Wybieraliśmy najlepsze filmy półrocza, pora na... najgorsze. Okazuje się, że sześć pierwszych miesięcy 2024 roku obrodziło w filmowe paździerze, katastrofy, gnioty. Przypominamy 10 polskich i zagranicznych koszmarków, ale to wcale nie wszystko.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wybraliśmy osiem polskich i zagranicznych filmów, które miały premierę w Polsce w 2024 (dlatego zabrakło koszmarnej "Akademii pana Kleksa", która weszła do kina w grudniu 2023 roku) i... nie zachwyciły. A mówiąc wprost: poraziły złem. Niestety na tych koszmarkach się nie kończy, dlatego "wyróżniliśmy" również inne filmowe paździerze z pierwszego półrocza.
Oto one: najgorsze filmy 2024 roku (do tej pory). Kolejność przypadkowa, bo... trudno zdecydować, który z tych tytułów jest gorszy.
1. Piep*zyć Mickiewicza
"Piep*zyć Mickiewicza"nie mogło tutaj zabraknąć, bo hit (?) z szarżującym do bólu Dawidem Ogrodnikiem był naprawdę niewypałem na każdym możliwym polu. To sztuka zrobić film o współczesnej młodzieży szkolnej tak jakby w ciągu ostatnich kilku lat nie widziało się żadnego nastolatka na oczy (i nie słyszało). Jednak reżyserce Sarze Bustamante-Drozdek i scenarzyście Kacprowi Szymańskiemu to się jakimś cudem udało. Anna Dryjańska pisała w naTemat, że krwawią jej oczy i ciężko dodać cokolwiek więcej. Ciekawostka: powstanie druga część...
2. Madame Web
"Madame Web" w reżyserii S.J. Clarkson typowana była na kolejny komiksowy hit, ale poniosła klęskę na całej linii. I chyba ciężko się temu dziwić, biorąc pod uwagę, że to tytuł z uniwersum Marvela od Sony (czyli nie tego disneyowskiego), które dało nam takie "wybitne" tytuły, jak "Morbius" czy "Venom 2: Carnage". Tymczasem film z Dakotą Johnson i Sydney Sweeney okazał się gorszy od memicznego paździerza z Jaredem Leto. Nie da się tego oglądać, absurd goni absurd, efekty specjalne wołają o pomstę do nieba i tylko aktorek żal.
3. Zabij mnie, kochanie
Polska próbuje robić śmieszne filmowe komedie, rozdział 127. "Zabij mnie, kochanie" o mężu i żonie, którzy próbują się zabić, żeby zgarnąć całą wygraną na loterii, mogło brzmieć zabawnie ewentualnie na papierze. W rzeczywistości film Filipa Zylbera z Weroniką Książkiewicz i Mateuszem Banasiukiem (oraz Agnieszką Więdłochą i Piotrem Roguckim w pakiecie) był tak żenujący, że ciężko było dotrwać do końca. Bez wątpienia to topka polskich filmów... od dołu.
4. Argylle - Tajny szpieg
"Argylle - Tajny szpieg" miał w teorii wszystko, żeby być hitem: znakomitą obsadę (Henry Cavill, Bryce Dallas Howard, Sam Rockwell, Bryan Cranston, Dua Lipa, Ariana DeBose, John Cena, Samuel L. Jackson...), wielki budżet i dobrą promocję. Niestety komedia szpiegowska Matthew Vaughna zamiast pysznym ciastkiem z kremem, okazała się czerstwą bułką grahamką. Fabuła nie trzyma się kupy i wcale nie jest zabawnie, co "docenili" i krytycy, i widzowie, bo "Argylle" był klapą. Tylko kot ratuje ten film.
5. Atlas
Jennifer Lopez, Simu Liu, Netflix, sztuczna inteligencja... co mogło pójść nie tak? Odpowiedź: wszystko. Już zwiastun thrillera science fiction "Atlas" sugerował filmową katastrofę, ale niestety rzeczywistość okazała się jeszcze gorsza. Scenariusz pisały aż dwie osoby (Aron Eli Coleite i Leo Sardarian), a sprawia wrażenie, jakby stworzył go ChatGPT po chwilowej awarii. Absolutna głupota i naprawdę nie wiadomo, co w tym gniocie robią tak fajni aktorzy (bo w obsadzie są jeszcze nominowany do Oscara Sterling K. Brown i Mark Strong). Jedno pytanie: dlaczego?
6. Fuks 2
Kino uwielbia odgrzewane kotlety, a "Fuks 2" w reżyserii Macieja Dutkiewicza, czyli kontynuacja przeboju "Fuks" z Maciejem Stuhrem z 1999 roku, wpisuje się w trend na sequele, prequele i remake'i. Tym razem główna rola przypadła Maciejowi Musiałowi, który został kinowym synem Stuhra. Efekt jest taki, jaki można sobie wyobrazić, czyli mierny. Jest nudno, płasko, głupawo i bez nostalgii, a Janusz Gajos chyba sam się zastanawia, co w tym czymś w ogóle robi.
7. Rebel Moon - część 2: Zadająca rany
Już pierwsze "Rebel Moon" było porażką Netfliksa, ale "Rebel Moon - część 2: Zadająca rany" okazało się jeszcze gorsze (co przed premierą trudno było sobie nawet wyobrazić). Byłoby fantastycznie, gdyby kosmiczna seria Zacka Snydera naprawdę się udała, ale niestety: efekty wizualne i specjalne nie wystarczą, jeśli nie ma ani dobrego scenariusza, ani jakichkolwiek emocji. W obu częściach "Rebel Moon" historia Kory w ogóle nas nie obchodzi, a to największy filmowy grzech.
8. Nieobliczalna
O krytyce "Nieobliczalnej"było głośniej niż o samym filmie. Film Amazona w reżysera Piotra Trzaskalskiego ma świetną obsadę (Agnieszka Grochowska, Magdalena Cielecka, Julia Wieniawa, Andrzej Seweryn, Paweł Małaszyński), ale gwiazdy nie pomogły. Psychologiczny thriller jest filmową niedoróbką, w który więcej dziur niż zalet. Kuleje scenariusz, reżyseria, realizacja i niestety wszystko jest tutaj do bani. A szkoda.
9. Irlandzkie życzenie
Czy Netflix przetrzymuje Lindsay Lohan w piwnicy i każe jej grać w swoich kolejnych romantycznych paździerzach? Na to wygląda, bo "Irlandzkie życzenie" w reżyserii Janeen Damianto to już drugi (po "Niezapomnianych świętach") okropny romcom ze zrehabilitowaną amerykańską gwiazdą. Nie jest zabawnie ani romantycznie, a całość przypomina bardziej turystyczną reklamę Irlandii niż film. Lohan naprawdę zasługuje na więcej, Netfliksie, wypuść ją!
10. Nic na siłę
Polska próbuje robić śmieszne filmowe komedie, rozdział n-ty. A w tym przypadku komedie romantyczne, które wychodzą nam jeszcze gorzej. "Nic na siłę" Bartosza Prokopowicza było hitem Netfliksa, a Anna Szymańczyk i Anna Seniuk są wspaniałe, ale ten film jest jednym wielkim cierpieniem i kliszą na kliszy (tylko Podlasie ładne). Błagamy, polscy filmowcy, porzućcie romcomy, z poważaniem Polska.
Inne złe (lub bardzo złe) filmy z pierwszej połowy 2024 roku, które zasługują na "wyróżnienie":