To stamtąd pochodził Komenda. Sprawdziliśmy, jak ludzie reagowali na jego dramat
redakcja naTemat
28 lutego 2024, 09:58·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 lutego 2024, 09:58
Skazany niesłusznie za zabójstwo Tomasz Komenda zmarł w ubiegłą środę. Został pochowany na cmentarzu w rodzinnym Wrocławiu. Mieszkańcy mówili o nim, że "to był prosty, zwykły chłopak". – Został potraktowany jak celebryta. Jak gwiazda show-biznesu, która rozstaje się z kolejnym kochankiem czy mężem – mówił nam w ubiegłym roku jeden z mieszkańców.
Skąd pochodził Tomasz Komenda? Tak ludzie mówili o jego dramacie
A co o Tomaszu Komendzie mówili mieszkańcy Wrocławia? To właśnie tu rozegrał się cały dramat z jego aresztowaniem. Tu mieszkał z mamą i braćmi. Jak usłyszeliśmy, "policjanci mieli tak blisko do jego mieszkania, że pewnie na piechotę mogli przyjść".
Czytaj także:
– Mogę tylko powiedzieć, że w obecnej sytuacji jest mi po prostu strasznie żal pani Klemańskiej, jako matki. Ona bardzo dramatycznie walczyła o to dziecko – mówiła w rozmowie z nami osoba, która poznała niesłusznie skazanego mężczyznę. – Po wyjściu z więzienia z Tomasza zrobiono gwiazdę. On powinien otrzymać pomoc. Powinien mieć psychologa pod ręką, uczestniczyć w terapii – dodała.
– Trudno nie śledzić doniesień na temat Tomasza Komendy, piszą o nim kolejne portale. Obserwujemy to, ale tak naprawdę niewielu z nas pamięta, jaką oni przeżyli tragedię. Nikt nie pamięta, ale wtedy nagonka w mediach na Komendę i na jego rodzinę była nieludzka. Napaść na tych ludzi wtedy była zupełnie nieprawdopodobna. Oni wszyscy przeszli traumę, która mogła mieć wpływ na całą rodzinę. Dobrze, że nie było internetu jak dziś – stwierdził jeden z mieszkańców Wrocławia.
Od jednego z lokalnych polityków usłyszeliśmy w kwietniu 2023, że "zna sprawę tylko z mediów", bo we Wrocławiu "nigdy nie była ona jako sprawa czysto wrocławska".
– To prawda, Wrocław tym nie żyje. Wydaje mi się, że sprawa Komendy ludziom się tu przejadła. Generalnie wszyscy bardzo mu współczuli, ale nie wiem, czy jakoś bardziej niż reszta kraju – wspominał inny z mieszkańców.
Kiedy po 18 latach Komenda wyszedł z więzienia, w jego rodzinnym domu najbliżsi wywiesili transparent z hasłem: "Witaj w domu Tomek, po 6540 dniach". On sam dziękował wtedy ludziom, dzięki którym wyszedł na wolność. – Teraz dajcie mi po prostu żyć – powiedział.
Niedługo potem Polska usłyszała pierwsze relacje o tym, jak Tomasz Komenda poznawał Wrocław. Potem informowano m.in. o tym, że podjął pracę w myjni samochodowej. – Zdjęcia chcieli, autografy, selfie, żebym im opowiadał, jak tam było, jak mi się udało wyjść – opowiadał o klientach.
"Tomasz Komenda jest ofiarą nie swojej bajki i nie swojej historii"
I dodał: – Po ludzku jest mi smutno i przykro, bo Tomasz Komenda jest ofiarą nie swojej bajki i nie swojej historii. Wszystko, co się wokół niego dzieje budzi moją najdalej idącą empatię.
Tomasz Komendazmarł 21 lutego. 47-latek przegrał walkę z nowotworem. Został pochowany w poniedziałek na cmentarzu przy ul. Kiełczowskiej we Wrocławiu. W pogrzebie uczestniczyli najbliżsi, ale i tłum mieszkańców, którzy chcieli oddać mu hołd.
Grób Tomasza szybko zapełnił się wieńcami i bukietami od rodziny i przyjaciół. Wśród nich wyróżniały się kwiaty od trzyletniego Filipa, syna Komendy i Anny Walter. Bukiet czerwonych róż z delikatną gipsówką został udekorowany szarfą z napisem: "Niezapomniany. Filip z Anną".
Został potraktowany jak celebryta. Jak gwiazda show-biznesu, która rozstaje się z kolejnym kochankiem czy mężem. (...) A to nie jest gwiazda show-biznesu. To jest człowiek, który został skrzywdzony. Został przemielony przez cały system i wyrzucony – powiedział nam gorzko jeden z mieszkańców Wrocławia.