
Reklama.
Pamiętacie historię Ryszarda Szaro? Młody chłopak z Rzeszowa wyjechał razem z rodziną do Ameryki i tam zaczął grać w futbol amerykański. Biły się o niego najlepsze uniwersytety w USA, na czele z Harvardem (który ostatecznie ukończył). Walczyło o niego też kilka zespołów NFL. Szaro wybrał ostatecznie New Orleans Saints, dla których zagrał cztery sezony. Pierwszy miał miejsce w roku 1975. W tym samym czasie, w Green Bay Packers, grał inny Polak – Czesław Marcol z Opola. Grał lepiej i żył mocniej niż Szaro. Na boisku był najlepszy, postanowił więc zostać królem życia. Pił i ćpał. Wyrzucił go klub, zostawiła żona – nic jednak to, wciąż był w letargu.
Narkotyki zniszczyły całe jego życie. Choć w 1980 roku opuścił Green Bay Packers oficjalnie z powodu słabej formy, tak naprawdę wyleciał za kokainę i morfinę. Nie dał rady także w Houston Oilers – podpisał tam tylko jednomeczowy kontrakt. Zostawiła go także żona, córka zerwała kontakt. Zaczął brać narkotyki, aby uśmierzyć ból po kontuzjach. W końcu się uzależnił. – Nie ma znaczenia, jak zaczynasz. Czasem to jest zupełnie niewinne. Masz operację, bierzesz środki na ból i tak się zaczyna. Dzisiaj cała Ameryka jest od tego uzależniona – mówił.
Mimo to zdążył zostać wielką gwiazdą, wygrać kilka tytułów, pobić kilka rekordów. W USA jest legendą, którego akcję do dziś pokazują amerykańskie telewizje. W Polsce znają go nieliczni.
Nikt nie chciał z nim grać
Kilka lat temu Markowi Wawrzynowskim z Przeglądu Sportowego Marcol odmówił rozmowy po polsku. – Dzisiaj nazywam się Chester, nie Czesław, nie mówię za dużo po polsku. Od czasu wyjazdu z kraju nie miałem zbytnio kontaktu z językiem. Tylko mama mówiła po polsku – oświadczył dziennikarzowi. Kraj ostatni raz odwiedził w 1973 roku. Do Opola, w którym się urodził i spędził dzieciństwo, już nigdy nie wrócił.
Kilka lat temu Markowi Wawrzynowskim z Przeglądu Sportowego Marcol odmówił rozmowy po polsku. – Dzisiaj nazywam się Chester, nie Czesław, nie mówię za dużo po polsku. Od czasu wyjazdu z kraju nie miałem zbytnio kontaktu z językiem. Tylko mama mówiła po polsku – oświadczył dziennikarzowi. Kraj ostatni raz odwiedził w 1973 roku. Do Opola, w którym się urodził i spędził dzieciństwo, już nigdy nie wrócił.
To tam miłość do sportu zaszczepił w Czesławie jego ojciec, Bolesław. We wspomnieniach w „PS” były gwiazdor NFL opowiadał, jak razem z tatą chodził na mecze piłkarskie i bokserskie Odry Opole . Sam również grał, był bramkarzem Odry. Twierdził, że miał duży talent, interesowała się nim młodzieżowa reprezentacja Polski. W tym samym czasie w USA soccer był kompletnie niepopularny. W Imlay, kilkutysięcznej mieścinie, w której od 1949 roku mieszkali rodzice Anny Marcol, matki Czesława, w futbol nie grał prawie nikt. – Do grania wystarczy, że masz piłkę, kawałek trawy. Nie musisz być wysoki i silny. Każdy może grać. Ale grał mało kto – wspominał.
Czytaj także: Sebastian Janikowski - "Polski Młot". U nas o nim nie piszą, a w USA jest gwiazdą futbolu amerykańskiego
W futbol amerykański zaczął grać z przypadku. Podczas szkolnego meczu futbolu Marcol wykonywał rzut karny. Kopnął piłkę tak silnie, że… znokautował nauczyciela wychowania fizycznego Johna Rowana. Ten od razu zabrał go do kopania jajowatej piłki między dwa słupki. Marcol bez problemu trafiał z coraz większych odległości. Dostał się do licealnej drużyny Imlay City, a następnie trafił na uniwersytet Hillsdale College, gdzie z miejsca stał się wielką gwiazdą. Pobił kilka rekordów, został najlepszym zawodnikiem. W wieku 23 lat był gotowy na podbój NFL.
Pierwszy i ostatni
Ryszard Szaro mówił dla naTemat, że „średnia kariera kickera w NFL, to tylko trzy i pół roku”. Marcol w lidze futbolu amerykańskiego grał aż 9 sezonów. Został legendą najbardziej utytułowanego klubu w historii ligi – Green Bay Packers, który mistrzostwo NFL zdobywał aż trzynastokrotnie. W jego barwach nie brakowało zawodników polskiego pochodzenia: nazwiska Jankowski, Skoronski, Maruszak, Kostelnik, Bratkowski, Grabowski, Majkowski, Tomczak, Wrobel czy Kampinos nie pozostawiają złudzeń, ale to Marcol, znany za Oceanem jako Chester, został jedną z największych legend Packersów. Od ponad ćwierćwiecza jest członkiem Galerii Sławy Green Bay Packers.
