To decyzja błędna i szkodliwa dla bezpieczeństwa oraz stabilności Polski – w ten właśnie sposób ambasador Izraela Jakow Liwne zbeształ nas za wsparcie rezolucji otwierającej Palestynie drogę do członkostwa w Organizacji Narodów Zjednoczonych. To nie pierwszy raz, gdy dyplomata w krytycznym tonie odnosi się do polityki polskich władz.
Reklama.
Reklama.
W piątek 10 maja Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych przyjęło rezolucję popierającą przyznanie Palestynie statusu stałego członka ONZ. Mimo negatywnego stanowiska Izraela oraz jego największego sojusznika, czyli Stanów Zjednoczonych, za takim rozwiązaniem zagłosowały aż 143 państwa.
Jednym z krajów, które wsparły Palestynę w walce o członkostwo w ONZ, była Polska. Co natychmiast spotkało się z ostrą reakcją izraelskiej dyplomacji.
Na swoim koncie w serwisie X, ambasador IzraelaJakow Liwne napisał, że nasz głos w tej sprawie, w kontekście masakry dokonanej przez Palestyńczyków 7 października 2023 roku, to "niebezpieczny precedens nagradzania agresora.
Zdaniem Liwina to także "kontynuacja antyzachodniej decyzji z 1988 roku pod przewodnictwem Sowietów o uznaniu państwa palestyńskiego" oraz "nagradzanie Iranu i Hamasu przeciwko stanowisku USA i Izraela.
Izraelski dyplomata uważa, że oddając głos na "tak", Polska dopuściła się "całkowitego naruszenia Karty Narodów Zjednoczonych w celu osiągnięcia korzyści politycznych" Liwne przekonuje, że jest to decyzja błędna i szkodliwa dla naszego bezpieczeństwa oraz stabilności.
Palestyna w ONZ. Kto głosował na tak, kto był przeciw
W kontrze do 143 krajów, które poparły rezolucję, było 9 państw głosujących na "nie", w tym Izrael oraz USA, a także Czechy i Węgry, Argentyna, Papua-Nowa Gwinea, Narau, Palau i Mikronezja. Dodatkowo 25 delegacji wstrzymało się od głosu. Wniosek przeszedł więc przytłaczającą większością. Nie oznacza to natomiast, że kwestia członkostwa Palestyny w ONZ jest już przesądzona. Jej status musi bowiem jeszcze zatwierdzić Rada Bezpieczeństwa.
Co ciekawe, w projekcie rezolucji zrezygnowano ze standardowego określenia, z którego wynikałoby, że Palestyna jest państwem "miłującym pokój", zastępując je suchą konstatacją, iż do członkostwa w ONZ się ona "kwalifikuje".
Debata przed głosowaniem w ONZ była bardzo burzliwa, emocji nie brakowało później. Minister spraw zagranicznych Izraela Israel Katz nazwał podjętą decyzję absurdalną i wskazującą na stronniczość Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Jakow Liwne nie pierwszy raz podpada Polakom
W tym miejscu warto przypomnieć, że ambasador Jakow Liwne nie pierwszy raz w ostatnim czasie budzi kontrowersje nad Wisłą. Już w listopadzie krytykował nas za niewłaściwe – jego zdaniem – przedstawianie konfliktu izraelsko-palestyńskiego.
Ambasador zabłysnął też na początku kwietnia, gdy wiele mówiono o tragedii polskiego uczestnika misji humanitarnej, zabitego w Strefie Gazy podczas izraelskiego ostrzału.
Lewine słowo "przepraszam" miał z siebie wydusić dopiero po wezwaniu na dywanik do MSZ. Wcześniej nie był go w stanie wydobyć z dyplomaty dziennikarz Robert Mazurek. Co więcej, podczas rozmowy na "Kanale Zero" doszło do przedziwnych sytuacji.
Jak pisaliśmy w naTemat, Mazurek relacjonował to wydarzenie tak: – Zdarzyło mi się w życiu przeprowadzić ponad tysiąc wywiadów, dawno temu przestałem liczyć. Ludzie wychodzili z nich w różnym humorze, mniej lub bardziej szczęśliwi (...). Ale nigdy nie miałem takiej sytuacji, że po rozmowie zrywa się gość, stoi koło mnie i na mnie krzyczy. I na mnie wrzeszczy i ma do mnie pretensje. Moi koledzy kamerzyści i ci, którzy byli ze mną w studiu, byli zdumieni.