- Jan Bytnar był członkiem Grup Szkolnych ONR - przekonywał we wtorek na antenie Polsat News lider Ruchu Narodowego, Robert Winnicki. Jak to możliwe, że legendarny bohater "Kamieni na szaniec", którego zakatowało gestapo z ikony Szarych Szeregów zamienia się nagle w idola ogolonych na łyso młodzieńców zafascynowanych hasłami narodowymi.
We wtorek minęło 70 lat od brawurowej akcji pod Arsenałem, gdy żołnierze Grup Szturmowych Szarych Szeregów odbili z rąk gestapo Jana "Rudego" Bytnara. Przez dziesiątki lat ta rocznica była głównie okazją do przypomnienia bohaterstwa postaci, które w "Kamieniach na szaniec" opisał Aleksander Kamiński. Po siedmiu dekadach nagle stała się tymczasem kolejnym tematem dzielącym Polaków. Wszystko za sprawą wtorkowego wywiadu, którego lider Ruchu Narodowego Robert Winnicki udzielił Polsat News. W programie "To był dzień" narodowiec dyskutował o nowoczesnym patriotyzmie i broniąc swoich poglądów nawiązał do rocznicy. - 70 lat temu w akcji pod Arsenałem, główną osobą, która została odbita z rąk gestapowców, był Janek Bytnar ps. "Rudy" - przedwojenny działacz ONR. Jan Bytnar był członkiem Grup Szkolnych ONR - przekonywał Winnicki.
Odbić "Rudego"...
Dla większości prawicowców te słowa nie były żadną nowością. Od wielu lat prowadzą bowiem swoją "akcję pod Arsenałem" i próbują odbić legendę Jana Bytnara z powszechnej świadomości, zagarniając ją dla siebie. To dla narodowców łakomy kąsek. W końcu postacią "Rudego" z "Kamieni na szaniec" niezmiennie inspirują się wciąż kolejne pokolenia. Jej pierwowzór to właśnie Bytnar. Postać, o której dotąd mówiło się jako o bohaterze II wojny światowej. Teraz istnieje ryzyko, że Jan Bytnar nagle zostanie bohaterem skrajnej prawicy. Narodowcy walczą o to już od dawna. Wszystko zaczęło się właściwie w roku 2004, gdy magazyn "Phalanx" opublikował wywiad z ostatnim żyjącym dowódcą Grup Szkolnych ONR, Gustawem Potworowskim.
- Grupy Szkolne ONR skupiały setki młodzieży z wyższych klas gimnazjalnych. W różnych szkołach było ich mniej albo więcej. Ale były szkoły, że się tak wyrażę, czołowe. Taką szkołą państwową był Batory (...). I tam była również silna grupa ONR-owska, której członkiem był między innymi Janek Bytnar - mówił staruszek. Przedwojenny ONR-owiec zapewniał, że Janek Bytnar był nie mniej radykalnym młodzieńcem, niż ci którzy tworzą struktury skrajnej prawicy dzisiaj. - Nikt nie chce o tym mówić, natomiast przyzwoitość by nakazywała powiedzenie, że czołowa osobistość Szarych Szeregów - Janek Bytnar, była ONR-owcem - oburzał się Potworowski.
Naukowcy potwierdzają?
Osobiście potwierdził to, co dwa lata wcześniej w publikacji naukowej "Poszli w skier powodzi... Narodowe Siły Zbrojne w Powstaniu Warszawskim" napisał historyk Sebastian Bojemski. "Kierownikiem warszawskich GS ONR był ówczesny student Politechniki Warszawskiej, Gustaw Potworowski, który wówczas używał pseudonimu „Wielowiejski". Do najbardziej znanych członków GS ONR należeli: Jan Bytnar ps. „Rudy", harcerz 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej „Pomarańczarnia" i jeden z bohaterów książki Aleksandra Kamińskiego "Kamienie na szaniec" oraz Władysław Rodowicz, w czasie wojny żołnierz AK i więzień Auschwitz, a w stanie wojennym jeden z organizatorów pomocy internowanym" - przekonywał historyk. Przez lata były to jednak rewelacje przekazywane jedynie drogą pantoflową na prawicy.
W ubiegłym roku na nowo emocje rozbudził historyk dr Wojciech J. Muszyński. - Tak rzeczywiście było – Jan Bytnar należał do Grup Szkolnych ONR, które skupiały młodzież szkół średnich. W liceum Batorego, gdzie chodził Bytnar, struktura ta była bardzo prężna. Podobne grupy działały w innych liceach warszawskich: Reya, Czackiego, Poniatowskiego czy Zamoyskiego. To ostatnie było w pewnym sensie matecznikiem środowisk narodowo-radykalnych, gdyż ukończyło je wielu czołowych działaczy ONR i OP, w tym Jan Mosdorf i Jan Jodzewicz. Na początku wojny Bytnar wbrew radom kolegów poszedł do Małego Sabotażu, później znalazł się w Szarych Szeregach, ale nie oznaczało to, że zerwał kontakty z ONR czy zmienił poglądy polityczne - mówił w wywiadzie dla "Naszej Polski" promującym wydaną pod egidą IPN książkę "Duch Młodych. Organizacja Polska i Obóz Narodowo-Radykalny w latach 1934–1944".
