"Od kilku dobrych lat latam na wakacje all inclusive. Kilka razy okazało się jednak, że nasz pakiet jest 'niepełny', bo nie zawiera się w nim na przykład uzupełnianie na bieżąco minibarku w pokojowym hotelu, a bar był otwarty tylko do godz. 22:00, w dodatku serwowano w nim nie zagraniczny, a jedynie lokalny. Z restauracji à la carte również nie mogliśmy skorzystać" – to komentarz na jednej z grup facebookowych, gdzie Polacy dzielą się swoimi doświadczeniami z wypoczynku organizowanego z biurem podróży.
To nie jest również odosobniony przypadek, bo w biurach podróży pytania mnożą się praktycznie... zawsze. "Czy minibarek jest uzupełniany?"; "Czy i ile razy można zjeść w restauracji à la carte, a nie tylko w hotelowym bufecie?"; "Czy jest prywatna plaża?"; "Czy można skorzystać z aquaparku na terenie hotelu, który widzę w folderze?".
Co więcej, nie ma też jednoznacznej odpowiedzi na takie pytania. Bo rodzajów all inclusive – tych zdefiniowanych i oferowanych przez touroperatorów – jest kilka.
All inclusive soft/light to "najbardziej ubogi" pakiet – zazwyczaj z trzema posiłkami dziennie. Mniejszy wybór może być także, jeśli chodzi o bufet czy napoje bezalkoholowe. Co prawda w cenie może znaleźć się mała przekąska, jednak popołudniowej kawy czy czegoś słodkiego do niej raczej już nie dostaniemy.
Czytaj także: https://natemat.pl/555059,wakacje-all-inclusive-nigdy-tak-nie-podrozuje-i-powiem-wam-dlaczegoAll inclusive 24h (24 godziny na dobę) to oferta z posiłkami i napojami w wyznaczonych miejscach. Jak sama nazwa mówi, dostępne są niezależnie od pory dnia. Dodatkowo płatne mogą być z kolei napoje importowane i te lepszej jakości, ale także napoje w butelkach, świeżo wyciskane soki czy "energetyki". Tu również mała uwaga: sporo hoteli ten pakiet określa jako "ultra all inclusive", a różnica jest jednak spora, o czym poniżej.
A teraz wyższy pułap. All inclusive plus jest tym samym, co "zwykłe" all inclusive, tyle że jest to oferta w rozbudowanej wersji. Goście mają więc zapewniony nielimitowany dostęp do posiłków i napojów, a "plusem" są dodatkowe atrakcje czy usługi: nieograniczony wybór dań z karty menu, bezpłatne leżaki i parasole, bezpłatny minibar w pokoju hotelowym (uzupełniany codziennie w napoje 0%, ale też w alkoholowe, np. piwo oraz przekąski). W tym pakiecie można też niekiedy znaleźć informację o "wyższym standardzie obsługi kelnerskiej".
All inclusive ultra/premium to najbardziej rozbudowana opcja wakacji all inclusive – bardzo często mówi się, że to pakiet dla "najbardziej wymagających klientów". Poza standardową ofertą gastronomiczną opcja ta zawiera także napoje oraz przekąski i nierzadko room serwis.
Lista dodatkowych atrakcji i usług nie jest mała. To wspomniane już eleganckie restauracje à la carte i duży wybór wśród napojów bezalkoholowych i alkoholowych dostępnych całą dobę (np. lepszej jakości wina czy markowe napoje procentowe). Uzupełniany codziennie minibar w pokoju to również standard, a do tego bezpłatne: prywatna plaża, aquapark (jeśli znajdują się na terenie hotelu) czy kameralne baseny dostępne wyłącznie dla gości "ultra". Nie brakuje też specjalnego menu i atrakcji dla dzieci.
Niektóre obiekty w cenie oferują także obsługę osobistą, zabiegi odnowy biologicznej, a nawet korzystanie ze sprzętu sportowego czy hotelowej siłowni. Zdarzyć się również może, że dodatkowo płatne będą jednak napoje importowane czy soki ze świeżo wyciskanych owoców.
A więc... jednej reguły i tak nie ma.
Ultra, premium, plus, 24 godziny, soft, light... Można dostać zawrotu głowy. I choć nie jest to żadna nowość, bo takie pakiety od lat są obecne w ofertach biur podróży, to część turystów nie wie, o co w tym wszystkim chodzi. "Jest jakaś zasadnicza różnica między pakietem all inclusive a ultra all inclusive?" – pytają internauci na rozmaitych forach podróżniczych.
Jest też inne pytanie, które często się przewija: jak znaleźć hotel z idealnym pakietem all inclusive? Na co zwracać uwagę i właściwie co jest extra, skoro i tak... wszystko jest za darmo?
