"W restauracji podchodzi do nas kelner i proponuje różne wina, opowiada o nich, o tym ile leżakowały itd. Tomek spogląda na niego i mówi z uśmiechem na twarzy oraz ogromnym dystansem na leżakowaniu to ja się akurat znam. Takiego chce go zapamiętać, bo to był wesoły chłopak, mimo wszystko i wszystkich okoliczności dobry człowiek. Co za historia..." – napisał Rafał Collins na Facebooku.
We wrześniu 2020 roku Tomasz Komenda podjął pracę w Fundacji Braci Collins. Do maja 2021 roku pomagał niesłusznie skazanym w odnalezieniu się na wolności. Działacze społeczni już po wypuszczeniu Komendy na wolność jako jedni z pierwszych zaproponowali mu pomóc.
"Tomek dostanie od nas szanse na rozwój, początkowo w zakresie jego obowiązków będzie leżał jedynie jego rozwój osobisty. Mamy pełną świadomość, iż ma trochę do nadrobienia i musimy mu dać trochę czasu na pełną, obopólną współpracę" – ogłosili wówczas.
W tamtym czasie Komenda jeszcze walczył o odszkodowanie od państwa za 18 lat odsiadki w zakładzie karnym. Po uzyskaniu pieniędzy zrezygnował z pracy. Powód odejścia nigdy nie był tajemnicą.
"Tomek Komenda jest fantastycznym chłopakiem. Nie już naszym współpracownikiem, gdyż jego sytuacja materialna pozwala mu na dzień dzisiejszy cieszyć się życiem, rodziną, każdą wolną chwilą na wolności, tym, co mu pozostało. Na wolności" – potwierdzili wtedy Collinsowie.
Przypomnijmy: ostatecznie Sąd Okręgowy w Opolu orzekł, że Tomasz Komenda za niesłuszne skazanie i uwięzienie otrzyma od Skarbu Państwa 12 mln zł zadośćuczynienia i 811 533 zł odszkodowania.
Niestety, Komenda zachorował na nowotwór. Dziennikarka "Gazety Wyborczej", Ewa Wilczyńska, która jest autorką książki o zbrodni miłoszyckiej skontaktowała się w zeszłym roku osobiście z Komendą. Ten potwierdził jej, że jest w trakcie leczenia.
– Leczę się, jestem na chemii, włosy już mi odrosły. Żyję, z tym że był rak, teraz nie ma, ale nie wiadomo, czy znowu nie wróci. Do operacji się nie nadawał. Ciężko mam. Ciekawe, kiedy zrzucę w końcu ten krzyż, już należałoby mi się trochę spokoju – powiedział.
Teraz zaś Wilczyńska w rozmowie z naTemat skomentowała doniesienia o śmierci Komendy. – Nie tak miała się skończyć ta historia. To strasznie smutne zakończenie. Tomek wyciągnął w życiu za dużo złych kart – powiedziała.
– Jestem bardzo poruszona. Był naprawdę fajnym chłopakiem i nie miał łatwo. Miał w związku z tym różne problemy i niełatwo było mu sobie poradzić z tym, co się wydarzyło. Do tego nie było tajemnicą, że chorował na nowotwór. Kiedy rozmawialiśmy mniej więcej rok temu, to życzył sobie tylko spokoju – dodała.