W środę 5 czerwca na antenie TVP Info miała miejsce debata przed niedzielnymi wyborami do Parlamentu Europejskiego. Całość pewnie przeszłaby bez większego echa, gdyby nie ostatnie pytanie. Tych kilka słów dziennikarek wystarczyło, żeby rozgrzać sieć do czerwoności.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Szansą na przekonanie niezdecydowanych miała być debata w TVP Info. Jednak więcej niż o programach i pomysłach, znów mówi się o znajomości języka angielskiego.
Awantura w studiu po słowach w języku angielskim
Na zakończenie debaty w TVP prowadzące Justyna Dobrosz-Oracz i Dorota Wysocka-Schnepf postanowiły poprosić uczestników o to, żeby pożegnali się z widzami w języku angielskim. – Dajemy szansę, aby mogli państwo zaimponować swoim wyborcom. Ktoś chętny? – powiedziała Wysocka-Schnepf.
Pierwszy do odpowiedzi wyrwał się Borys Budka z KO, który zaapelował, aby polscy wyborcy udali się do urn wyborczych. Podkreślił, że zwycięstwo jego ugrupowania jest możliwe tak jak 15 października.
Pozostali uczestnicy nie byli już tak chętni do odpowiadania w języku angielskim. Szczególnie wzburzony był Stanisław Żółtek. – Czy jesteśmy w Polsce? – pytał. Kiedy jedna z prowadzących wspomniała, że w Brukseli obowiązują dwa języki obce, czyli angielski i francuski, dopytywał – A polski? Polski można olać.
"Oni już sprzedali Polskę. Bardziej żenującej ustawki z Budką dawno nie widziałem! Jesteśmy w Polsce i mówimy tutaj po polsku!!!" – kontynuował później w mediach społecznościowych.
Na stwierdzenie o dwóch językach zareagowała Beata Szydło z PiS, która ubiega się o reelekcję do Parlamentu Europejskiego. – Pani redaktor mówiła, że są dwa języki obowiązujące. Wszystkie języki narodowe mają te same prawa – stwierdziła była premier. Dobrosz-Oracz odparła jedynie, że w kuluarach używa się jednak angielskiego, a nie polskiego.
W sieci burza po debacie w TVP. Angielski znów kością niezgody
Właśnie te ostatnie minuty środowej debaty są najgłośniej komentowane w mediach społecznościowych. "Ten angielski na koniec to wybitna żenada. Gdyby Platforma była tak biegła w obronie naszych interesów w UE, jak Borys Budka w języku angielskim, to Polska byłaby krajem mlekiem i miodem płynącym" – pisał uczestnik debaty Konrad Berkowicz (Konfederacja).
"Debata w TVP Info Tuska przewidywalna i tendencyjna... pracowniczki tuskowej tv nie były w stanie uszanować reguł ustalonych przez sztabowców i koniecznie chciały zabłysnąć w oczach kandydatów" – oskarżał Rafał Bochenek, rzecznik PiS.
Zawiedziona zakończeniem debaty była również dziennikarka Dominika Długosz. "Odpytywanie polityków z angielskiego jest takie bardzo z lat 90-tych. Ech" – podsumowała.