Nie leciał do Mińska via Stambuł. Nikt go nie przerzucał ciemnym lasem. Nie było też żadnej innej spektakularnej akcji. Na Białoruś wyjechał najzwyczajniej w świecie, przekraczając granicę przez jedyne działające przejście. Jak to możliwie, skoro sędzia Tomasz Sz. od miesięcy miał być pod obserwacją polskich służb?
Reklama.
Reklama.
Sędzia Tomasz Sz. pełną garścią korzysta z uroków gościny Aleksandra Łukaszenki i zdaje się nic sobie nie robić z infamii, której mrok skrył jego postać w ojczystym kraju. Świadczą o tym choćby kolejne wpisy i filmy pojawiające się na profilu "Szmydt Tomasz" w serwisie X, w których jawnie kpi on sobie z zamieszania, jakie wywołał w Polsce.
I choć nie ma pewności, kto stoi za wspomnianym kontem – czy faktycznie jest to sam Tomasz Sz., czy białoruskie służby, i choć też uwagę internautów w ostatnim czasie przykuła nieco "zmęczona" twarz sędziego, niewątpliwie ma on kolejny powód do satysfakcji.
Tomasz Sz. wyjechał na Białoruś przez przejście w Terespolu
Jak podaje "Rzeczpospolita", sędzia Tomasz Sz. na Białoruś wyjechał tak, jak każdy inny podróżny udający się w tamtym kierunku, przez przejście graniczne Terespol-Brześć. Potwierdził to dziennikarzom Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej. Stało się to na początku maja, tuż przed tym, jak Sz. ujawnił się w Mińsku i zapowiedział złożenie wniosku o azyl polityczny.
Oznacza to, że nie odbyła się żadna tajna i zakrojona na szeroką skalę akcja przerzucenia sędziego Sz. na Białoruś. Wcześniej media spekulowały, że dostał się tam nie bezpośrednio, lecz przez Turcję.
Ale to nie wszystko. Tomasz Siemoniak, minister koordynator służb specjalnych i nowy szef MSWiA zarazem, podał że sędzia Sz. na Białoruś udał się także w czerwcu 2023 roku. Formalnie rzecz biorąc – turystycznie.
Przejście graniczne z Białorusią jest tylko jedno, ale działa pełną parą
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że na całej granicy z Białorusią działa obecnie tylko jedno przejście – właśnie to w Terespolu. Wszystkie inne punkty są zamknięte od ubiegłego roku. Jeśli zatem sędzia faktycznie był pod obserwacją służb od wielu miesięcy, wymknął się spod ich kurateli jedynym dostępnym, a w dodatku całkowicie legalnym "okienkiem"
"Rz" podkreśla, że mimo napiętej sytuacji międzynarodowej i zamknięcia innych przejść, nie ma dziś żadnych dodatkowych formalnych obostrzeń dotyczących wyjazdów z Polski na Białoruś. Do przekroczenia granicy wystarczy ważny paszport, wiza i czysta kartoteka policyjna.
QUIZ: Jak dobrze pamiętasz bohaterów "Lost"?
Kim jest sędzia Tomasz Sz.?
Sędzia Tomasz Sz. od lat był zatrudniony w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie. Na początku maja wziął urlop, a po kilku dniach objawił się światu na konferencji prasowej w Mińsku. Tu wygłosił kilka niekoniecznie pochlebnych opinii na temat Polski, w samych superlatywach opisując za to Białoruś, ze szczególnym uwzględnieniem jej "mądrego przywódcy" Aleksandra Łukaszenki. Tomasz Sz. zapowiedział też wystąpienie o azyl, poprosił również swojego gospodarza o ochronę.
W Polsce rozpętało się piekło. Sędzia Sz. został przez opinię publiczną uznany zdrajcą, a prokuratura przygotowała dla niego zarzuty –ma zostać oskarżony o szpiegostwo. Wcześniej media podawały, że ABW i kontrwywiad interesowały się nim od przynajmniej kilku miesięcy. Wkrótce mogło dojść do jego zatrzymania, co pokrzyżował właśnie wyjazd na Białoruś.