Zapadł wyrok ws. ojca Britney Spears. Wokalistka jest wściekła na wymiar sprawiedliwości
Kamil Frątczak
29 kwietnia 2024, 13:52·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 kwietnia 2024, 13:52
Britney Spears ponownie zaskoczyła swoich fanów. Amerykańska wokalistka zdecydowała się dezaktywować swoje konto na Instagramie. Zanim jednak to zrobiła, zabrała głos ws. jej ostatniej ugody z ojcem. Nie przebierała w słowach, komentując działanie amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.
Reklama.
Reklama.
Wielki finał 68. Konkursu Piosenki Eurowizji w Malmö tuż, tuż. Kto wygra "kryształowy mikrofon"? Kto zaskoczy, kto zawiedzie, a kto zachwyci? Spędźcie ten szalony wieczór muzyki i emocji z nami! W sobotę 11 maja od 20:30 zapraszamy na naszą relację na żywo z Eurowizji 2024 na naTemat.pl oraz Instagramie. Do zobaczenia!
Od dłuższego czasu media na całym świecie skrupulatnie śledzą życie prywatne Britney Spears. Przypomnijmy, że amerykańska wokalistka była przez ponad dekadę pod kuratelą ojca. Uwolniła się z niej dopiero w 2021 roku. Mimo wszystko, wyrok sądu nie zakończył jej konfliktu z ojcem, Jamiem Spearsem, który chciał wzbogacić się na talencie córki.
***
Jak dobrze pamiętasz postaci z serialu "Stranger Things"? [QUIZ]
Media niedawno informowały o zakończeniu sądowego sporu pomiędzy 42-letnią Britney, a jej ojcem. Niestety wyrok zapadł na niekorzyść amerykańskiej wokalistki. Zasądzono wówczas, że Spears ma zapłacić ojcu dwa miliony dolarów na pokrycie kosztów jego prawników.
Jak donoszą media, wokalistka nie jest z tego powodu zachwycona. Biorąc pod uwagę, że sama za usługi prawne swojego pełnomocnika będzie musiała zapłacić blisko 4 miliony dolarów, Britney Spears może popaść w spore kłopoty finansowe. Wszystko wskazuje na to, że cała sytuacja przerosła celebrytkę. Dlaczego? Britney zniknęła z Instagrama, na którym była bardzo aktywna. Najprawdopodobniej jej konto zostało dezaktywowane.
Mimo wszystko, zanim do tego doszło, 42-latka opublikowała w mediach społecznościowych wymowny post. Na samym początku wspomniała o zastosowaniu akupunktury z powodu uszkodzenia nerwów pleców. Jednak chwilę później dobitnie uderzyła w swoich rodziców. Już niedostępny wpis można przeczytać na stronie brtineyspears.pl, prowadzonej przez polski fanklub artystki.
"Miałam rację co do uszkodzenia nerwów w plecach! Muszę teraz codziennie poddawać się akupunkturze! Słowa i zbyt intensywne myślenie pogarszają sprawę! Gdyby tylko ludzie wiedzieli, jak musiałam kiedyś czołgać się do własnych drzwi! Moja rodzina mnie skrzywdziła! Nie było sprawiedliwości i prawdopodobnie nigdy jej nie będzie!!! Ludziom, którzy siedzieli i nie zrobili absolutnie nic (…) uszło to na sucho!!! Sposób, w jaki zostałam wychowana, zawsze uczył mnie formacji dobra i zła, ale dwie osoby, które wychowały mnie tą metodą, skrzywdziły mnie" – czytamy.
Poruszona wokalistka dodała, że do tej pory nie poruszyła tego tematu z rodzicami. Jak sama przyznała, rozmowa na ten temat mogłaby się źle skończyć. "To zabawne, bo do dziś nie powiedziałam im o tym twarzą w twarz! Piszę do nich przez IG, ale szczerze wierzę, że nie będzie tak bezpiecznie, jeśli kiedykolwiek staniemy twarzą w twarz!!! Wewnętrzne dziecko we mnie wie, że zostaliby zniszczeni i to w zasadzie wszystko!!! Tęsknię za moim domem w Luizjanie i chciałbym móc go odwiedzić, ale oni zabrali wszystko!" – podsumowała w poście
Jak się okazało wspomniany wpis na Instagramie to nie wszystko. Serwis Daily Mail informuje, że Britney na chwilę przed dezaktywowaniem konta opublikowała także rekomendację pewnej książki. Chodziło o publikację Jennette McCurdy "Cieszę się, że moja mama umarła", w której poruszono problem m.in. toksycznej relacji z przemocową matką.