Zbigniew Boniek po przegranym meczu z Austrią gładko przejechał się po niektórych polskich piłkarzach. I nieco ostrzej po prawicowym dziennikarzu Piotrze Nisztorze, odpowiadając mu niecenzuralnie na równie niecenzuralne, acz zasadnicze pytanie: po ch…j wszedł Lewy.
Reklama.
Reklama.
Zbigniew Boniek, były gwiazdor Widzewa, Juventusu i Romy i niekwestionowana legenda polskiej piłki, nie po raz pierwszy wykorzystał swój wyjątkowy status do tego, by skomentować boiskowe wydarzenia z udziałem biało-czerwonych. Padło wiele mocnych i ważnych słów. W kilku wątkach.
Po ostatnim gwizdku sędziego, kończącym męki Polaków w przegranym pojedynku z Austriakami, Boniek napisał w serwisie X: "Zieliński trochę Frankowskiego , Zalewskiego i Szczęsnego. To za mało na Austrię, niestety".
W tym miejscu można tylko zaznaczyć, że kilka godzin wcześniej w tym samym medium "Zibi" dzielił się całkiem optymistyczna prognozą: "Jeżeli fizycznie to wytrzymamy to możemy wygrać, bo mamy lepszych piłkarzy".
Boniek: ostatni weszliśmy na dyskotekę i pierwsi z niej wychodzimy
Jak na temperament Bońka, wpis w portalu X wielkim przytykiem nie był. Ale miał on również inne, poważniejsze i głębsze uwagi. Padły podczas rozmowy z Romanem Kołtoniem w "Prawdzie Futbolu".
Na wstępie nasz były znakomity piłkarz przyrównał mistrzostwa Europy do dyskoteki, obrazowo malując naszą rolę w imprezie: – Myśmy do tej dyskoteki weszli jako ostatni i żeśmy wyszli jako pierwsi. I to jest smutne. Jeszcze disc jockey się nie rozgrzał, a nas już w tym mistrzostwach nie ma – powiedział. Podkreślił, że czeka nas jeszcze mecz o "szyszki" z Francją. Nie pierwszy w naszej najnowszej historii. Wcześniej o nic graliśmy na różnych mistrzostwach z Kostaryką, Stanami Zjednoczonymi, Japonią – za każdym razem wygrywaliśmy...
W dalszej części rozmowy Boniek ocenił selekcjoneraMichała Probierza, a także grę kilku konkretnych graczy.
– Dla kogoś, kto grał na trzech mundialach i trzykrotnie wychodził z grupy, nigdy nie jest przyjemnością krytykowanie reprezentacji. Ale jeśli chcemy sobie szczerze porozmawiać, to rozmawiajmy. Michał (Probierz – red.) jest szalenie kreatywny, żywy, ale w tym wszystkim jest troszeczkę chaosu. Na poprzednich mistrzostwach mieliśmy jakiś trzon reprezentacji: Szczęsny, Glik, Krychowiak i Lewandowski. Michał miał 9 miesięcy, żeby stworzyć nowy trzon. Czy stworzył? Niestety nie. Mieliśmy tylko bramkarza i Lewandowskiego, jak był zdrowy.
Boniek przypomniał, że Probierz testował wielu obrońców, przez co defensywa nie miała swojego wodzireja. Negatywnie też ocenił sytuację w pomocy polskiej kadry: – Mieliśmy Ślisza, mieliśmy Romańczuka. W pierwszym meczu wychodzimy z Romańczukiem, w drugim ze Sliszem. Mówimy, że Piotrowski jest bez formy i nagle on gra w meczu z Austrią.
"Zibi" podkreślił, że polska obrona "nie funkcjonuje dobrze przy Sliszu". – Slisz robi swoje, gra ambitnie, wychodzi, ale jest chaotyczny, traci piłki, nie jest ciągle na tej samej pozycji. O Piotrowskim nie będę wspominać, bo wydaje mi się, że to był niewypał, że on w ogóle na boisku był.
Uparcie trzymając się tych dwóch nazwisk, chwilę później Boniek dodał jeszcze: – Ja mówiłem przed Euro, że jeżeli my jedziemy grać Sliszem, Piotrowskim, to my nic nie zrobimy, bo to nie są zawodnicy, którzy mogą się szybko dostosować do wyższego poziomu. To nie są też zawodnicy, którym piłka nie przeszkadza w grze, a na pewnym etapie tacy są potrzebni. Wydaje mi się, że trzeba było dać w meczu z Austrią szansę Szymańskiemu, Urbańskiemu. Ale Michał lubi to, lubi ciągle szukać czegoś innego...
Nisztor pyta: na ch...j wszedł Lewy. Boniek odpowiada: "a po ch...j szedłeś do...
Gdy bitewny kurz po meczu z Austrią nieco już opadł i wydawało się, że emocji więcej w tym temacie zbyt wiele nie będzie, polski internet ponownie rozgrzał się za sprawą właśnie Bońka. A właściwie tego, co odpisał na komentarz prawicowego dziennikarza Piotra Nisztora. Aby nie uronić ani słowa, przytoczmy w całości tę krótką wymianę zdań.
"Szczerze: po ch…j wszedł Lewy?!" – zapytał bezpardonowo w serwisie X Nisztor. "A po ch…j szedłeś do Obajtka?" – odparował nie mniej soczyście Boniek. I nie był to jedyny tego typu komentarz, podobnie wyraziło się wielu innych użytkowników sieci.
Jak łatwo się domyślić, "Zibi" pił do głośnej sprawy opisanej przez Onet. Dziennikarze podali, że Piotr Nisztor odwiedził prezesa Orlenu aż 72 razy w latach 2018-24. Miał prosić o pracę dla żony oraz ojca.