Prezydent Andrzej Duda nie słuchał spokojnie exposé, które w czwartek w Sejmie wygłosił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Siedzący na galerii Duda całym sobą manifestował niezgodę. Grymasy prezydenta szybko obiegły internet. Czy reakcje były autentyczne, czy wyreżyserowane? O to naTemat zapytał dr. Mirosława Oczkosia, specjalistę od wizerunku politycznego, aktora z wykształcenia.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Gdy przyglądałem się Andrzejowi Dudzie w Sejmie pomyślałem, że mogłoby się o niego upomnieć nieme kino. Jest przystojny, żywiołowy, a na twarzy potrafi wymalować kilka bardzo oczywistych emocji. Jaki kraj, taki Rudolph Valentino – żartuje rozmówca naTemat.
Dr Mirosław Oczkoś nie ma wątpliwości: pozornie emocjonalne reakcje Andrzeja Dudy na słowa Radosława Sikorskiego nie były prawdziwe, tylko zagrane, a do tego zagrane w bardzo złym stylu. Zdaniem specjalisty od mowy ciała prezydent nie ma co liczyć na Oscara – raczej na Złotą Malinę. Dudzie, jak argumentuje dr Oczkoś, mimo wszystko nie udało się przykryć treści wystąpienia Sikorskiego.
– To było bardzo tanie aktorstwo z poprzedniej epoki obliczone na efekt, że obraz wart jest tysiąca słów. Tyle tylko, że ten obraz to karykatura. Nie wyszło. Prezydent Andrzej Sebastian Duda osiągnął efekt przeciwny do zamierzonego – ocenia rozmówca naTemat.
Dr Oczkoś zwraca uwagę na to, że prezydent Duda na galerii sejmowej nie poprzestał na wydymaniu ust, układaniu warg w kółeczko, potrząsania głową, czy wytrzeszczaniu oczu. – Andrzej Duda bezgłośnie, bo bez mikrofonu ruszał ustami, formując pojedyncze słowa. Wszystko po to, by pokazać, jak bardzo nie zgadza się z Radosławem Sikorskim – opisuje specjalista ds. wizerunku politycznego.
Miny Dudy. "Cały czas się uczy, ale..."
Błędem prezydenta, wskazuje Oczkoś, jest to, że przesadził w swoich reakcjach. Miny Dudy, argumentuje, były przerysowane w groteskowy sposób.
– Prezydent Andrzej Duda cały czas się uczy, ale ta nauka nie idzie w dobrym kierunku. Mówię to z przykrością, bo jako zaawansowany "dudolog" obserwuję jego wystąpienia publiczne od 2015 roku. Na początku nie krytykowałem Dudy, bo wypadał przeciętnie albo nawet dobrze. Z czasem zaczął jednak robić teatralne pauzy, uruchomił nadmierne machanie rękami, gwałtowne potrząsanie głową. A potem było już tylko gorzej. Jego "show" w Sejmie jest tylko kolejnym przykładem tego negatywnego trendu – mówi dr Mirosław Oczkoś.
Zdaniem Oczkosia przesada widoczna w mimice i mowie ciała prezydenta upodobniła go do komików celujących w najmniej wyrafinowane gusta.
– Prezydent powinien jednak prezentować się trochę inaczej niż Jaś Fasola czy Groucho Marx... Przez chwilę chciałem porównać występ Andrzeja Sebastiana do skeczów Monty Pythona, ale od razu doszedłem do wniosku, że to byłaby niesprawiedliwa krytyka twórczości Brytyjczyków. Oni prezentują poziom nieosiągalny dla obecnego prezydenta Polski – ocenia rozmówca naTemat.
Specjalista od wizerunku politycznego przyznaje, że początkowo był rozbawiony minami Dudy, jednak w kontekście poważnych spraw, o których mówił Sikorski, w tym wojny Rosji przeciwko Ukrainie, "autokomentarz mimiczny" prezydenta wywołuje zażenowanie i smutek.