Trafił tam w 1987 roku, jako jeden z trzech kopaczy w historii klubu. Wyróżnień w jego karierze nie brakowało już wcześniej: na studiach aż trzykrotnie (1969, 1970, 1971) był wybierany Najlepszym zawodnikiem akademickiego związku sportowego NAIA na swojej pozycji. Po tym, jak w drugiej rundzie draftu do Green Bay wybrał do trener Dan Devine, w swoim debiutanckim sezonie (1972) został Pierwszoroczniakiem roku konferencji NFC i i Najlepszym zawodnikiem ligi NFL na swojej pozycji. Ten ostatni tytuł został mu przyznany także dwa lata później. Po jego przyjściu do drużyny, przeciętny zespół zaczął regularnie wygrywać! Dwukrotnie także Marcol wystąpił w Meczu Gwiazd Pro Bowl. Jego rekord z 1972 roku, 33 celne kopnięcia na 48 prób, został pobity dopiero w 2000 roku.
Jest autorem jednej z najbardziej spektakularnych akcji w historii NFL. Wykonał ją w swoim ostatnim sezonie w Green Bay – w roku 1980. Po kopnięciu piłki ta została zablokowana przez zawodników Chicago Bears. Marcolowi udało się ją jednak złapać, następnie minął kilku zawodników i po ponad dwudziestometrowym rajdzie zaliczył pierwsze i ostatnie polskie przyłożenie w historii NFL! Ta akcja do dziś pokazywana jest w amerykańskiej telewizji.
Kwas do akumulatora nie zadziałał
Z kolejnymi sezonami jego uzależnienie do narkotyków było coraz większe. Zakończył karierę, nie miał co ze sobą zrobić. Wciąż pił i ćpał. Wydawał zarobione w trakcie kariery pieniądze – a nie były to czasy, w których zawodnicy inkasowali, tak jak dziś, miliony dolarów. Za pierwszy sezon Marcol dostał 18 tys., za drugi 27. Później podpisał lepszą umowę i regularnie zarabiał ok. 50 tys. dolarów. Źródełko zaczęło jednak wysychać, stan fizyczny i psychiczny Marcola znacznie się pogorszył.
Z kolejnymi sezonami jego uzależnienie do narkotyków było coraz większe. Zakończył karierę, nie miał co ze sobą zrobić. Wciąż pił i ćpał. Wydawał zarobione w trakcie kariery pieniądze – a nie były to czasy, w których zawodnicy inkasowali, tak jak dziś, miliony dolarów. Za pierwszy sezon Marcol dostał 18 tys., za drugi 27. Później podpisał lepszą umowę i regularnie zarabiał ok. 50 tys. dolarów. Źródełko zaczęło jednak wysychać, stan fizyczny i psychiczny Marcola znacznie się pogorszył.
To go doprowadziło do dramatycznej próby samobójczej. Kilkadziesiąt lat wcześniej jego ojciec Bolesław, działacz partyjny, także odebrał sobie życie. W swoim mieszkaniu wyjął pistolet i strzelił sobie w głowę. Czesław postanowił załatwić sprawę inaczej. W 1986 roku, 14 lutego w walentynki, w swoim garażu wypił żrący kwas z akumulatora. Żeby mieć większą pewność skuteczności działań przyjął też trutkę na szczury, a wszystko popił wódką. W teorii to mikstura śmiertelna, a jednak Marcol przeżył.
Czytaj również: Polska ma swoją reprezentację w futbolu amerykańskim. "Za dwa lata będziemy w europejskiej czołówce" [wywiad]
Nieudana próba samobójcza była dla niego jak zmartwychwstanie. Założył rodzinę w Dollar Bay, ma trójkę dzieci. Przez jakiś czas parał się trenowaniem futbolistów, aktywnie pomaga uzależnionym od alkoholu i narkotyków przy szpitalu w Ashton. Gdybyście spotkali Marcola na swojej ulicy, pewnie nikt z was nie pomyślałby, że to dawny król życia. Jeździ kilkuletnim dodgem, mówi cichutko, nie rzuca się w oczy. Jest schorowany – oprócz poharatanego przełyku na skutek próby samobójczej, choruje na wirusowe zapalenie wątroby typu C.
We wrześniu 2011 roku opublikował swoją biografię pt. „Chester Marcol. Życie i kopanie. Moja podróż po futbolu amerykańskim, uzależnieniu i życiu”. Ma to być przestroga dla wszystkich, którzy chcą żyć za szybko. On, mimo iż wpadł w poślizg, jak sam twierdzi, utrzymał się na drodze.