Lipiec już za rogiem, więc pora na ranking najlepszych filmów pierwszego półrocza. Te (niecałe) sześć miesięcy obfitowało w naprawdę świetne tytuły, zarówno polskie, jak i zagraniczne. Dział Kultura naTemat postanowił wybrać te najlepsze, crème de la crème. Oto naszych 13 filmowych perełek 2024 roku... do tej pory.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Najlepsze filmy 2024 po pierwszym półroczu. Ranking Działu Kultura naTemat
Wybrałyśmy najlepsze filmy pierwszego półrocza 2024 roku. Warunek był jeden: produkcja musiała trafić do szerokiej dystrybucji w Polsce tym roku. Rezultat? 13 polskich i zagranicznych tytułów, które od stycznia zrobiły na nas największe wrażenie (oraz specjalne wyróżnienia).
Kanadyjski reżyser Denis Villeneuve nigdy nie zawodzi, ale"Diuna: część druga"to film bliski arcydziełu. Jest nawet lepsza od "Diuny", a sequele przewyższające oryginał to rzadkie zjawisko. W tym wypadku sequel okazał się jednym z najlepszych filmów w historii kina i wcale nie przesadzam.
W epickim widowisku wszystko się zgadza: aktorstwo (a w obsadzie praktycznie same gwiazdy, w tym Timothée Chalamet, który mógł pokazać się z nieco innej strony i zrobił to znakomicie), scenariusz, efekty specjalne, sceny akcji, zdjęcia, klimat, muzyka genialnego Hansa Zimmera.
Oj, posypią się w przyszłym roku Oscary. Całkowicie zasłużenie, bo Villeneuve pokazał jak robić autorskie blockbustery z najwyższej półki. Kino przez wielkie "K".
"Przesilenie zimowe" – mimo kontrowersji związanych z oskarżeniami o plagiat – jest jednym z najlepszym (przynajmniej scenariuszowo) filmów tego roku. Reżyser Alexander Payne w sentymentalny sposób maluje historię trójki ludzi, którzy znajdują pocieszenie tam, gdzie najmniej się tego spodziewają. Z ekranu aż bije nostalgia za starymi dobrymi latami 70.
Nadal uważam, że Paul Giamatti powinien zgarnąć nagrodę Amerykańskiej Akademii Filmowej zamiast Cilliana Murphy'ego. Jego kreacja nie byłaby jednak tak znakomita, gdyby w filmie zabrakło Dominika Sessy i nagrodzonej Oscarem Da'Vine Joy Randolph.
Kolejny (po "Diunie: Części drugiej") film z Zendayą w naszym rankingu najlepszych filmów 2024 roku. To pierwsze półrocze należało właśnie do 27-letniej Amerykanki, która w "Challengers" mogła popisać się swoimi aktorskim talentem. I owszem, była świetna, chociaż nieco przyćmili ją fantastyczni koledzy z planu: Mike Faist i Josh O'Connor (Brytyjczyk też za chwilę jeszcze się tutaj pojawi).
Luca Guadagnino mistrzowsko pokierował swoim aktorskim trio i stworzył smakowity, seksualny i zmysłowy spektakl o trójce ludzi uwikłanych w dwie gry – uczuć i w tenisa. Widać, że włoski reżyser "Tamtych dni, tamtych nocy" wybornie bawił się na planie "Challengers": eksperymentował z filmową formą i bawił się kamerą, a rezultat okazał się czystą adrenaliną i świetną zabawą.
W komediodramacie "La chimera" reżyserka Alice Rohrwacher zabiera nas do skąpanych w słońcu Włoch, gdzie brytyjski archeolog Arthur (w którego wciela się wszechstronny Josh O'Connor), niczym Orfeusz poszukuje swojej Eurydyki. Niby okrada groby w poszukiwaniu artefaktów Etrusków, ale tak naprawdę nie wie, co ze sobą począć.
Rohrwacher, dla której dużą inspiracją jest Luis Buñuel, zaskakująco sprawnie porusza się między klasyczną historią o napadzie a realizmem magicznym.
5. Kos
Ola Gersz
Kiedy usłyszałam, że powstanie film o Tadeuszu Kościuszce, nie miałam większych oczekiwań. Ot, kolejna nudna i do bólu poprawna biografia Wielkiego Polaka à la Wikipedia, która przyciągnie do kin jedynie szkolne wycieczki. Thank you, next. Tymczasem"Kos"okazał się wszystkim, tylko nie tym.
Paweł Maślona stworzył pełnokrwisty film historyczny z rozmachem, w którym Kościuszko znalazł się na drugim planie. Jest tutaj i znakomity scenariusz, i wartka akcja, i inteligentny humor, i genialne aktorstwo, m.in. Bartosza Bieleni, Jacka Braciaka, Agnieszki Grochowskiej czy Roberta Więckiewicza. Worek nagród zasłużony. Błagam, róbmy nad Wisłą więcej takich filmów.
Film animowany "Chłopiec i czapla" to powrót do złotej ery twórczości Hayao Miyazakiego. Piękny, osobisty, w subtelny sposób opowiadający o dzieciństwie japońskiego reżysera. Najnowsze działo słynnego studia Ghibli przypomina w swej strukturze powiastkę filozoficzną. Jest jak "Mały Książę", ale znacznie dojrzalszy. Miyazaki zasłużenie zdobył Oscara za najlepszy pełnometrażowy film animowany.
