Tomasz Komenda mieszkał w takich warunkach. Decyzjami w sprawie domu zaskakiwał
redakcja naTemat
28 lutego 2024, 16:49·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 lutego 2024, 16:49
Przedwczesna śmierć Tomasza Komendy nieprzerwanie wzbudza emocje – podobnie jak jego tragiczny los za życia. Jedną z kwestii, w których sprawie Polacy najczęściej zadają pytania, jest ta dotycząca miejsca i warunków zamieszkania Komendy. Jak się okazuje, także na tym odcinku jego życia nic nie było oczywiste, ani łatwe.
Reklama.
Reklama.
Sprawa Tomasza Komendy. Polacy mówią o tym także po jego śmierci
Tomasz Komenda został niesłusznie skazany za tzw. zbrodnię miłoszycką. To potoczna nazwa tragicznych wydarzeń, do których doszło w dolnośląskich Miłoszycach w noc sylwestrową z 31 grudnia 1996 roku na 1 stycznia 1997 roku. Niedaleko wiejskiej dyskoteki brutalnie zgwałcono i zamordowano tam wówczas 15-letnią Małgosię.
Sprawa wstrząsnęła wówczas całą Polską, a przeciągające się śledztwo i brak podejrzanego tylko podsycały emocje opinii publicznej. Z braku efektów pracy śledczych gęsto tłumaczyć musiało się ówczesne szefostwo policji i prokuratury.
Z czasem młody mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów. To później ułatwiło policjantom, prokuratorom i sędziom doprowadzenie do skazania go na karę 25 lat pozbawienia wolności.
W 2006 roku – już w trakcie odsiadywania wyroku – w rozmowie z dziennikarzami "Superwizjera" TVN chłopak z Wrocławia wyjawił jednak, jak śledczy osiągnęli ten "sukces"...
– Przyznałem się do tego, ale tylko z tego powodu na policji się przyznałem, bo (…) ci, którzy mnie zatrzymywali, powiedzieli, że mają na mnie takie, jakie mają dowody. I zaczęli mnie bić, żebym się do tego przyznał, bo ta sprawa za długo trwa, nie mogą odnaleźć prawdziwych sprawców, i ja muszę się do tego przyznać, bo inaczej nie wyjdę żywy z ich pokoju – wspominał.
Tomasz Komenda zakład karny opuścił dopiero po 18 latach. Przez cały ten czas miał być notorycznie torturowany i poniżany przez współwięźniów i funkcjonariuszy Służby Więziennej.
Uwolnienie i uniewinnienie Komendy nie byłoby możliwe bez wysiłków dziennikarzy i prawników – w tym przede wszystkim redaktora Grzegorza Głuszaka, policjanta Remigiusza Korejwo, prokuratorów Dariusz Sobieskiego i Robert Tomankiewicza oraz prof. Zbigniewa Ćwiąkalskiego.
Ten ostatni – legenda polskiej karnistyki i były minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska – reprezentował Tomasza Komendę w sprawach przed Sądem Najwyższym, a także w postępowaniu dotyczącym wynagrodzenia niesłusznie skazanemu człowiekowi jego cierpień. W 2021 roku Sąd Okręgowy w Opolu prawomocnie orzekł, że Komenda otrzyma od Skarbu Państwa 12 mln zł zadośćuczynienia i 811 533 zł odszkodowania.
Jak i gdzie mieszkał Tomasz Komenda? Jego przyjaciel ujawnił niepokojące fakty
To zaskakujące, ale po przyznaniu najwyższego odszkodowania w historii polskiego sądownictwa Tomasz Komenda wcale nie zmienił warunków życia. Jakiś czas temu ujawnił to wspomniany wcześniej Grzegorz Głuszak. Wyjawił on, że Komenda jako milioner przez dłuższy czas mieszkał w bardzo skromnych warunkach.
– Kiedy dostał odszkodowanie, odwiedziłem go w mieszkaniu, które wynajmował razem z Anką (Anną Walter - red.). Na świecie był już jego syn, Filip. Wcześniej poprosił mnie, żebym odebrał Ankę z dzieckiem ze szpitala. Byłem zdziwiony, bo mieli bardzo ciężkie warunki mieszkaniowe – mówił dziennikarz w rozmowie z tygodnikiem "Newsweek".
Pewna poprawa warunków mieszkaniowych u Tomasza Komendy miała nastąpić po tym, gdy zerwał on z Anną Walter i porzucił synka Filipa. Wówczas mężczyzna przeprowadził się do wrocławskiego mieszkania, które odziedziczył po babci. Było ono świeżo odremontowane, ale nadal trudno było mówić o luksusach. Komenda miał do dyspozycji tylko dwa pokoje z kuchnią.
Czytaj także:
O tym, gdzie mieszkał Tomasz Komenda, ponownie głośno zrobiło się, gdy zerwał on kontakty także z matką i dotychczasowymi przyjaciółmi, dopuszczając do siebie jedynie jednego z braci. W stolicy Dolnego Śląska było w tym okresie głośno także o tym, iż Komenda widywany był w towarzystwie młodych kobiet o nie najlepszej reputacji.
Ten burzliwy czas Tomasz Komenda wykorzystał nie tylko na "czerpanie z życia", ale i na liczne inwestycje w rynek nieruchomości. Kupił kilka mieszkań w niezwykle atrakcyjnym pod tym względem Wrocławiu. Mówi się, że ich klasa znacznie bardziej pasowała do osoby dysponującej milionami złotych. Jednak Komenda na stałe w żadnym z nich nie zamieszkał, najczęściej wracając do wspomnianego lokalu po babci.