Generał broni André Bodemann opracowuje nowy plan obrony Niemiec, o czym mówił ostatnio w rozmowie z prestiżowym tytułem "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Wojskowy w tej rozmowie stwierdził m.in., że "Niemcy formalnie nie są w stanie wojny, ale nie żyją już w pokoju". Wskazał także, co jest słabym punktem RFN na granicy z Polską w razie wojny.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W rozmowie z "FAZ", którą opracowała polska wersja Deutsche Welle, gen. André Bodemann przekazał, iż stare niemieckie plany obronne, pochodzące jeszcze z czasów zimnej wojny, nie mogą stanowić podstawy do obrony w czasach nowych zagrożeń.
Niemiecki generał ostrzega, co może się stać w razie wojny. "Jesteśmy zagrożeni"
– Dziś mamy do czynienia z długim pasmem zagrożeń hybrydowych. Obecnie jest tak, że nie jesteśmy w stanie wojny w sensie formalnoprawnym, ale od dawna nie jesteśmy w stanie pokoju, ponieważ codziennie jesteśmy zagrożeni i atakowani – stwierdził szef Dowództwa Terytorialnego Bundeswehry.
Niemiecki wojskowy mówił ponadto o tym, że w jego ocenie część infrastruktury w Niemczech nie jest przygotowana na wojnę. – Wystarczy rzut oka na mapę, by zobaczyć, gdzie możemy łatwo ucierpieć. Jest tylko kilka mostów na Odrze. Jeśli zostaną zniszczone, to mamy problem – zauważył.
Co więcej, infrastruktura transportowa potrzebuje modernizacji. – Wschodnia linia kolejowa z Brandenburgii do Polski jest dobrze rozwinięta po polskiej stronie, ale jeszcze nie po naszej – wskazał.
Rosyjscy szpiedzy w Niemczech
Dodajmy przy okazji, iż ostatnio napływają niepojące informacje ws. rosyjskich szpiegów zza Odry. W minioną środę nad ranem w Bayreuth w Bawarii doszło do aresztowania dwóch rosyjskich szpiegów.
Jak przekazał wówczas prokurator generalny Jens Rommel, są oni podejrzani o prowadzenie działań rozpoznawczych w amerykańskich bazach. To jednak nie wszystko. Zatrzymani mieli planować ataki na wojskowe szlaki transportowe.
Tuż po aresztowaniach minister sprawiedliwości Marco Buschmann zaalarmował o zdarzeniu opinię publiczną. – Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby strategia terrorystyczna Putina nie miała u nas szans – zapewnił.
Głos zabrała także ministra spraw wewnętrznych Nancy Faeser. Polityczka wyjaśniła, jaki był motyw rosyjskich szpiegów. – Nasze władze bezpieczeństwa zapobiegły możliwym atakom, których celem i podważeniem naszej pomocy wojskowej dla Ukrainy – przekazała, cytowana przez "Bild". – Będziemy nadal zapewniać Ukrainie masowe wsparcie i tego nie zmienimy. Nie dajmy się zastraszyć – podsumowała.
Z kolei ministra spraw zagranicznych Annalena Baerbock od razu wezwała na dywanik ambasadora Rosji w Berlinie. "Podejrzenie, że Putin werbuje agentów w naszym kraju do przeprowadzania ataków na niemieckiej ziemi, jest niezwykle poważne. Nie pozwolimy Putinowi sprowadzić swój terror do Niemiec. Poinformowano o tym dziś ambasadora Rosji" – stwierdziła po tym spotkaniu polityczka.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.