"Nikt nie wie, gdzie mieszka, czym się zajmuje, co robi. Ale powiedzieć, że we Wrocławiu żyją jego sprawą, jak pół internetu, to przesada przez wielkie P" – pisała w kwietniu 2023 roku Katarzyna Zuchowicz z naTemat.pl. To wtedy Tomasz Komenda znowu wrócił na czołówki mediów, niestety w nie najlepszym świetle.
Po tym, jak wywalczył w sądzie gigantyczne zadośćuczynienie, zaczął układać sobie nowe życie. Później jego była partnerka posądziła go o niepłacenie alimentów, a nawet chęć uprowadzenia ich dziecka. Relacje Teresy Klemańskiej z synem również pogorszyły się po tym, jak Tomasz wyszedł na wolność i otrzymał odszkodowanie.
Skąd pochodził Tomasz Komenda? Tak ludzie mówili o jego dramacie
A co o Tomaszu Komendzie mówili mieszkańcy Wrocławia? To właśnie tu rozegrał się cały dramat z jego aresztowaniem. Tu mieszkał z mamą i braćmi. Jak usłyszeliśmy, "policjanci mieli tak blisko do jego mieszkania, że pewnie na piechotę mogli przyjść".
– Mogę tylko powiedzieć, że w obecnej sytuacji jest mi po prostu strasznie żal pani Klemańskiej, jako matki. Ona bardzo dramatycznie walczyła o to dziecko – mówiła w rozmowie z nami osoba, która poznała niesłusznie skazanego mężczyznę. – Po wyjściu z więzienia z Tomasza zrobiono gwiazdę. On powinien otrzymać pomoc. Powinien mieć psychologa pod ręką, uczestniczyć w terapii – dodała.
– Trudno nie śledzić doniesień na temat Tomasza Komendy, piszą o nim kolejne portale. Obserwujemy to, ale tak naprawdę niewielu z nas pamięta, jaką oni przeżyli tragedię. Nikt nie pamięta, ale wtedy nagonka w mediach na Komendę i na jego rodzinę była nieludzka. Napaść na tych ludzi wtedy była zupełnie nieprawdopodobna. Oni wszyscy przeszli traumę, która mogła mieć wpływ na całą rodzinę. Dobrze, że nie było internetu jak dziś – stwierdził jeden z mieszkańców Wrocławia.
Od jednego z lokalnych polityków usłyszeliśmy w kwietniu 2023, że "zna sprawę tylko z mediów", bo we Wrocławiu "nigdy nie była ona jako sprawa czysto wrocławska".
– To prawda, Wrocław tym nie żyje. Wydaje mi się, że sprawa Komendy ludziom się tu przejadła. Generalnie wszyscy bardzo mu współczuli, ale nie wiem, czy jakoś bardziej niż reszta kraju – wspominał inny z mieszkańców.
Kiedy po 18 latach Komenda wyszedł z więzienia, w jego rodzinnym domu najbliżsi wywiesili transparent z hasłem: "Witaj w domu Tomek, po 6540 dniach". On sam dziękował wtedy ludziom, dzięki którym wyszedł na wolność. – Teraz dajcie mi po prostu żyć – powiedział.
Niedługo potem Polska usłyszała pierwsze relacje o tym, jak Tomasz Komenda poznawał Wrocław. Potem informowano m.in. o tym, że podjął pracę w myjni samochodowej. – Zdjęcia chcieli, autografy, selfie, żebym im opowiadał, jak tam było, jak mi się udało wyjść – opowiadał o klientach.
"Tomasz Komenda jest ofiarą nie swojej bajki i nie swojej historii"
Po wyjściu na wolność życie Tomasza Komendy nie było jednak szczęśliwe, a pieniądze nie zrekompensowały mu traumatycznych przeżyć z zakładu karnego.
Mieszkaniec Wrocławia
o sprawie Tomasza Komendy
I dodał: – Po ludzku jest mi smutno i przykro, bo Tomasz Komenda jest ofiarą nie swojej bajki i nie swojej historii. Wszystko, co się wokół niego dzieje budzi moją najdalej idącą empatię.
Tomasz Komenda zmarł 21 lutego. 47-latek przegrał walkę z nowotworem. Został pochowany w poniedziałek na cmentarzu przy ul. Kiełczowskiej we Wrocławiu. W pogrzebie uczestniczyli najbliżsi, ale i tłum mieszkańców, którzy chcieli oddać mu hołd.
Grób Tomasza szybko zapełnił się wieńcami i bukietami od rodziny i przyjaciół. Wśród nich wyróżniały się kwiaty od trzyletniego Filipa, syna Komendy i Anny Walter. Bukiet czerwonych róż z delikatną gipsówką został udekorowany szarfą z napisem: "Niezapomniany. Filip z Anną".
Zobacz także