Kiedyś wyliczono, że "Wiadomości" TVP za czasów Prawa i Sprawiedliwości słynny fragment, w którym Donald Tusk po niemiecku wymawia frazę "für Deutschland", potrafiły emitować nawet w 20-30 wydaniach miesięcznie. W ten sposób udało się przekonać miliony Polaków, że lider Koalicji Obywatelskiej służy Niemcom.
Są jednak w UE trzy wyjątki, o których teraz wspomina renomowany dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Pierwszy nie zaskakuje w ogóle – Stephan Löwenstein i Thomas Gutschker swój tekst rozpoczynają od przypominania hasła "No migration, no gender, no war!", z którym kampanię europejską Fideszu na Węgrzech rozpoczął Viktor Orban. Dobrze znany eurosceptyk, który zawsze chętnie wkłada kij w unijne szprychy, jeśli tylko da mu to kilka punktów na Kremlu.
Dziennikarze "FAZ" wspominają też o efekcie przykrego zaskoczenia po ubiegłorocznych wyborach na Słowacji, gdzie do władzy powrócił Robert Fico. A przywódcę z Bratysławy można przedstawić właściwie tymi samymi słowami, co jego madziarskiego kolegę.
Sporym zdziwieniem dla Niemców jest więc fakt, że w tym sprzeciwiającym się paktowi migracyjnemu projekcie, który nazywają "Wyszehrad minus jeden", występuje także Donald Tusk. Czyli polityk, o którym szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w laudacji na potrzeby rankingu "Time 100" napisała, że "odpowiedział na pytania: jak pokonać populistów oraz jak możemy powstrzymać erozję demokracji i praworządności".
"FAZ" zwraca uwagę, że choć już w czerwcu ubiegłego roku Polska formalnie odrzuciła pakt migracyjny, to "dyplomaci w Brukseli mieli nadzieję, że Tusk zmieni kurs". Niemcy wymownie przypominają też, że w przeciwieństwie do Węgra i Słowaka szef rządu w Warszawie jest uważany za "liberalnego chadeka". A to europejskie środowisko polityczne pakt migracyjny w znakomitej większości popiera.
– Zobaczymy, jaka będzie ostateczna wersja tego paktu, ja mam pewne możliwości czy zdolności budowania pewnych sojuszy i z całą pewnością mechanizm relokacji albo płacenia za to, że nie przyjęło się imigrantów, nie będzie Polski dotyczył – obiecał premier.
– Nie wykluczam, że po wyborach też zmieni się trochę struktura polityczna PE i wrócimy, tak czy inaczej, do tego tematu. Znajdziemy takie sposoby, że nawet jak ten pakt wejdzie w życie mniej więcej w takim kształcie, w jakim był głosowany dzisiaj w Parlamencie Europejskim, my Polskę ochronimy przed mechanizmem relokacji – dodał.
Jak jednak przypomina frankfurcka redakcja "zgoda Polski, Węgier i Słowacji nie jest niezbędna do uzyskania kwalifikowanej większości w ostatecznym głosowaniu w Radzie UE".
Czytaj także: