Koniec spekulacji. Wiadomo, jakiej narodowości jest podejrzany o gwałt w Warszawie
redakcja naTemat.pl
27 lutego 2024, 15:26·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 lutego 2024, 15:26
20-letnia kobieta została brutalnie zgwałcona, okradziona i pobita w samym sercu Warszawy. W czasie gdy ofiara dochodzi do zdrowia w szpitalu, w mediach społecznościowych trwają spekulacje na temat narodowości sprawcy. Teraz rozwiano wszelkie wątpliwości w tej kwestii.
20-letnia kobieta została odnaleziona naga. Na miejscu znaleziono buty, okulary, rozrzucone karty i szklankę. "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że napastnik miał znęcać się nad kobietą przez aż pół godziny. 23-latek miał też ukraść portfel swojej ofiary. Jego zawartość rozrzucił na sąsiedniej ulicy.
W czasie zdarzenia miał mieć założoną kominiarkę, a także posiadać przy sobie nóż. W chwili zdarzenia kobieta miała wracać ze spotkania towarzyskiego.
– W związku ze zdarzeniem o charakterze kryminalnym, gdzie pokrzywdzona została młoda kobieta, policjanci ze śródmieścia wczoraj wieczorem, więc kilkanaście godzin od zdarzenia, zatrzymali mężczyznę, który może mieć związek z tym zdarzeniem – przekazał.
Doniesienia o gwałcie wywołały liczne spekulacje na temat narodowości sprawcy gwałtu w Warszawie. Nie obyło się bez teorii, że mamy do czynienia z muzułmaninem czy imigrantem z Gruzji lub Ukrainy. Z najnowszych ustaleń RMF FM wynika jednak, że zatrzymany 23-latek to Polak – mieszkaniec Warszawy. Jego ofiarą zaś padła obywatelka Białorusi.
Szokujące kulisy gwałtu w Warszawie. Nikt nie zareagował
Podczas przesłuchania złożył wyjaśnienia, ale śledczy nie ujawniają ich treści. Miał powiedzieć, że planował napaść rabunkową, jednak samego zdarzenia... nie pamięta. Mężczyznę zatrzymano na warszawskim Mokotowie, gdzie miał pomieszkiwać.
W rozmowie z TVP Info prok. Szymon Banna powiedział: – Zarzut usiłowania zabójstwa kobiety na tle rabunkowym i seksualnym usłyszał zatrzymany w niedzielę 23-latek, podejrzany o brutalną napaść i gwałt w centrum Warszawy. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności
Dziennikarze "Faktu" dotarli do kobiety, która dysponowała nagraniami z monitoringu. Kamery bowiem uchwyciły fragment zdarzenia. Na materiałach widać bowiem, że brutalny atak miał miejsce na oczach świadków. Przechodnie mieli nie reagować.
– Są nagrania, gdzie widać dwie dziewczyny, które wtedy szły obok chodnikiem. Coś tam krzyczały, ale to nie powstrzymało napastnika. Potem szła para, chłopak z dziewczyną, ale oni też przeszli i nie zareagowali – powiedziała "Faktowi".
Według nieoficjalnych doniesień TVN24 sprawca miał jednak wybrać swoją ofiarę losowo. Miał także wcześniej być notowany przez policję za kradzieże i posiadanie narkotyków. 20-letnia kobieta przebywa obecnie w szpitalu pod opieką lekarzy.