– Polityk powinien mieć poczucie humoru, ale nie powinien być śmieszny. To duża różnica. Prezydent albo ma kiepskie wyczucie i brnie w śmieszność na własną rękę, albo ktoś źle mu podpowiada. W każdym razie w jego otoczeniu powinien znaleźć się ktoś, kto wyjaśni mu, a najlepiej pokaże, jak się przygotować do występu publicznego. Niewłaściwe przygotowanie często bywa gorsze niż jego brak – mówi dr Mirosław Oczkoś.
Duda w Sejmie. "Nie chcę obrażać dzieci"
Rozmówca naTemat jest zdania, że przesadna ekspresja Andrzeja Dudy budzi skojarzenia z małym dzieckiem. – To wydymanie ust, wytrzeszczanie oczu... brakowało tylko tupania nogą. Prezydent kraju w środku Europy cofnął się do etapu właściwego dziecku na przełomie żłobka i przedszkola – ocenia zdegustowany aktor. Po chwili dodaje: – Przepraszam, nie chcę nikogo obrażać tym porównaniem, a już zwłaszcza dzieci.
Dr Oczkoś zwraca uwagę na tło, które uwypukliło nietypowe grymasy prezydenta.
– Zachowanie Andrzeja Dudy było jeszcze bardziej rażące ze względu na kontrast ze spokojną mimiką towarzyszących mu współpracowników, choć chwilami widać było, że próbuje ich wciągnąć w swoją grę. Choć nie mieli kamiennych twarzy i często było widać, że nie zgadzają się z ministrem Sikorskim, to w przeciwieństwie do Dudy nie robili szopki. Tymczasem prezydent wyglądał tak, jakby nieudolnie udawał mima – uważa rozmówca naTemat.
Mirosław Oczkoś zwraca uwagę na to, że przedstawienie, które w sejmowej galerii odegrał Andrzej Duda, było przeznaczone dla bardzo wąskiej widowni.
– Kiepski występ prezydenta miał trafić do prezesa Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, a także do najbardziej betonowego elektoratu Prawa i Sprawiedliwości. Chodziło o to, by nie było wątpliwości, jak bardzo Duda nie zgadza się z miażdżącą oceną polityki zagranicznej PiS, którą sam, jak przyznał, współtworzył – ocenia dr Oczkoś.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Rozmówca naTemat przyznaje, że mimo wszystko jest zaskoczony skalą przesady, w jaką poszedł prezydent Duda. – Po latach przyglądania się jego występom publicznym obniżyłem poprzeczkę tak bardzo, że byłem przekonany, że niżej nie można. Teraz już nawet nie wiem, gdzie mam ją ustawić – mówi.
Dr Mirosław Oczkoś tłumaczy, że umiejętności aktorskie są przydatne w politycznym świecie. Grunt, żeby nie przesadzić, bo wtedy łatwo osiągnąć efekt przeciwny do zamierzonego.
– Podejrzewam, że Andrzej Duda po prostu nie wiedział, jak inaczej pokazać, że nie zgadza się z Sikorskim. A przecież nie jest to szczególnie trudne. Mógł unieść brew, zrobić marsową minę, lekko przechylić głowę. Naprawdę miał do dyspozycji cały arsenał gestów, które są bardziej dyskretne, a tym samym bardziej przystoją głowie państwa –ocenia Oczkoś.
Sam dla prezydenta Andrzeja Dudy ma po jego "mimiczno – memicznym" występie w Sejmie jedną radę. – Przy wejściu do jednego ze studiów nagraniowych w Hollywood stoi znak z cenną wskazówką: "Mniej znaczy więcej". W teatrze jest specjalne słowo na tych aktorów, którzy przegrzewają występ niepotrzebnymi gestami: szmirusi. Skoro polityka jest w praktyce częścią showbiznesu, to także polityk może być szmirusem – podsumowuje dr Mirosław Oczkoś.