– Na pewno warto przeanalizować ofertę i cenę, czyli to, ile trzeba dopłacić za osobę – mówi naTemat Radosław Damasiewicz, prezes Travelplanet.pl. I podkreśla, że all inclusive to nie tylko alkohol. – Najwięcej tak naprawdę kosztują dzieci na wakacjach, a w opcji ultra są dostępne przekąski, lody, frytki, gofry, tosty czy dostęp do akwaparku na terenie hotelu – wylicza.
– Ultra all inclusive to wersja wypoczynku najbardziej na bogato. W takiej ofercie znajdują się także zagraniczne alkohole czy dostęp do posiłków 24 godziny na dobę – mówi Radosław Damasiewicz. – W centralnych restauracjach hotelowych nawet w nocy można zjeść coś na ciepło lub zimną przekąskę i pakiet ultra to właśnie umożliwia – dodaje.
Czyli wychodzi na to, że... all inclusive jest obecnie standardem, a jeśli chcemy "prawdziwego luksusu", wówczas musimy wybrać opcję "ultra"?
– Wszystko zależy, jaki jest rozdźwięk cenowy pomiędzy HB (half board, czyli śniadanie i obiadokolacja) i all inclusive. W krajach, takich jak Turcja, Egipt czy Tunezja te rozbieżności cenowe nie są aż tak duże, w związku z tym ludzie decydują się na all inclusive i kiedy człowiek stawia nogę w samolocie w Polsce, wie, ile kosztowały go wakacje – odpowiada Radosław Damasiewicz.
I dodaje: – Oczywiście wersja "ultra" jest zawsze nieco droższa, ale oferty w tych krajach w porównaniu z ofertami all inclusive w Grecji czy Hiszpanii już mocniej się różnią, bo tutaj czasami trzeba dołożyć kilkaset, a nawet tysiąc złotych do osoby, żeby mieć all inclusive "prawdziwe", czyli nie tylko z wodą czy winem albo piwem do kolacji.
Ludzie po prostu kalkulują: okej, pojadę na wakacje do Turcji, wezmę hotel pięciogwiazdkowy i all inclusive ultra, a i tak wyjdzie mnie to taniej niż urlop w krajach Unii Europejskiej. Krótko mówiąc: cena wakacji naprawdę z najwyższej półki, w najwyższym standardzie, jest atrakcyjna wobec cen all inclusive w Europie.
Słowem, najbardziej "wypasione" pakiety all inclusive klienci wybierają z kilku powodów, na przykład: w drogich krajach, gdzie jedzenie poza hotelem jest drogie; tam, gdzie nie ma możliwości samodzielnego wyżywienia (Malediwy) lub gdzie miejscowe jedzenie czy flora bakteryjna dla turysty może się po prostu źle skończyć.
"Wzrosła (o prawie 3 p.p.) liczba turystów wybierających wyjazd w opcji all inclusive – 86,97 proc. w porównaniu z 84 proc. z roku ubiegłego" – czytamy w raporcie "Zagraniczne wakacje Polaków 2023" Polskiej Izby Turystyki.
Na hotele 4- i 5-gwiazdkowe w ubiegłym roku zdecydowało się prawie 78 proc. klientów biur podróży, co oznaczało lekki spadek w porównaniu z 2022 rokiem, kiedy ten odsetek sięgnął niemal 80 proc.
Jeszcze w 2018 roku 75 proc. klientów zdecydowało się na formułę wyżywienia all inclusive, a 49 proc. na pobyt w hotelu czterogwiazdkowym. To dobitnie pokazuje, że z roku na rok Polacy mają coraz wyższe oczekiwania dotyczące warunków wypoczynku.
A jak to wygląda u progu tegorocznego sezonu? Według danych Travelplanet.pl spośród wszystkich sprzedanych na tę chwilę ofert 85 proc. to wakacje all inclusive. W tym na kupno pakietu ultra zdecydowało się ponad 10 proc. klientów. Pozostałe 15 proc. to oferty HB, full board (śniadanie, obiad/lunch i kolacja) czy bez wyżywienia. Dodajmy, że Travelplanet obsługuje największych touroperatorów, w tym TUI i Itakę, więc ich dane są pewnego rodzaju odbiciem całego rynku.
– Jeśli popatrzymy na ostatnie 20 lat, to nasze zarobki – statystyczne oczywiście, według GUS – rosły dwa razy szybciej niż rosły ceny wakacji i pomijam standard w biurach podróży. Obiektywnie w stosunku do siły nabywczej wakacje stają się coraz tańsze. Do tego sezon 2024 jest nawet trochę tańszy niż 2023, jeśli chodzi o wczesne rezerwacje. Ludzie coraz chętniej wybierają wyższy standard, bo po prostu coraz bardziej ich na to stać – zauważa Radosław Damasiewicz.
I dodaje: – Z naszych doświadczeń wynika ponadto, że all inclusive to nie jest wyraz rozpasania turystów, przeciwnie – bardziej jest to wyraz oszczędzania i racjonalnego gospodarowania budżetem. W tych małych różnicach pomiędzy HB a all inclusive – od opcji lihgt po ultra – kryje się kalkulacja, a nie chęć dogodzenia sobie.