Najuczciwiej byłoby, gdyby posłanka Razem zmieniła barwy partyjne. Nie ona pierwsza, nie ostatnia, spektakularnie szlaki przetarła tutaj Monika Pawłowska, ostatnio zresztą ponownie przywrócona na łono klubu parlamentarnego PiS. Paulinie Matysiak nie od dziś po drodze z ugrupowaniem Kaczyńskiego, a wspólna inicjatywa – ruch społeczny, zawiązany z Marcinem Horałą to tylko kolejny element tej układanki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wcześniej posłanka zapisała się do powołanego przez PiS zespołu parlamentarnego "Tak dla rozwoju. CPK – atom – porty" i została jego wiceprzewodniczącą, nieustannie brylowała też w mediach związanych z PiS. "Polskę stać na ambitne plany (…) Polacy nie kupują już opowieści, że trzeba zaciskać pasa, że jesteśmy na dorobku, że to nie ten moment. To jest właśnie ten moment! (…) Możemy godnie żyć bez kompleksów" – klarowała tygodnikowi "Sieci" w maju.
Zbliżanie się z PiS oddalało ją od obozu demokratycznego. To Paulina Matysiak w sierpniu ubiegłego roku miała poważne zastrzeżenia wobec kandydatury Donalda Tuska na premiera rządu koalicyjnego, nie wykluczała wobec niego weta partii Razem ("bardzo prawdopodobne", bo "czas wielu polityków już odszedł"). Ostatecznie Razem do rządu nie weszło, choć za nim zagłosowało, a posłanka zapowiedziała, że będą się przyglądać jego pracom.
Rola "pożytecznej idiotki"
Po słabym wyniku Nowej Lewicy w wyborach do PE, to partia Razem uruchomiła tendencje odśrodkowe we własnym klubie, rozważając jego opuszczenie i zmasowaną krytykę reszty lewej strony sceny politycznej, za to, że jest wobec premiera za grzeczna, że się nie stawia (autor: Adrian Zandberg). Deklaracje posłanki Matysiak o chęci, wespół w zespół z Horałą, "łączenia obywateli, organizacji i polityków różnych opcji wspierających inicjatywy kluczowe dla rozwoju Polski" są taką kropką nad "i".
Oczywiście, posłanka Matysiak, zapewne szczerze zatroskana o rozwój kraju i pomyślność obywateli, nie zdaje sobie w ogóle sprawy, w jakiej roli tej sztuki kolega Horała i jego zaplecze ją obsadziło. To rola "pożytecznej idiotki", znana od czasów leninowskich.
To właśnie wódz rewolucji po tym, jak ją krwawo przeprowadził, zapraszał do Kraju Rad zachodnioeuropejskich intelektualistów, by im zaprezentować pieczołowicie wypreparowany wycinek rzeczywistości, w którym przychylano Rosjanom nieba. Oprowadzeni po potiomkinowskich wioskach (też rosyjski wynalazek propagandowy, tyle że z carskich czasów), wracali do siebie i sławili bez miary komunizm, jako ustrój najlepszy z możliwych i do zastosowania od zaraz w Wielkiej Brytanii, czy we Francji.
Eksport rewolucji był celem Lenina, stąd takie przygotowanie gruntu, dziś powiedzielibyśmy "działania marketingowe i promocyjne", było nie do przecenienia. Ale zostawmy dawne czasy i wróćmy do lata 2024 roku.
Podział na państwowców i ignorantów
PiS doskonale wie, że wyborów, także tych parlamentarnych, nie wygrywa się tylko twardym elektoratem, że konieczne jest poszerzenie bazy, doszlusowanie do około 40 proc. poparcia. Stąd jeden z pomysłów, w którego realizację została wpisana Paulina Matysiak.
PiS chce stworzyć wrażenie, że wychodzi poza swoją partyjność, że odkleja się od szyldu. Już na początku tego roku były wiceszef MON, Marcin Ociepa, będący liderem rachitycznego stowarzyszenia "Odnowa" i wiceszefem klubu PiS, opublikował w "Rzeczpospolitej" artykuł-manifest.
Przekonywał w nim, że w sytuacji wojennej przestaje obowiązywać podział na prawicę i lewicę, na większość rządową i opozycję, lecz pojawia się podział nowy – na państwowców i ignorantów.
Kim są ci pierwsi? "Państwowcy będą bronić granicy państwa (…) będą bronić suwerennego państwa w ramach wspólnoty europejskiej (…) powinni wspierać budowę CPK". I dalej: "Jak w tym wszystkim odnajdują się PiS, PO, PSL, Polska 2050, Lewica, Konfederacja? Różnie. I właśnie dlatego najwyższy czas, by w polskim Sejmie policzyli się państwowcy. Poza bieżącymi podziałami klubowymi".
Ten ostatni fragment to esencja. PiS, od zawsze grający na wielu narracyjnych fortepianach, lepi sobie też opowieść o środowisku patriotów, pochylonych z namysłem na rozwojem Ojczyzny. Rozwój – to brzmi dumnie, atrakcyjnie, jest nie do podważenia, bo chcemy się rozwijać i wzrastać.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Stąd prowadzona na szeroką skalę akcja obrony CPK, na której PiS poszybował zaraz po wyborach i osiągnął sukces, bo – jak pokazują badania – większość społeczeństwa chce lotniska w Baranowie, zdanie zmienił też Szymon Hołownia, kiedyś przeciwnik, teraz zwolennik, a rząd, co widzieliśmy na zeszłotygodniowej konferencji, musiał tym nastrojom ulec i zapowiedzieć kontynuację projektu.
W tym duchu przemianę wizerunkową przeszedł też Mateusz Morawiecki – nagle okazało się, że zawsze był zwolennikiem kompromisu aborcyjnego i że "zawsze optował za in vitro". Były premier odciął się w ten sposób od kwestii światopoglądowych, by wrócić na swe pierwotne pozycje, rzekomego specjalisty od gospodarki i rozwoju.
Matysiak przydaje się PiS-owi
Tak właśnie PiS będzie się próbował poszerzyć, dokładnie w ten sam sposób, jak czyniono to od 2011 roku, organizując kongresy pod hasłem "Polska. Wielki Projekt". Oczywiście, Jarosław Kaczyński nadal będzie jeździł po Polsce i obsługiwał swych żelaznych wyborców opowieściami o nihilistach, Niemcach i migrantach, ale równocześnie jego partia będzie wzmacniać drugą nóżkę, tzw. prorozwojową, generalnie: PiS jako partia propolska.
Paulina Matysiak przydaje się PiS-owi także w procesie przekraczania baniek. Dzięki posłance można dotrzeć ze swoimi komunikatami do tych wyborców, którzy są zwykle nieufnie nastawieni do PiS.
Tymczasem od polityków Partii Razem, czyli z wewnątrz obozu demokratycznego, otrzymują oni krytykę rządu 15 października oraz lokowanie przekazów PiS. Dla Nowogrodzkiej to podwójna korzyść. I jeszcze jedno: jeśli posłanka Matysiak uwierzyła, że to właśnie PiS jest w stanie zagwarantować Polsce rozwój, to znaczy, że zgrzeszyła naiwnością. A to nie jest pożądana cecha polityka w żadnych czasach.