Beata Szydło postanowiła nieco utemperować Partyka Jakiego i Mateusza Morawieckiego, którzy skoczyli sobie do gardeł. Stwierdziła, że spory są i będą, ale spierać należy się we własnym gronie, a nie publicznie. W ten sposób odniosła się do żali, jakie w mediach wylewają zarówno ziobryści, jak i obóz PiS.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Zjednoczona Prawica powinna pracować razem. Spory są i będą. Natomiast spierać się, jak to w rodzinie, należy w swoim gronie, a nie publicznie. Ale to już jest problem panów, a nie mój – powiedziała w "Gościu Wydarzeń" na antenie Polsatu eurodeputowana PiS Beata Szydło.
W ten sposób odniosła się do sporu między Mateuszem Morawieckim a Patrykiem Jakim. Przypomnijmy: Jaki w połowie marca bieżącego roku na spotkaniu w Pabianicach ostro skrytykował prezydenturę Dudy i rządy Morawieckiego.
– Ktoś te wszystkie dziadostwa w Unii podpisywał, ktoś za to wszystko odpowiada. To nie jest tak, że u nas nie ma ludzi odpowiedzialnych. Ja to mówiłem wprost i powiem jeszcze raz: jeżeli będzie jeszcze raz Morawiecki premierem, to ja nie daję gwarancji, że nie będzie tak samo. Musimy wyciągać wnioski – mówił Jaki.
Morawiecki już w zeszłym roku zaczął krytykować działania swojego ministra Zbigniewa Ziobry, którego Jaki jest protegowanym. Przed wyborami samorządowymi i europejskimi spór rozgorzał na nowo.
W jednego z marcowych posiedzeń ścisłego kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości były premier Mateusz Morawiecki miał zażądać wyrzucenia posłów Suwerennej Polski z klubu parlamentarnego.
Z ustaleń Onetu wynika, że Mateusz Morawiecki nie przekonał do swojego pomysłu reszty najważniejszych polityków partii, w tym Jarosława Kaczyńskiego. "Jak słyszymy, były szef rządu miał usłyszeć, że krytyka ziobrystów dotyczy głównie jego samego, a nie całego PiS" – podał portal.
Prezes PiS ma się także obawiać, że w razie wyrzucenia Suwerennej Polski z klubu ziobryści wejdą w sojusz z Konfederacją. W trakcie dyskusji miało też dojść do ostrej wymiany zdań, a temat ziobrystów miał poruszyć jako pierwszy nie Mateusz Morawiecki, prezes Jarosław Kaczyński.
Co ciekawe, również dziś w Polsacie gościł Mateusz Morawiecki, zawitał do programu "Graffiti". I nie szczędził gorzkich słów Patrykowi Jakiemu.
– Patryk Jaki się zagalopował i od paru miesięcy on i paru jego akolitów próbowało destabilizować Zjednoczoną Prawicę, szarpać nas, opluwać mnie – mówił były premier.
Konflikt ziobrystów z Morawieckim. Jaki spuszcza z tonu?
Jak pisaliśmy w naTemat.pl, Patryk Jaki nieco wycofał się z ostrej krytyki obozu PiS. Do sprawy odniósł się na antenie radia RMF FM. – Ja uważam, że trzeba to skończyć, ale [...] my nie krytykujemy PiS-u, tylko krytykujemy konkretną frakcję, która dała się nabrać – mówił Robertowi Mazurkowi.
– Konkretna frakcja to prezydent i premier, tak? To rzeczywiście drobna frakcyjka –ironizował Mazurek. – To są rzeczywiście bardzo istotni politycy, ale ja uważam, że w tej sprawie po prostu trzeba iść do przodu, ludzie potrzebują tylko informacji.
Na pytanie, czy żałuje swoich słów, Jaki odpowiedział:
– Ja uważam, że ludzie potrzebują – szczególnie nasi wyborcy, ale nie tylko – takiej informacji, że: Okej, my wiemy, że popełniliśmy błąd [...], żebyśmy mogli pójść do przodu – skomentował.
Kiedy pytanie padło ponownie, odpowiedział jednak wprost.
– Nie, nie żałuję tych słów, dlatego że te słowa były prawdziwe, ale uważam, że trzeba już zakończyć spór. U nas toczy się dyskusja wokół obozu, są partie, które mają różne poglądy, tak samo jak w "koalicji 13 grudnia" i to wzmacnia obóz, a nie osłabia – mówił.