakcji, ciało Nawalnego ma leżeć w Rejonowym Szpitalu Klinicznym w Salechardzie, czyli mieście położonym w pobliżu kompleksu więziennego. – Zwykle ciała osób zmarłych w więzieniu są przewożone bezpośrednio do Biura Medycyny Sądowej, ale w tym przypadku z jakiegoś powodu zostały przewiezione do szpitala klinicznego – mówił gazecie anonimowy ratownik medyczny z pogotowia w Salechardzie.
Zdradził, że ciało Nawalnego zawieziono do kostnicy "a następnie postawiono przed drzwiami dwóch policjantów". – Równie dobrze mogli wywiesić tabliczkę z napisem "dzieje się tu coś tajemniczego!" – dodał. Podobno nie doszło do sekcji zwłok, a przynajmniej tej przeprowadzonej przez szpitalnych patologów.
– Niektórzy twierdzą, że rozkaz przyszedł z Moskwy, aby poczekać na przybycie specjalistów ze stolicy, podczas gdy inni twierdzą, że sami lekarze szpitalni odmówili przeprowadzenia sekcji zwłok. Sprawa ma charakter polityczny i nie jest jasne, jak się zakończy – podsumował informator.
Bezowocną próbę odzyskania ciała opozycjonisty podjęła wcześniej jego matka, Ludmiła Nawalna. Sprawę wydania zwłok rodzinie Nawalnego skomentował na konferencji prasowej Dimirtij Pieskow. – Nie, to nie jest pytanie do nas. Nie jesteśmy zaangażowani w tę sprawę. To nie jest funkcja administracji prezydenta – odparł rzecznik Kremla.
Najnowsze informacje w tej sprawie opublikowała 19 lutego rzeczniczka Nawalnego. "Śledczy powiedzieli prawnikom i matce Aleksieja, że nie wydadzą im ciała. Ciało będzie poddawane 'badaniom chemicznym' przez kolejne 14 dni" – poinformowała Kira Jarmysz na portalu X.