Dziś rzadziej już podglądamy przyczajeni w oknie. Są inne sposoby – prasa plotkarska i Facebook. Celem – zamiast kochliwej sąsiadki – stali się znajomi i celebryci. Podglądamy jednak z tej samej ciekawości, co od wieków – chcemy sprawdzić, komu się udało, komu żyje się lepiej, a komu gorzej. Każdy, kto zostanie przyłapany na niewłaściwym, innym zachowaniu, nadal jest wytykany palcami. I to na pierwszych stronach gazet. O zwyczajach współczesnych podglądaczy rozmawiamy z prof. Małgorzatą Jacyno, socjologiem kultury z Uniwersytetu Warszawskiego.
Przy okazji rozmowy o plotkujących mężczyznach powiedziała mi pani, że Polacy oprócz plotkowania uwielbiają również podglądać.
Prof. Małgorzata Jacyno: Podglądać uwielbiają właściwie nie tylko Polacy. To cecha współczesnej kultury.
Współczesna kultura robi z nas podglądaczy?
Kultura jest nasycona apelami o zmianę życia, ciała, sposobu bycia, ubierania. Wszyscy wiemy, że eksperymentowanie może się źle skończyć. Żeby tego uniknąć chętnie podglądamy innych. Sprawdzamy, co im się udało, podglądamy czy opłacać się coś zmienić. Z tego powodu idealnym materiałem do podglądania, obgadywania i oceniania są szeroko rozumiani celebryci. W porównaniu z przeciętnym człowiekiem eksperymentują częściej. Odchudzają się, poddają operacjom plastycznym, zmieniają partnerów. Stąd takie zainteresowanie i popularność mediów, która o nich mówi.
Czyli współczesne podglądanie bazuje na plotkarskich i tabloidowych mediach, reality show o życiu innych?
Zawsze interesowaliśmy się innymi. W społeczeństwie tradycyjnym było to nie tylko podglądanie, ale i ocenianie. Jeśli się kogoś podczas podglądania przyłapało na czymś, w powszechnym przekonaniu, niewłaściwym, był wykluczany ze społeczeństwa. Dziś się już tak łatwo nie wyklucza, ale nadal się ocenia. Jednego dnia ktoś może być brylującym na salonach celebrytą, a na drugi dzień np. po nieudanej operacji może być towarzysko skończony. A wszystko dzięki wnikliwemu podglądaniu.
Nie podglądamy już sąsiadki przez dziurkę od klucza czy zza firanki?
Zmieniło się doświadczenie sąsiedztwa. Bardzo często nawet nie wiemy, kto jest naszym sąsiadem. Dlatego chętniej podglądamy znane osoby – znajomych, ale i gwiazdy. Jak czasem jadę komunikacją miejską i słysząc rozmowy współpasażerów, zastanawiam się, czy dotyczą on żywych i prawdziwych ludzi, czy bohaterów z seriali. To oni ciekawią nas dziś bardziej niż sąsiedzi. Kultura podglądactwa się zmieniła. Rzadziej robimy to ukradkiem zza firanki, ale nadal robimy to chętnie.
Czasem pytam moich studentów, jak się zachowują, kiedy jadą autobusem i nie są pewni, czy naprzeciwko nich siedzi kobieta czy mężczyzna. Zdecydowana większość oczywiście zerka, jakie ma buty, ubranie, przygląda się fryzurze i budowie ciała. Robią to ukradkiem. Kiedy zostajemy na takim podglądaniu przyłapani, uciekamy wzrokiem, no bo przecież nie wypada podglądać wprost. Co innego, kiedy taką osobę widzimy w jakimś programie. Wtedy podglądamy i bardzo często obmawiamy. Obmawianie oczywiście nie jest uznawane za cywilizowane, ale wystarczy zwrócić uwagę na media. Połowa, a w niektórych przypadkach wszystkie podawane wiadomości bazują właśnie na podglądaniu i obmawianiu.
To samo robimy za pośrednictwem serwisów społecznościowych, jak Facebook?
Dokładnie. Prawda jest taka, że ciągle interesujemy się, rozmawiamy i podglądamy innych. Korzystając z mediów i serwisów społecznościowych dajemy upust swojemu podglądactwu i ciekawości. Ze szczególnym zainteresowaniem podglądamy tych, którzy są inni, mają jakieś deformacje, wyglądają inaczej, nietypowo żyją. Każde odstępstwo od normy jest nadal traktowane jak w społeczeństwie tradycyjnym – żyj jak większość, bo inaczej trafisz na pierwsze strony gazet i języki znajomych.
Mam bujne życie i szalony zawód, więc co wieczór jadam kolację z różnymi mężczyznami. Obserwujcie ich bacznie. Każdy może być moim potencjalnym kochankiem. CZYTAJ WIĘCEJ