Andrzej Przyłębski, były ambasador RP w Niemczech, uważa, że polscy konserwatyści powinni "zabiegać o jakiś sojusz" z niemiecką Alternatywą dla Niemiec. – Wartości AfD są bardzo podobne do wartości PiS – stwierdził mąż Julii Przyłębskiej w wywiadzie dla niemieckiego ultraprawicowego tygodnika "Junge Freiheit". Przypomnijmy tylko, że AfD nosi na swoich sztandarach m.in. gloryfikację nazistowskich żołnierzy, zrzesza wielu zwolenników rewizji granic i jest prorosyjska.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Andrzej Przyłębski zastrzegł co prawda, że polscy konserwatyści nie powinni szukać sojuszu "w jednej frakcji, ponieważ wielu Polaków patrzy krytycznie na AfD". Jego zdaniem Prawo i Sprawiedliwość, ale też inne zbliżone do jego wartości ugrupowania, powinny natomiast szukać wspólnego języka w Parlamencie Europejskim.
– Unia Europejska zmierza w katastrofalnym kierunku. Należy to powstrzymać. Powstać ma scentralizowane państwo, w którym tylko dwa największe kraje UE – Niemcy i Francja, miałyby coś do powiedzenia – oznajmił były ambasador RP w Niemczech, a prywatnie mąż prezeski Trybunału KonstytucyjnegoJulii Przyłębskiej.
Andrzej Przyłębski za sojuszem PiS z AfD. Mówi o "podobnych wartościach"
Wywiad ukazał się w "Junge Freiheit" – tygodniku, który część politologów określa konserwatywnym, a niektórzy eksperci wręcz twierdzą, że gazeta ma skrajnie prawicową linię.
Zdaniem Przyłębskiego "suwerenność narodowa" jest zagrożona, ale – jak dodał – "na szczęście w całej Europie pojawiają się głosy, które dostrzegają to zagrożenie". I w tym gronie dostrzega członków niemieckiej AfD.
– Dlatego zalecam polskim konserwatystom szukanie jakiegoś sojuszu z tą partią w Parlamencie Europejskim – dodał Przyłębski, który kierował ambasadą RP w Berlinie w latach 2016-2022.
Wymienił też dwa powody krytycznego stosunku Polaków do AfD. Pierwszy: "prorosyjska postawa tej partii, widoczna po ataku na Ukrainę". Drugi: "być może tylko domniemany stosunek do zachodnich ziem Polski", które nasz kraj "otrzymał od aliantów (nie od Niemiec) jako rekompensatę za wschodnie terytoria utracone na rzecz Związku Sowieckiego".
– Najważniejsze jest jednak to, że wartości AfD bardzo mocno przypominają wartości PiS – podsumował polski dyplomata. I przy okazji skrytykował mieszanie się Niemiec w wewnętrzne sprawy Polski, czego – jak stwierdził – doświadczał w trakcie swojej misji dyplomatycznej w Berlinie. Jego zdaniem na jeszcze większą skalę robi to jednak ambasador USAMark Brzeziński.
Co nosi na sztandarach niemiecka AfD?
Słowa byłego ambasadora w Niemczech mogą być o tyle zaskakujące, iż wydaje się, że postulaty części członków Alternatywy dla Niemiec (niem. Alternative für Deutschland) są dość sprzeczne z oficjalną narracją polityków Prawa i Sprawiedliwości.
– To szokująca opinia z punktu widzenia polskiej historii, polskiego patriotyzmu i pamięci o zbrodniach hitlerowskich w Polsce. Tym bardziej dziwi sympatia dla takiej formacji wśród części polskiego spectrum prawicowego, której islamofobia i wrogość wobec uchodźców przesłania oczy i likwiduje bariery moralne – skomentował socjolog dr hab. Rafał Pankowski.
Na bulwersującą pochwałę żołnierzy Wehrmachtu uwagę zwrócił także prof. Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, politolog, ekspert w dziedzinie stosunków międzynarodowych. – W Alternatywie dla Niemiec jest wielu miłośników III Rzeszy i imperializmu niemieckiego połączonego z manią wielkości – przypomniał.
Liderka AfD skomentowała sondaż i... oburzyła Polaków
Kilka miesięcy temu Polaków zszokowała też współprzewodnicząca AfD Alice Weidel, która skomentowała w mediach społecznościowych dobre wyniki sondażowe jej partii. Do opisu terenów, na których jej formacja dominuje, użyła określenia "Mitteldeutschland", czyli "środkowe Niemcy".
"Prawdopodobnie było to puszczenie oka do środowiska osób wypędzonych z ziem, które po II wojnie światowej przekazano Polsce. Dla wielu z nich 'wschodnie Niemcy' to wciąż wielkie obszary po wschodniej stronie Odry" – pisał Jakub Noch z naTemat.pl.
Określenie "Mitteldeutschland" co prawda funkcjonuje w języku niemieckim w całkowicie neutralnej wersji i służy opisowi regionu, jaki współtworzą landy Saksonia, Saksonia-Anhalt oraz Turyngia. Wątpliwe jednak, aby Weidel pisała o "środkowych Niemczech" w tym kontekście.
Dlaczego? Sondaż, który wspomniała w czerwcu 2023, dotyczył także dwóch innych landów – Brandenburgii oraz Meklemburgii-Pomorza Przedniego, które w granice demokratycznych Niemiec wróciły dopiero w 1990 roku.