7. Perfect Days
Ola Gersz
Nominowany do Oscara i podwójnie nagrodzony w Cannes (w tym za znakomitą rolę Kōji Yakusho) film Wima Wendersa"Perfect Days" toczyste, piękne kino, które jest odtrutką na życie w biegu we współczesnym naszpikowanym bodźcami świecie. Bohater udowadnia, że każda chwila jest cenna i uczy nas, jak chłonąć teraźniejszość (nawet jeśli jesteś dozorcą, którą sprząta publiczne toalety). Niby nic się tutaj nie dzieje, ale jest cudownie. Lekcja uważności i wdzięczności w najlepszym wydaniu.
Umówmy się:"Obsesja" (ang. "May December"), czyli nieoczywisty dramat psychologiczny opowiadający o aktorce (Natalie Portman) przygotowującej się do roli skazanej groomerki nie należy do najprzyjemniejszych seansów. Gęsta atmosfera, amoralni bohaterowie oraz arcydobry (i zarazem piekielnie niedoceniony) Charles Melton w roli ofiary swojej żony. Film Todda Haynesa na każdym kroku zmusza nas do kwestionowania intencji swoich postaci.
"'Obsesja' może pochwalić się bogactwem prostych, acz efektownych metafor. Gracie (Julianne Moore), idąca ze strzelbą na polowanie, czy Joe (Melton) opiekujący się kokonami motyli – drobne detale, a jednak dużo mówią o wnętrzu postaci" – możemy przeczytać w naszej recenzji filmu.
9. Strefa interesów
Ola Gersz
"'Strefa interesów' to film, który cię przemieli i nie wyjdzie z głowy. Przedstawia Holokaust skrajnie inaczej niż większość twórców filmowych: Jonathana Glazera interesują oprawcy, a nie ofiary. Film jest chłodny i bez emocji. Te są za to u widza, bo oglądanie (a przede wszystkim słuchanie) "Strefy interesów", to wstrząsające doświadczenie" – pisałam w mojej recenzji brytyjsko-amerykańsko-polskiej koprodukcji.
Pokazując sielankowe codzienne życie komendanta Auschwitz-Birkenau Rudolfa Hössa, jego żony Hedwig Höss oraz ich piątki dzieci w domu tuż za murem obozu koncentracyjnego w 1943 roku, Glazer udowadnia, że zło nie jest widowiskowe, jak w superbohaterskich filmach. Jest banalne.
"Monster" Hirokazu Koreedy rozpoczyna się od nakreślenia relacji samotnej matki Saori z jej buntującym się synem Minato. Chłopiec od pewnego czasu zachowuje się dziwnie, a cała wina za to spada na jego nauczyciela. Japoński reżyser nie buduje fabuły w oparciu o jedną perspektywę – zamiast tego poświęca swój czas, by zrozumieć całe trio bohaterów. Koreeda zadaje trudne pytanie o to, kto w jego filmie jest prawdziwym potworem, a interpretacje pozostawia do naszej dyspozycji.
11. Biedne istoty
Ola Gersz
"Biedne istoty" wywołały dużo szumu i podzieliły widzów. Tak, są kontrowersyjne, ale Yórgos Lánthimos miał bardziej szokujące obrazy (jak "Lobster" czy "Zabicie świętego jelenia"). Tak, są w tym filmie odważne sceny seksu, a Emma Stone pojawia się nago, ale to bardziej bulwersuje pruderyjnych Amerykanów, nie Europejczyków. I tak, do dziś trwa dyskusja, czy film jest feministyczny, czy może wręcz przeciwnie? I czy erotyczne życie Belli Baxter nie zakrawa pod pedofilię, skoro bohaterka ma mózg dziecka?
Kontrowersje są, ale "Biedne istoty" to naprawdę zjawiskowy film: dziwaczny, oryginalny, dopieszczony artystycznie i wizualnie wysmakowany. Owszem, warta wizualna jest lepsza niż fabularna, bo historia snuta przez Lánthimosa (którego film nazwałam w recenzji "sprośną 'Barbie'") momentami robi się zbyt łopatologiczna, ale to wciąż autorskie, nieszablonowe kino, które dziś robi się coraz rzadziej.
Andrew Scott i Paul Mescal spotykają się jako "Dobrzy nieznajomi" gdzieś pomiędzy jawą a snem. Historia prowadzona przez Andrew Haigha nie jest dla każdego. Jedni wychodzili z kina zrozpaczeni, drudzy zakłopotani, gdyż reżyser zwieńczył film "All of Us Strangers" otwartym zakończeniem. Niemniej ten queerowy romans w świadomy sposób gra realizmem magicznym. Oniryczny, seksowny, podrażniający oczy – taki jest właśnie obraz Scotta i Mescala rozmawiających ze sobą w łóżku, na korytarzu, czy na balkonie.
Nie miałyśmy wątpliwości, że to właśnie"Anatomia upadku" Justine Triet będzie naszym wspólnym wyborem. Nominowany do pięciu Oscarów francuski film – zdobył jednego: za scenariusz oryginalny Triet i Arthura Harariego – to nie tylko najlepszy tytuł roku, ale ostatnich lat.
Film miesza widzowi w głowie, a ogląda się go na skraju fotela, mimo że początkowo wydaje się niepozorny: ot mąż spada z wysokości we własnym domu i ginie, a jego żona (fantastyczna Sandra Hüller, również gwiazda "Strefy interesów) jest podejrzana o zabójstwo. Jednak Triet tworzy trzymające w napięciu, pełne zwrotów akcji widowisko sądowe, w którym analizuje nie tylko upadek z okna lub balkonu, ale przede wszystkim upadek małżeństwa i człowieka. I czy w ogóle istnieje jedna prawda?
Inne najlepsze polskie i zagraniczne filmy pierwszego półrocza 2024 (nasze wyróżnienia):