
To był naprawdę męczący i wymagający mecz dla naszych piłkarzy. Ostatecznie jednak zakończył się dla nas bardzo dobrze. Polacy wygrali we wtorek (26 marca) w Cardiff w rzutach karnych z Walią.
Po 90 minutach podstawowego czasu gry i 30 minutach dogrywki było 0:0 i o tym, która drużyna wywalczy awans na Euro 2024, musiał zdecydować konkurs rzutów karnych. W nim nie pomylił się żaden z polskich piłkarzy, jednak bohaterem spotkania został Wojciech Szczęsny, który w ostatniej serii "jedenastek" zaliczył pewną interwencję.
Co w tym czasie robiła Marina Łuczenko-Szczęsna?
Nasz bramkarz zawsze może liczyć na wsparcie rodziny. Choć na stadionie nie było polskiej WAG's, to Marina Łuczenko-Szczęsna kibicowała mężowi przed telewizorem.
Oglądała zmagania Biało-Czerwonych razem z najbliższymi. Tuż po brawurowym chwycie Wojtka Szczęsnego wrzuciła na swoje InstaStory filmik, na którym trudno jej powstrzymać łzy. "Boże niesamowite" – słychać w tle.
Potem jeszcze wrzuciła kadry, jak razem z rodzicami odśpiewuje hymn Polski. W sieci nie brakuje memów z Wojtkiem Szczęsnym, którego niektórzy nazywają bohaterem. Żona bramkarza chętnie je udostępnia na swoim profilu.
Dodajmy, że niedawno od Szczęsnych napłynęły radosne wieści. Para wychowuje już razem 5-letniego synka Liama. Teraz Marina Łuczenko-Szczęsna jest w drugiej ciąży. "Czekamy na Ciebie" – napisała ostatnio pod zdjęciem z widocznym brzuszkiem ciążowym.
Wokalistka zwierzyła się też fanom, jak się czuje. "Pierwsze trzy miesiące byłam nieobecna, zmęczona, nudności, wstręt do zapachów, średnio z apetytem. Wylądowałam w szpitalu z wymiotami. Po mniej więcej 12 tygodniach ustąpiło i od tamtej pory czuję się w miarę dobrze na tyle, żeby funkcjonować, ale jednak już na zdecydowanie niższych obrotach" – opisywała.
1 / 20 Astana to stolica?
Zobacz także