Jak trudne może być wyłonienie marszałka sejmiku wojewódzkiego? Jak pokazuje historia Małopolski – bardzo. Większość sejmików uporała się z tym jeszcze w maju. Jednak zatargi polityczne na południu są o wiele bardziej kłopotliwe. Mimo licznych podejść, nic nie wskazuje na to, żeby obyło się bez przeprowadzenia nowych wyborów.
We wtorek 2 lipca odbyło się kolejne głosowanie, podczas którego sejmik próbował powołać nowego marszałka. Niestrudzenie, już po raz piąty, o stanowisko to walczył Łukasz Kmita. To kandydat wyznaczony przez Jarosława Kaczyńskiego. Choć na co dzień jest posłem, to w przeszłości był wojewodą, więc sprawy lokalne nie są mu obce.
Niespodziewanie w szranki z nim stanął Piotr Ćwik. Jego kandydaturę zaproponował wicemarszałek Józef Gawron. To również polityk doświadczony w bojach – parlamentarzysta, wojewoda i a także były pracownik Kancelarii Prezydenta.
Ta kandydatura jednak nie pogodziła głosujących. Kmita przekonał do siebie 13 radnych, a Ćwik sześciu. Żeby zostać marszałkiem sejmiku, potrzebnych było jednak aż 20 głosów. Właśnie tyle głosów było nieważnych.
Czytaj także: https://natemat.pl/561998,lukasz-kmitaO jedności i głosowaniu na kandydata PiS pisała Małgorzata Wassermann. "Chciałabym, aby dla wszystkich było jasne, iż Prezes Partii i kierownictwo PiS jednogłośnie wskazało na Łukasza Kmitę. To wprost wynika ze statutu" – informowała.
"Apeluję i proszę moich kolegów i koleżanki z Sejmiku Małopolskiego - w imię dobra Polski i regionu – nie rozbijajcie naszej jedności, nie oddajcie Sejmiku w ręce osób które demolują Polskę, łamią prawo i wpędzają polskie rodziny w biedę" – apelowała.
"Działacze PSL z Małopolski mówią wprost: nie damy wdeptać się w ziemię przez ludzi PO. To co nam dają to nic! Niektórzy dodają: PO nas szantażuje nowymi wyborami. Mamy dość! Spokojnie: Małopolska będzie miała marszałka z PiS" – zapewnił Kmita przed kolejną serią głosowania. Ta została zaplanowana na czwartek 4 lipca.
Co jednak jeśli żaden kandydat nie przekona radnych sejmiku? Czas ucieka. Marszałka powinni wyłonić do 10 lipca. Jeśli się to nie uda, do akcji wkroczy premier Donald Tusk. Sejmik zostanie rozwiązany i trzeba będzie przeprowadzić nowe wybory.
Do momentu przeprowadzenia głosowania w całym województwie, rolę organu samorządowego pełniłaby osoba zatwierdzona przez premiera na wniosek ministra spraw wewnętrznych i administracji. Głosowanie musiałoby odbyć się w ciągu 90 dni od dnia rozwiązania sejmiku.
Jeżeli sejmik zostałby rozwiązany jeszcze w pierwszej połowie lipca, wybory odbyłyby się najpóźniej w pierwszej połowie października. To oczywiście wygenerowałoby dodatkowe koszty. Wszystko przez kłótnie wewnątrz PiS.
Przypominamy, że zgodnie z polskim prawem głosowanie może być przeprowadzone w dzień ustawowo wolny od pracy.