Nic więc dziwnego, że we wtorek Robert Winnicki z pełnym przekonaniem mówił o Janie Bytnarze jako o ikonie Ruchu Narodowego. Trudno dziwić się jednak także tym, którzy przecierali oczy ze zdumienia oglądając go na antenie Polsat News. Dotąd każdy, kto znał biografię "Rudego" wiedział bowiem, że Bytnar wychował się w piłsudczykowskiej rodzinie. Jego ojciec Stanisław Bytnar był przecież legionistą, a później aktywnym działaczem PPS i ZNP. We wspominanej przez prawicowców warszawskiej szkole im. Stefana Batorego i w harcerstwie Janek przyjaźnił się tymczasem z liderem innej działającej tam grupy - lewicującej Organizacji Młodzieży Socjalistycznej "Spartakus", czyli Krzysztofem Kamilem Baczyńskim. Skąd miałaby się zatem wziąć jego fascynacja ONR?
Jan Bytnar, czyli ofiara popkultury
Ktoś powie, że są przecież relacje i dowody. Cały problem w tym, że wszystkie te informacje trudno uznać za bezstronne. Gustaw Potworowski, który wymienia Jana Bytnara jako swojego podwładnego w Grupach Szkolnych ONR przed wojną, do końca życia pozostał wierny radykalnym poglądom. Historycy Sebastian Bojemski i Wojciech J. Muszyński również nigdy nie kryli swojego przywiązania do skrajnych poglądów. Od lat ich opinie można śledzić na łamach "Frondy", "Naszego Dziennika" czy portalu wPolityce.pl. A wszystkie ich ustalenia na temat ONR-owskiej przeszłości Jana Bytnara wychodzą od...relacji Gustawa Potworowskiego.
Zdaje się, że znacznie więcej dowodów dotyczących biografii "Rudego" mają więc ci, którzy dotąd kreślili nam jego postać. Choćby wersja historyków opisujących ją dla PWN-owskiej encyklopedii wydaje się nieco bardziej pasować do człowieka wychowanego przez legionistę i przyjaciela młodych warszawskich liberałów. Bo radykałów na pewno nie spotkał w słynnej "Pomarańczarni", czyli 23. Warszawskiej Drużynie Harcerskiej, ani w wymyślonym przez Aleksandra Kamińskiego podczas okupacji "małym sabotażu". A już na pewno nie w Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej, w której "Rudy" aktywnie działał z Tadeuszem Zawadzkim ps. "Zośka". Po tym wszystkim zostały ślady, mówili o tym liczni świadkowie.
Skrajnie prawicowa przeszłość legendarnego żołnierza Szarych Szeregów wyszła natomiast na jaw kilkadziesiąt lat od śmierci Jana Bytnara, gdy wśród nas nie ma już także większości członków jego najbliższej rodziny i dawnych przyjaciół. Dzisiejszym narodowcom w najmniejszym stopniu to jednak nie przeszkadza. Już jakiś czas temu ONR-owcy zalali większe miasta wlepkami z podobizną Jana "Rudego" Bytnara i hasłem "Bądź jak on, on był w ONR!". Dla nastolatków, którzy czytają "Kamienie na szaniec", to może dość chwytliwe. A własny bohater II wojny światowej jest radykałom potrzebny ponieważ po latach fascynacji Powstaniem Warszawskim moda na inspirowanie się historią tamtych trudnych czasów sięga apogeum. Do kin właśnie wszedł film o Krzysztofie Kamilu Baczyńskim. W świetnie udokumentowanej biografii młodego poety-żołnierza zbyt wiele jednak dowodów na jego mocno liberalne poglądy, więc narodowcy nie mieliby szans podczepić się pod tę postać. Znaleźli sobie inną. Trafiło na Jana Bytnara.
Janek Bytnar ps. "Rudy" był przedwojennym działaczem Obozu Narodowo-Radykalnego.
Gustaw Potworoski
dla magazyny "Phalanx"
Grupy Szkolne ONR skupiały setki młodzieży z wyższych klas gimnazjalnych. W różnych szkołach było ich mniej albo więcej. Ale były szkoły, że się tak wyrażę, czołowe. Taką szkołą państwową był Batory (...). I tam była również silna grupa ONR-owska, której członkiem był między innymi Janek Bytnar.