Prezydent Andrzej Duda "w swoim stylu" zbył pytania o możliwość objęcia Polski europejskim odpowiednikiem tzw. Żelaznej Kopuły. – To jest biznesowy projekt niemiecki – stwierdziła głowa państwa, ewidentnie bagatelizując znaczenie systemów, w oparciu o które "Eiserne Kuppel" budują już w RFN. Co ważne, ekipa Olafa Scholza od początku proponowała, że może pomóc w ochronie m.in. polskiego nieba.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak informowała w naTemat.pl Nina Nowakowska, temat objęcia Polski tzw. Żelazną Kopułą – opartą w dużej mierze o słynące z precyzji i skuteczności rozwiązania izraelskie, w tym nowoczesny system Arrow-3 (następcę oryginalnego "Kippat Barzel") – został ponownie otwarty podczas spotkania Donalda Tuska z szefową duńskiego rządu Mette Frederiksen.
– Jak państwo wiecie, m.in. Dania, Niemcy i Wielka Brytania współpracują nad oczywiście NATO-wskim, ale też europejskim systemem obrony przeciwlotniczej. Ostatnie zdarzenia – szczególnie atak Iranu na Izrael – potwierdził jeszcze raz, jak ważne jest posiadanie tego typu instalacji – oznajmił premier po zakończeniu rozmów dotyczących m.in. European Sky Shield Initiative.
– Nie ma żadnego powodu, żeby Europa była pozbawiona skutecznej tarczy antyrakietowej i antydronowej – podkreślił Tusk.
Europejska wersja Żelaznej Kopuły. Izraelczycy już budują ją dla Niemców
O czym dokładnie mowa? Po wybuchu wojny w Ukrainie kanclerz Niemiec Olaf Scholz zdecydował się na zdobycie dla swojego państwa odpowiednika tzw. Żelaznej Kopuły, która skutecznie chroni Izrael. Negocjacje w tej sprawie sfinalizowano w listopadzie ubiegłego roku – Bundeswehra zawarła z Israel Aerospace Industries i Boeingiem umowę wartą 3,6 mld euro.
Wiadomo, że pierwsze elementy skalibrowanego na europejskie potrzeby systemuruszą już za kilkanaście miesięcy, a pełną gotowość uzyska on w 2030 roku. "Zamówienie obejmuje wyrzutnie, amunicję i systemy radarowe. System Arrow-3 może przechwytywać pociski na wysokości do 100 km. Jego zasięg wynosi 2,4 tys. km" – poinformował niemiecki resort obrony.
Zaproszenie to było skierowane nie tylko do partnerów z Zachodu, ale też państw wschodniej flanki NATO – w tym Polski, krajów bałtyckich, a nawet Rumunii. Wszędzie tam zadziała radarowa część systemu zbudowana w RFN, więc dołączające państwa musiałyby jedynie zakupić własne zestawy rakietowe.
"To jest biznesowy projekt niemiecki". Andrzej Duda uderza w znane tony
W czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości plany te spaliły jednak na panewce przez uprzedzenia względem Niemców. O tym problemie trapiącym ekipę z Nowogrodzkiej niestety ponownie przypomniał Andrzej Duda...
– Projekt kopuły nad Europą to jest biznesowy projekt niemiecki, który pojawił się w przestrzeni dwa lata temu, więc jest relatywnie nowy w stosunku do tego, co my zaczęliśmy budować, jest czymś zupełnie odmiennym – stwierdził prezydent, gdy podczas wtorkowego spotkania z mediami zapytano go o europejską Żelazną Kopułę.
– Ja sobie nie wyobrażam, żebyśmy mieli porzucić ten projekt, który od lat budujemy – oparty o system Wisła, rakiety Patriot, które są w tej chwili w trakcie dostaw do Polski, o system Pilica, który jest właściwie gotowy – i nagle wejść do nowego systemu – dodał oburzonym tonem.
QUIZ: Tylko prawdziwy Polak zna Niemców tak dobrze! Sprawdź, co wiesz o sąsiadach zza Odry
Problem, który głowa państwa zdaje się bagatelizować, polega jednak na tym, że choć system Patriot jest znakomitym – jak mawiają wojskowi – "kręgosłupem obrony powietrznej" (European Sky Shield Initiative zakłada zresztą takie jego wykorzystanie obok izraelskiego Arrow-3 i niemieckiego systemu IRIS-T), to zmieniające się czasy wymagają również nowych rozwiązań.
Niemcy mają przecież 11 zestawów Patriot, czekają na cztery kolejne i... sami współtworzą z Amerykanami tę broń w fabrykach Siemensa, ale z jakiegoś powodu zdecydowali się na wydanie miliardów euro na dodatkową ochronę.
Podobnie sprawy mają się w Izraelu, którego siły zbrojne od lat również z powodzeniem wykorzystywały Patrioty. Zaprawieni w boju generałowie IDF uznali jednak, że ta mająca źródło w latach 70. technologia nie może być odpowiedzią na wszystkie współczesne zagrożenia.
Donald Tusk uspokaja Andrzeja Dudę. "Dla mnie jest nieistotne, kto ma jaki biznes"
OstatecznieDonald Tusk postanowił uspokoić Andrzeja Dudę. – Nikt nie mówi o rezygnacji z dotychczasowych programów – poinformował premier na konferencji prasowej zwołanej we wtorkowe popołudnie. Zapewnił on, że to, co prezydent nazywa "niemieckim projektem biznesowym" byłoby jedynie rozwinięciem dotychczasowej ochrony.
– Dla mnie jest nieistotne, kto ma jaki biznes w kwestiach zbrojeniowych czy obronnych. Dla mnie jest istotne to, kiedy Polska będzie bezpieczniejsza. Czy Amerykanie robią biznes na sprzęcie, który nam sprzedają...? Oczywiście, że tak – zauważył wymownie Tusk.