Jarosław Kaczyński może zostać pociągnięty do odpowiedzialności za zniszczenie wieńca pod pomnikiem smoleńskim. Jerzy Dziewulski ujawnił, co usłyszał od funkcjonariuszy w sprawie głośnego zajścia na Placu Piłsudskiego. "Policja skierowała wniosek do prokuratury o wszczęcie śledztwa" – czytamy.
Reklama.
Reklama.
Jak pisaliśmy w naTemat, w czasie rocznicy katastrofy lotniczej w Smoleńsku Jarosław Kaczyński wraz z politykami Prawa i Sprawiedliwość wdał się w awanturę z grupą protestujących obywateli.
Dziewulski mówi o sprawie Kaczyńskiego. "Policja skierowała wniosek"
Ostatecznie udało się sfilmować proces zniszczenia wieńca. Materiał wywołał lawinę emocji i serię pytań o pociągnięcie prezesa PiS do odpowiedzialności.
"Policjanci dokumentowali przebieg zdarzenia, w którego czasie czynności prowadził także nasz Zespół Antykonfliktowy starając się zapobiec naruszeniu prawa i informując posła o zgodnym z nim zachowaniu" – przekazał.
"Z uwagi na to, że całe zajście zostało nagrane, a parlamentarzysta jest osobą powszechnie znaną – jego zatrzymanie nie było niezbędne do zapewnienia prawidłowego toku postępowania, a więc nie zachodziły przesłanki wymagane dla podjęcia takiego działania" – dodał.
"Sprawa aktualnie jest prowadzona przez jednostkę zajmującą się m.in. wykroczeniami. Będą stawiane wnioski w stosunku do osoby, która wykroczenie popełniła. I to nie jest sprawa od ręki, z uwagi na obowiązujące prawo" – napisał na platformie "X".
Chwilę później opublikował kolejny wpis. "W dniu dzisiejszym po informacji, że koszt wieńca przekracza 800 zł policja skierowała wniosek do prokuratury o wszczęcie śledztwa w sprawie wczorajszego incydentu" – dodał.
"Kolejny raz miałem racje. Tym razem sprawa jest już na poważnym etapie. I niepotrzebne są różne teorie, że zamiotą pod dywan, policja taka i owaka. Załatwili spokojnie, taktownie nie wszczynając niepotrzebnej zadymy politycznej. Stanie się to, co ma się stać. Prawo funkcjonuje" – zapewnił.