
Polityczna droga Donalda Tuska jest naznaczona politycznymi trupami. Premier konsekwentnie eliminował przeciwników, do perfekcji doszedł podczas bratobójczej walki trzech tenorów, którzy założyli Platformę Obywatelską. W ciągu 10 lat jego ofiarami zostali politycy takiego formatu jak Andrzej Olechowski, Jan Rokita czy Grzegorz Schetyna.
Co więc zrobił Tusk postawiony wobec afery hazardowej? Z dnia na dzień posłał na szafot cały swój "dwór", nie różnicując zanadto skali indywidualnych przewin i nie oglądając się na dawne zasługi wieloletnie przyjaźnie.
Jednak wyrzucenie z rządu Andrzeja Czumy, Adama Szejnfelda, Rafała Grupińskiego i Sławomira Nowaka to było bolesne, ale nieskomplikowane cięcie. Poza tym byli oni tylko pionkami w znacznie poważniejszej rozgrywce. Znacznie większej, chirurgicznej precyzji wymagało wycięcie z rządu Grzegorza Schetyny. Afera hazardowa dopełniła tylko długotrwały proces, który pokazał, że Tusk doprowadził do perfekcji wielokrotnie ćwiczony mechanizm.
Niektórzy porównują jego sytuację do pobytu w celi śmierci. To stan oczekiwania na wyrok – np. ujawnienie jakichś rewelacji ze śledztwa w sprawie informatyzacji MSWiA. Słychać w PO głosy, że przeciek może nastąpić jesienią, czyli wtedy, gdy w partii zaczną się wewnętrzne wybory oraz w momencie, gdy Schetyna będzie musiał zadeklarować, czy staje w szranki z Tuskiem w wyborach na stanowisko szefa Platformy. Niepewna pozycja utrudnia też utrzymywanie wpływów w partii. Bo po co się wiązać z kimś, kto może zostać zniszczony?
Donald Tusk wciąż jest górą. Dlatego możemy tylko zastanawiać się, co myślał sobie Jarosław Gowin, stając z otwartą przyłbicą przeciwko Tuskowi. Książę Donald I radził sobie ze znacznie poważniejszymi konkurentami niż on. Zamiast spektakularnie gilotynować przeciwników osłabia ich i uzależnia od dozowanej przez siebie kroplówki. Ci, którzy się na to nie godzą, są skazani na polityczny niebyt jak Andrzej Olechowski, Maciej Płażyński czy Jan Rokita.

