Chorwacja, Grecja, Hiszpania, Turcja, Włochy, Tunezja... Miejsc uznawanych za wakacyjne raje Polaków nie brakuje, ale w Europie jest niewielki kraj, który również zasługuje na to miano. A w rankingach nie plasuje się nawet w pierwszej dziesiątce. Spędziłem 10 dni w Czarnogórze i opowiem wam, dlaczego to był strzał w dziesiątkę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kiedy rok temu powiedziałem znajomemu, że wakacje spędzimy w Czarnogórze, lekko uniósł brwi ze zdziwienia. "Ale chyba nie będziecie nocować z kozami?" – rzucił poważnym głosem. Gdy już po powrocie pokazałem mu zdjęcia i filmy, również się zdziwił. "To tam jest tak ładnie?" – dopytywał.
W tym niewielkim państwie wielkości województwa lubuskiego żyje nieco ponad 617 tys. mieszkańców, czyli tyle, co we Wrocławiu albo w Łodzi. I jak to na Bałkanach, historię ma burzliwą, choć niepodległym krajem nie jest zbyt długo. Czarnogóra powstała w 2006 roku po zerwaniu federacji z Serbią, a jeszcze wcześniej – w latach 1945-1992 – była republiką związkową Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii.
W tym samym roku, w którym czarnogórski parlament proklamował niepodległość, kraj został przyjęty do ONZi choć nie jest jeszcze członkiem UE (status kandydata ma od 17 grudnia 2010) obowiązującą walutą jest tam euro (i to już od marca 2002).
Wakacje w Czarnogórze? Powiem wam, dlaczego to był strzał w dziesiątkę
O ile jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku Czarnogóra była popularnym miejscem wśród turystów, to wojny jugosłowiańskie, które przetoczyły się w krajach sąsiednich w latach 90., mocno nadszarpnęły jej wizerunek i przez lata pozostawała w cieniu swoich sąsiadów, w tym Chorwacji.
Dziś ten maleńki bałkański kraj turyści odkrywają na nowo. Również nasi rodacy, choć na ulicach, plażach czy w knajpach nie słychać ich zbyt wielu. Co jednak najważniejsze – to przepiękny zakątek Bałkanów, który świetnie sprawdzi się na wakacyjny wypoczynek.
Punkt obowiązkowy to oczywiście Zatoka Kotorska (Boka Kotorska) w południowej części Morza Adriatyckiego. To jedna z najciekawszych atrakcji w kraju i jedna z najpiękniejszych zatok na świecie, która przyciąga przede wszystkim krajobrazami przypominającymi... norweskie fiordy. Ale też zabytkowymi miasteczkami (Kotor, Perast, Tivat czy Herceg Novi) i pięknymi plażami.
Używana przez lokalną ludność nazwa "boka" pochodzi z włoskiego słowa bocca, które oznacza usta. Z lotu ptaka kształt zatoki właśnie je przypomina. Bay of Kotor składa się z czterech mniejszych zatok połączonych kanałami. Otaczają ją dwa masywy Alp Dynarskich: góra Orjen na zachodzie i Lovcen na wschodzie.
Sam Kotor (na liście UNESCO od 1979 r.) to jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast w południowo-wschodniej Europie i często jest porównywane do chorwackiego Dubrownika (ok. 40 km od granicy) – wszystko przez okalające stare miasto mury, które ciągną się na długości 4,5 km.
Labirynt ulic ze starymi budowlami miesza się tu z klimatycznymi kawiarniami i sklepami. Dla najwytrwalszych turystów jest jeszcze i taka atrakcja – wędrówka wzdłuż fortyfikacji, a następnie w stronę twierdzy św. Jana. Znajduje się ona na Samotnym Wzgórzu, na wysokości 260 m n.p.m. Aby tam się dostać, trzeba pokonać... 1350 schodów (według niektórych nawet 1500).
Bunkier na łodzie podwodne z czasów zimnej wojny
Uroki Boki Kotorskiej warto też podziwiać z pokładu statku albo niewielkich łódek (ofert jest mnóstwo). Rejs po zatoce to jedna z najpopularniejszych atrakcji, a oprócz podziwiania cudów natury można poznać też historię.
Szeroko otworzą się wasze oczy, kiedy nagle ujrzycie potężny relikt zimnej wojny, czyli bunkier na łodzie podwodne wybudowany przez armię jugosłowiańską. Wydrążony w skałach półwyspu Luštica oraz z wybetonowanym wnętrzem, który miał chronić przed ewentualnym atakiem nuklearnym. Podobne znajdują się także na chorwackich wyspach.
