Sprawa zwolnionej przez Skype graficzki wywołała ostatnio w Polsce szeroką dyskusję o polskim rynku pracy. Dariusz Jabłoński, właściciel serwisu giftpol.pl najpierw miał grozić Ninie Hinz prawnikami, ale w końcu się zreflektował i przeprosił. Zrobił to jednak połowicznie...
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Sprawa graficzki zwolnionej przez Skype. Giftpol przeprasza, ale nie Ninę
O graficzce i malarce Ninie Hinz zrobiło się głośno, kiedy kilka dni temu opisała niecodzienne okoliczności zwolnienia z pracy, załączając screen konwersacji w aplikacji Skype.
Gdy okazało się, że wydajność dopiero co zatrudnionej graficzki nie satysfakcjonuje szefa, ten odpisał: "Cooo proszeee. Chyba pani żartuje. To ja dziękuję, do widzenia. Ja nie płacę za naukę". Taki sposób potraktowania wdrażającej się nowej pracowniczki, wywołał olbrzymią falę krytyki.
Dariusz Jabłoński, właściciel serwisu giftpol.pl wydawał się na początku w ogóle nie rozumieć, o co chodzi krytykującym, gdyż miał zacząć wygrażać Hinz prawnikami. W niedzielę w końcu się zreflektował i przeprosił. Zrobił to jednak połowicznie – wydaje się, że przedsiębiorca nadal myśli, że problemem było użycie przez niego komunikatora Skype.
"Przepraszam wszystkie osoby, które dotknęła sprawa ze zwolnieniem przeze mnie graficzki Niny. Przyjmuje całą krytykę, jest mi przykro. Dziękuję też osobom, które wykazały wsparcie i zrozumienie dla mnie" – napisał w oświadczeniu, zamieszczonym na stronie firmy.
I dalej wyjaśnił: "Ostatni okres życia był dla mnie b. ciężki, mogłem w inny sposób zrezygnować ze współpracy z tą osobą, nie poprzez komunikator Skype. Podjąłem szybką decyzję, która okazała się błędem". W oświadczeniu nie ma słowa skierowanego do Niny Hinz.
Przeprosiny dla graficzki Niny nie wzbudziły entuzjazmu wśród komentujących
Na ten drugi fragment zwracają uwagę teraz komentujący całą sytuację. "On cały czas myśli, że problem był jedynie w zwolnieniu przez Skype?" – zastanawiał się ktoś.
Inna osoba zwraca uwagę na dość niechlujnie przygotowane oświadczenie dla mediów – jest zbyt wiele spacji w tekście oraz brak interpunkcji w niektórych miejscach. "Spodziewałam się, że na tym etapie, to już cały sztab PR-owy mu aktualizował autokorektę w Wordzie 97, a i tak się udało wkraść temu "b" zamiast "bardzo" – zwrócono mu uwagę.
Nie brakuje też bardziej kpiących z Jabłońskiego wpisów. "W tym kraju nigdy nie będzie dobrze – jak polska gospodarka ma się rozwijać, kiedy przedsiębiorca, zamiast rozwijać swoją działalność, traci czas na pisanie kolejnych przeprosin" – zauważa ktoś mocno ironicznie.
Warto też tutaj wspomnieć, że nasza redakcja rozmawiała wcześniej o całej sytuacji z dr. Mirosławem Oczkosiem, specjalistą w dziedzinie wizerunku.
– Obecnie firma powinna wykonać kroki, które nieco stępią ostrze ataków. Ja bym zrobił konferencję prasową, śniadanie robocze dla dziennikarzy. Nakręciłbym rolki do internetu z wyjaśnieniami. Choć nie za bardzo jest tu przestrzeń na dowcip, nie byłbym aż tak poważny w komunikacji. Wprowadziłbym powietrze do tego, co już zrobili, jak rozumiem w panice i na szybko – doradził specjalista. Całość rozmowy jest w tym linku.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.