Warszawski przedsiębiorca Zbigniew Komosa co miesiąc, począwszy od 2018 roku, składa pod pomnikiem smoleńskim na placu Piłsudskiego w Warszawie wieniec z tabliczką, na której widnieje napis obwiniający Lecha Kaczyńskiego o śmierć pasażerów Tu 154 w Smoleńsku.
Nie inaczej było w 10 kwietnia 2024 roku, w 14 rocznicę katastrofy. Napis na dopiętej do wiązanki tabliczce głosił: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski".
Jarosław Kaczyński, używając ostrego narzędzia, usiłował odciąć tabliczkę, a gdy to się nie udało, zdecydował się zabrać cały wieniec spod pomnika. Zaniósł wiązankę do samochodu nie reagując na słowa próbującego go powstrzymać policjanta. – Niech mi pan nie mówi, że ja nie mogę. To w sposób skrajny, bezczelny, putinowski obraża mojego brata – mówił lider PiS.
Jest zawiadomienie w sprawie wieńca zabranego przez Jarosława Kaczyńskiego spod pomnika smoleńskiego
Okazuje się, że sprawa może mieć konsekwencje poważniejsze, niż początkowo można było podejrzewać.
W rozmowie z tvnwarszawa.pl Jarosław Komosa powiedział, że powiadomił w tej sprawie policję. – Zawiadomienie dotyczyło zniszczenia i kradzieży mienia. Wieniec był wart powyżej 800 złotych, dlatego, że miał między innymi specjalnie przygotowaną konstrukcję. Wzmocnioną, żeby go nie można było rozwalić – wytłumaczył Komosa.
Kwota 800 złotych, o której wspomina przedsiębiorca, jest zapewne nieprzypadkowa. Tyle właśnie wynosi dolna granica szkody, powyżej której sprawca jest sądzony nie za wykroczenie, lecz przestępstwo. Podkreślił to sam Komosa stwierdzając, że w tym przypadku mowa jest o "czynie przestępczym, a nie wykroczeniowym".
QUIZ: Kto to powiedział - Kaczyński czy Tusk?
1 / 20 Przepraszam bardzo, panie marszałku, ale ja bez żadnego trybu...
Policja o Jarosławie Kaczyńskim: jest osobą powszechnie znaną
10 kwietnia policja informowała: "Dzisiaj na pl. Piłsudskiego przy Pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej doszło do incydentu z udziałem parlamentarzysty, który zabrał wieniec złożony w tym miejscu przez inną osobę"
– Policjanci dokumentowali przebieg zdarzenia, w którego czasie czynności prowadził także nasz Zespół Antykonfliktowy, starając się zapobiec naruszeniu prawa i informując posła o zgodnym z nim zachowaniu" – przekazał podinspektor Robert Szumiata, rzecznik Prasowy Komendy Stołecznej Policji.
Rzecznik dodał, że zatrzymanie parlamentarzysty nie było konieczne ze względu na to, iż całe zajście zostało nagrane, a poseł jest osobą powszechnie znaną.
Kilkadziesiąt godzin później sprawę skomentował były antyterrorysta Jerzy Dziewulski. Na swoim koncie w serwisie X napisał: "UWAGA wszystkim opowiadającym różne niestworzone hist, ale także tym, którzy wierzą w uczciwe działanie policji: w dniu dzisiejszym po info, że koszt wienca przekracza 800 zł policja skier. wniosek do prok. W-wa Śródm. Północ o wszczęcie śledztwa w sprawie wczorajszego incydentu" (pisownia oryginalna".
Zobacz także