Polscy żołnierze na przełomie marca i kwietnia zostali zatrzymani w związku z incydentem na granicy z Białorusią. Oddali wówczas strzały w ostrzegawcze wobec migrantów. W sprawie zabrał teraz głos przedstawiciel WOT, który uważa, że obecnie morale żołnierzy mocno spadły w związku z tą sytuacją.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zatrzymanie żołnierzy przy granicy na antenie Polsat News komentował w czwartek Mariusz Szałas, dowódca drużyny manewrowej WOT na granicy polsko-białoruskiej.
Śledczy twierdzą, że zatrzymani żołnierze przekroczyli uprawnienia, oddając strzały ostrzegawcze i narazili bezpieczeństwo osób trzecich. – Nie mamy osób zabitych, nie mamy osób rannych. Według wszelakich norm nie został oddany strzał w kierunku osoby, w celu jej obezwładnienia – uważa Szałas.
Zatrzymanie żołnierzy przy granicy. "Morale spadło do zera"
Dowódca drużyny manewrowej WOT podkreślił, że "na chwilę obecną to morale żołnierzy spadło do zera". – Przyjdą kolejne rotacje na granicy i nie wiem, kto odważy się pojechać w zaistniałej sytuacji prawo-politycznej – zauważył.
Co wydarzyło się przy granicy z Białorusią? Na przełomie marca i kwietnia tego roku na granicy polsko-białoruskiej doszło do groźnego incydentu. Próbując powstrzymać napór imigrantów na zaporę graniczną, polscy żołnierze oddali strzały. Na początku w powietrze, a później także w ziemię.
Jak podał Onet.pl, funkcjonariusze Straży Granicznej poinformowali o całym zajściu Żandarmerię Wojskową, ta zaś zatrzymała trzech żołnierzy. Wkrótce potem dwóch z nich usłyszało zarzuty.
Sprawy bez komentarza nie zostawili w czwartek czołowi polscy politycy. "Odebrałem meldunek Ministra Obrony Narodowej. Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi. Oczekuję szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych" – napisał premier Donald Tusk w serwisie X.
W zdecydowanych słowach dezaprobatę wyraził też między innymi prezydent Andrzej Duda, który powiedział w Normandii, gdzie przebywa z wizytą: – Było to bardzo ostre zatrzymanie, to jest bulwersujące, bo to są dziś obrońcy granic Rzeczpospolitej.
Komunikat śledczych ws. incydentu
Zgodnie z zapowiedzią, w czwartek w godzinach popołudniowych na stronie internetowej Prokuratury Krajowej ukazał się komunikat w tej sprawie. Odnosząc się do medialnych doniesień podano, że opisywane zdarzenie jest obecnie przedmiotem postępowania prowadzonego w VIII Wydziale ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
"Z przedstawionych dowodów, a w tym w szczególności z nagrania z kamer przekazanego przez straż graniczną wynika, że żołnierze podczas interwencji prowadzonej wobec migrantów próbujących nielegalnie przekroczyć granicę RP przekroczyli swoje uprawnienia poprzez oddanie w ich kierunku co najmniej kilku strzałów narażając tym na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia" – można przeczytać w komunikacie PK.
Według prokuratury życiu żołnierzy na granicy polsko-białoruskiej nie zagrażało niebezpieczeństwo. "Z oględzin zabezpieczonego zapisu z kamer straży granicznej wynika, że żołnierze oddający strzały nie znajdowali się w sytuacji zagrażającej ich życiu. Nie ustalono, aby na skutek oddanych strzałów ktoś odniósł obrażenia" – głosi kolejny fragment oświadczenia.
Śledczy przekazali też, że żołnierzy nie aresztowano. PK przyznała jednak, że prokurator zastosował wobec nich inne "wolnościowe środki zapobiegawcze w postaci dozoru przełożonego wojskowego połączonego z zakazem kontaktowania się pomiędzy sobą oraz zawieszenia w czynnościach służbowych".
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.