Serhii T. przyjechał do Polski z Ukrainy w poszukiwaniu lepszego życia. Po latach spędzonych u światowych szefów kuchni chciał stać się jednym z nich. Udało mu się. Później przyszły jednak problemy, które pchnęły go do przerażającej zbrodni w Puszczykowie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Po kilku miesiącach od potrójnego morderstwa w Puszczykowie na jaw wyszły nowe fakty. Prokuratura ujawniła m.in. wyniki sekcji zwłok kobiety i dwóch dziewczynek. To właśnie na ich podstawie podjęto decyzję o zaostrzeniu zarzutów dla Serhija T.
Rodzinna sielanka w Puszczykowie przerwana
Jak informuje "Fakt" rodzina wiodła w Puszczykowie szczęśliwe życie. Po znalezieniu dobrej pracy na stanowisku szefa kuchni Serhii T. sprowadził do Polski żonę, a także jej syna z poprzedniego związku. Razem wynajęli niewielki dom, gdzie na świat przyszły ich dwie córeczki.
Rodzinna sielanka nie przetrwała jednak próby czasu. Wszystko zaczęło się psuć, kiedy mężczyzna popadł w alkoholizm i uzależnił się od hazardu. Pojawiał się pijany w pracy, więc najpierw został zdegradowany, a później zwolniony. Przez kilka dni ukrywał to przed żoną. Później, będąc pod wpływem alkoholu, dokonał brutalnej zbrodni.
Potrójne morderstwo w Puszczykowie. Tak zabijał Serhii T.
Do brutalnej zbrodni doszło w listopadzie. Już wtedy było wiadomo, że mężczyzna po tym, jak zabił 29-letnią żonę Julię, a także córeczki 4-letnią Darię i 1,5 roczną Marię, przez kilka dni trzymał ich zwłoki w domu. W tym samym budynku nadal mieszkał z 11-letnim pasierbem.
Teraz na jaw wyszły szczegóły tej zbrodni. Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu powiedział w rozmowie z "Faktem", że Julia zginęła szybko. Została uduszona i nawet się nie broniła. Serhii początkowo miał nie planować zabójstwa dziewczynek, ale najpierw obudziła się jedna, a chwilę później druga.
Główką młodszej miał uderzać o ścianę. 4-latkę udusił, ale wcześniej sprawił jej ból. – Starszej złamano rękę i nogę, gdy broniła się przed atakiem – zdradził Wawrzyniak. To właśnie po ujawnieniu tego faktu zdecydowano o zmianie zarzutów dla Ukraińca.
Serhii T. przyznał się do winy. Może usłyszeć wyrok dożywocia
Z informacji przekazanych przez tabloid wynika, że prokurator pierwotnie postawił Serhijowi T. zarzut potrójnego zabójstwa. Jednak po zapoznaniu się z materiałem dowodowym zmienił zdanie. Za to, co zrobił dziewczynkom, usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
Jak pisaliśmy w naTemat jesienią, Serhii T. przyznał się do stawianych mu zarzutów. – Zakończyło się przesłuchanie 42-latka, podejrzanego o zabójstwo żony i dwójki dzieci w Puszczykowie. Usłyszał trzy zarzuty zabójstwa z zamiarem bezpośrednim. Mężczyzna przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia – informowała 20 listopada Prokuratura Okręgowa w Poznaniu.
– Mężczyzna podczas wyjaśnień stwierdził, że gdy dotarło do niego, co zrobił, postanowił się zabić. Przyznała jednak, że zabrakło mu odwagi. W sobotę pojechał do galerii Avenida i tam przyznał się ochroniarzom, co zrobił. Wówczas został też zatrzymany przez policję – dodał wówczas Łukasz Wawrzyniak.
Podczas przesłuchania mężczyzna miał nie zdradzać żadnych emocji. Dopiero kiedy spytano go, czy żałuje tego, co zrobił, podobno się rozpłakał. Za zabójstwo żony i zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem córek grozi mu od 15 lat do dożywotniego pozbawienia wolności.