"Akademia Pana Kleksa" z Tomaszem Kotem w roli głównej okazała się prawdziwym hitem w polskich kinach. Dzieci razem z rodzicami nie będą musiały wychodzić już z domu, by obejrzeć film o ekscentrycznym czarodzieju. Adaptacja książki Jana Brzechwy trafi w najbliższych tygodniach na platformę Netflix.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nowa "Akademia Pana Kleksa" w reżyserii Macieja Kawulskiego i ze scenariuszem napisanym przez Krzysztofa Gurecznego weszła do kin w piątek (5 stycznia). Na ekranie w rolach protagonistki Ady i przedziwnego nauczyciela-czarodzieja Pana Kleksa widzimy Antoninę Litwiniak ("W głębi lasu") i Tomasza Kota ("Zimna wojna").
Oprócz nich w obsadzie zagościły takie nazwiska jak Agnieszka Grochowska ("W ciemności"), Danuta Stenka ("Nigdy w życiu!), Ralph Kaminski, Sebastian Stankiewicz ("Gierek") i Piotr Fronczewski (odtwórca Kleksa w filmach z lat 80.).
Choć "Akademia Pana Kleksa" mogła liczyć na ciepłe przyjęcie ze strony publiczności (w przedpremierowych pokazach film obejrzało aż 438 tys. widzów, a wraz z seansami po oficjalnej premierze - około 3 mln Polaków), krytycy nie pozostawiali suchej nitki na produkcji.
"Fabuła sprawia wrażenie pisanej na kolanie. (...)Do tego wspomniany montaż: szybki, dynamiczny, pocięte sceny i niedokończone dialogi. Już mamy się wczuć w scenę, gdy ta nagle znika i pojawia się coś zupełnie innego. Kawulski robił tak już w 'Jak pokochałam gangstera' i popełnia ten sam błąd w 'Akademii pana Kleksa' – robi dwugodzinny teledysk, nie film" – czytamy w recenzji Oli Gersz z Działu Kultura w naTemat.
Karolina Korwin-Piotrowska też miała wiele uwag względem filmu Kawulskiego. ""Opowieść z wątkiem pacyfistycznym i dydaktycznym, w którym Kleksa jest jak na lekarstwo. Tomasz Kot ma niestety niewiele do grania, kilka scen to za mało na tak długi film. Tu jedynie Stankiewicz, choć dowcipy o kupie, i Stenka mają materiał do roboty i coś mogą z roli wykrzesać, a szkoda" – napisała po premierze na swoim Instagramie.
Materiały promocyjne, w tym zabawki, zeszyty, a także artykuły spożywcze z logiem filmu, rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, czyli dzieciom, którym dedykowana była nowa "Akademia Pana Kleksa", seans sprawił niemałą frajdę.
Już w przyszłym miesiącu rodzice wraz z pociechami będą mogli obejrzeć "Akademię Pana Kleksa" z Kotem i Litwiniak w zaciszu domowym. Film trafi bowiem do oferty serwisu streamingowego Netflix w środę (8 maja).
Tomasz Kot o karierze w Hollywood
Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, po niezaprzeczalnym sukcesie"Zimnej wojny" w reżyserii Pawła Pawlikowskiego wszyscy mieli wielkie oczekiwania wobec Tomasza Kota, któremu od początku wróżono wielką karierę za oceanem.
W ostatniej rozmowie z radiem RMF FM Tomasz Kot otworzył się na temat swojej niedoszłej kariery w Hollywood. Odtwórca szalonego czarodzieja w nowej wersji "Akademii Pana Kleksa" wyznał, że nadal otrzymuje propozycje castingów, ale póki co nic nie przykuło jego uwagi.