Przez ostatnie lata Polacy słyszeli od rządzących, że państwo jest bezpieczne i praktycznie w każdym obszarze rośnie jego potęga militarna. Po zmianie władzy okazuje się jednak, iż prawda jest nieco inna. Szczerze postanowił o tym powiedzieć wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Dzisiaj możliwości produkcyjne polskiego przemysłu zbrojeniowego są zbyt małe, są niewystarczające – wyznał szef MONpodczas konferencji prasowej zorganizowanej w Rzeszowie.
– Osiem lat zaniedbań, osiem lat zaniechań najlepiej obrazuje konkurs w Unii Europejskiej na pół miliarda euro, gdzie tylko trzy polskie firmy zbrojeniowe zgłaszają się z możliwością wykonania kontraktów na dziesięć milionów... To jest wielokrotnie za mało – zauważył Władysław Kosiniak-Kamysz.
Kosiniak-Kamysz o sytuacji polskiego przemysłu zbrojeniowego
Goszcząc na Podkarpaciu – regionie, gdzie mieści się wiele zakładów zbrojeniowych – wicepremier zapowiedział jednak zmiany, które z czasem mają doprowadzić do osiągnięcia takich możliwości produkcyjnych, jaki oczekuje NATO.
– Modernizujemy Polską Grupę Zbrojeniową, jest wyłoniony nowy zarząd. Mamy jak najbardziej motywację, żebyśmy budowali szerokie konsorcjum na rzecz produkcji amunicji w Polsce – stwierdził prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Przypomnijmy, iż głośny alarm w sprawie prawdziwej kondycji nadwiślańskiego przemysłu zbrojeniowego został podniesiony na początku marca. Okazało się wówczas, że do Polski trafi zaledwie 0,4 proc. z 500 mln euro, które Komisja Europejska wyda na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej w UE. To właśnie konkurs, o którym wspomniał Kosiniak-Kamysz.
Do pozyskania 2,1 mln euro z Act in Support of Ammunition Production zdolne okazały się jedynie Zakłady Metalowe Dezamet S.A. z Nowej Dęby. Inne polskie przedsiębiorstwa zbrojeniowe odpadły w przedbiegach, gdyż nie miały środków na niezbędne do udziału w "ASAP" inwestycje.
– Mam nadzieję, że nie będzie dochodzić do eskalacji konfliktu, że w żaden sposób nie będziemy w kolejny punkcie świata mieli do czynienia z wieloletnim – tak, jak niestety na Ukrainie – konfliktem. To jest wyniszczające dla nas wszystkich i naszej gospodarki. To zagraża nie tylko bezpieczeństwu, ale jakości życia wielu polskich rodzin czy rodzin europejskich – mówił.
"Nasi żołnierze i pracownicy na misji pokojowej w Libanie są bezpieczni. (...) Zachowują wszelkie procedury bezpieczeństwa. W razie konieczności przebywają w schronach, wstrzymano też wyjazdy patrolowe poza bazy. Cały czas obserwujemy i analizujemy sytuację" – poinformował w krótkim oświadczeniu.