W trakcie takiego rejsu zwiedzicie też:
Błękitną Grotę, która nazwę zawdzięcza barwie wody;
Wyspę św. Jerzego (Sveti Đorđe) –zwaną także Wyspą Umarłych, u wybrzeży Perastu z zabytkowym klasztorem benedyktyńskim i starym cmentarzem dla szlachty (można ją oglądać jedynie ze statku lub łódki);
Wyspę Mamula (Lastavica) – 80 proc. jej powierzchni zajmuje twierdza zbudowana przez austro-węgierskiego generała Lazara Mamulę w 1853 r., podczas II wojny światowej wyspa znalazła się w rękach faszystowskich Włoch i utworzono na niej więzienie (Campo Mamula) dla przeciwników reżimu;
Wyspę Matki Boskiej na Skale (Gospa od Škrpjela) – sztuczna i jedyna taka na Adriatyku.
Z powstaniem Gospa od Škrpjela wiąże się też ciekawa historia. Pierwotnie w tym miejscu była jedynie mała, szpiczasta skała. Zgodnie z legendą podczas nocnego połowu ryb 22 lipca 1452 dwaj bracia znaleźli na niej obraz Matki Boskiej. Trzykrotnie ustawiano go w kościele św. Mikołaja w Peraście, ale za każdym razem w tajemniczych okolicznościach obraz wracał na skałę. Mieszkańcy Perastu postanowili usypać w tym miejscu wysepkę i wznieść świątynię. Zaczęli też wrzucać głazy i przez kilkadziesiąt lat zatapiali tu zdobyte tureckie okręty. Do dzisiaj w Peraście pielęgnuje się tradycję zwaną "Fashinada", która obchodzona jest 22 lipca. Co roku tego dnia mieszkańcy i turyści przypływają łódkami z kamieniami, które zatapiają wokół wyspy.
Kotor Cable Car, czyli najnowsza czarnogórska perełka turystyczna
Zwiedzając Czarnogórę, nie da się nie odnieść wrażenia, że kraj mocno walczy o turystów. Jednym z najnowszych projektów była budowa Kotor Cable Car, łącząca Kotor z Lovcen. Ta nowoczesna kolejka linowa została otwarta pod koniec lipca 2023 r., a jednym z pierwszych pasażerów był serbski tenisista Novak Djoković.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Podróż kolejką trwa zaledwie 11 minut (długość 3918 m), a 40 gondoli w godzinę może przewieźć 1000 osób. Jeszcze większe wrażenie sprawią widoki, zarówno podczas samej trasy, jak i na samym szczycie góry Kuk, położonej w samym sercu Parku Narodowego Lovcen.
Infrastruktura wciąż jest rozbudowywana, a na szczycie znajduje się restauracja, gdzie można skosztować lokalnych specjałów czy napić się kawy, która w takich okolicznościach przyrody smakuje wyśmienicie.
Południowe wybrzeże Czarnogóry również warto wziąć pod uwagę. Na przykład w Sveti Stefan, położonym na skalistej wyspie nieopodal Budvy, od XV wieku istniała ufortyfikowana osada rybacka. W latach 50. mieszkańcy zostali przesiedleni w głąb lądu, a wyspa została przekształcona w luksusowy kompleks hotelowy, który do rozpadu Jugosławii był chętnie odwiedzany m.in. przez gwiazdy Hollywoodu. Po latach miasto zostało przywrócone do dawnej świetności – w lipcu 2014 w nowym kompleksie hotelowym odbyło się wesele wspomnianego już Novaka Djokovicia i Jeleny Ristić.
Stari Bar to z kolei niewielkie i klimatyczne miasteczko w pobliżu popularnego czarnogórskiego ośrodka – Bar. Powszechnie przyjmuje się, że nazwa Bar pochodzi od dawnej formy "Antivarium" lub "Antibarium", która oznaczała osadę położoną po przeciwnej stronie niż włoskie Bari. Główną atrakcją Starego Baru jest zabytkowa, częściowo pozostająca w ruinie zabudowa. To także idealne miejsce do obserwacji Gór Rumija i baza wypadowa na najwyższy szczyt tego pasma.
W całym kraju imponuje też liczba restauracji z tradycyjną kuchnią czarnogórską, w której dominują mięso i na wybrzeżu ryby. A grillowanie – jak w przypadku całych Bałkanów – jest znane dosłownie w każdym miejscu. Ćevapi, czyli pieczone pałeczki z mieszanego mięsa wołowiny i wieprzowiny to potrawa, jaką znajdziecie w praktycznie każdej czarnogórskiej restauracji. Gotowe produkty, które wystarczy położyć na ruszt, znajdziecie też w niemal każdym sklepie spożywczym.
W Czarnogórze nikt nie śpi też z kozami. Baza noclegowa w całym kraju jest bardzo dobrze rozbudowana – są hotele, pensjonaty, można też wynająć prywatne kwatery, a nawet całe domy. Z łatwością dogadamy się po angielsku. Ten kraj naprawdę zasługuje na to, by – obok Chorwacji czy Turcji – mówiło się o nim "wakacyjny raj Polaków".