PSL zapowiedział projekt ustawy o wychowaniu patriotycznym i wywołał niemałe zaskoczenie. Wśród zwykłych ludzi, ale jak się okazuje również w Sejmie. – Dowiedziałam się o tym z wystąpienia Władysława Kosiniaka-Kamysza. Pierwszy raz wtedy o tym usłyszałam. Wszyscy są bardzo zdziwieni, bo nikt o tym wcześniej nie słyszał. Nikt tak naprawdę nie wie, o co chodzi – mówi naTemat Dorota Łoboda, posłanka KO, która od lat zajmuje się edukacją.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zaskoczenie to nawet mało powiedziane. Po sobotniej konwencji PSL, media społecznościowe zalały kpiące komentarze pod adresem ludowców. Ludzie bezlitośnie punktują, że "PSL bawi się w PiS-bis".
"Wychowaniepatriotyczne to mi się z PiS kojarzy", "Mówicie językiem PiS", "Po prostu zapiszcie się do PiS" itp. itd. – rozlega się w komentarzach.
Dodać do tego sprawę aborcji, można śmiało stwierdzić, że wokół PSL znowu się gotuje. "Aborcja – nie, związki partnerskie – nie, wychowaniepatriotyczne – tak. Czym PSL różni się od PiS?" – padają pytania.
Dlaczego PSL zabiera się za wychowanie patriotyczne
Bo, jak m.in. usłyszeliśmy, wartości takie jak tradycja, tożsamość i kultura narodowa oraz patriotyzm muszą być przekazywane młodemu pokoleniu.
– Szkoła ma nie tylko uczyć, ale też wychowywać wspólnie z rodzicami i wspólnotą samorządową. Dlatego w najbliższych dniach zaprezentujemy ustawę o wychowaniu patriotycznym – zapowiedział.
Zabrzmiało dokładnie tak, jak za starych czasów PiS, gdy partia Jarosława Kaczyńskiego wzięła się za kształtowanie młodego Polaka i zrobiła z tego karykaturę. I gdy mogło się wydawać, że już bardziej patriotycznie w szkołach być nie może.
Dlaczego więc PSL zabiera się za wychowanie patriotyczne?
"Zrobili to za szybko, bez porozumienia, bez konsultacji"
Dorota Łoboda, posłanka KO, która od wielu lat zaangażowana jest w sprawy edukacji, od razu mówi, że to nie jest dobry pomysł.
– Najgorzej jak politycy na szybko proponują jakąś zmianę w edukacji, nieskonsultowaną z nikim. Wychowanie patriotyczne jest w kierunkach polityki oświatowej ministerstwa edukacji. Można o tym dokładnie przeczytać na stronie MEN. To nie jest tak, że ministerstwo w jakkolwiek sposób zaniedbało ten temat. Natomiast w tym przypadku nawet nie wiemy, o jakie zmiany PSL chodzi. Nie wiemy, czego miałoby to dotyczyć. I jaki ma mieć cel tworzenie czegoś dodatkowego, co już mamy – komentuje w rozmowie z naTemat.
Nie miała pojęcia, że PSL w ogóle chce się za to zabrać. – Dowiedziałam się o tym z wystąpienia Władysława Kosiniaka-Kamysza. Pierwszy raz wtedy o tym usłyszałam. Wszyscy są bardzo zdziwieni, bo nikt o tym wcześniej nie słyszał. Nikt tak naprawdę nie wie, o co chodzi. O czym ma być ta ustawa, czego ma dotyczyć, na jakie potrzeby ma odpowiadać – mówi.
W PSL wyskoczyli przed szereg?
– Zrobili to za szybko, bez porozumienia, bez konsultacji ze środowiskami eksperckimi. Trudno jest nawet odnosić się do czegoś, czego nie znamy szczegółów. Wydaje się, że jest to bardziej polityczny ruch, a nie przemyślany i konsultowany z ekspertami – odpowiada.
Co wiadomo o pomyśle PSL
Na razie wiadomo jedynie, że ustawa ma być "zbiorem rozwiązań mających na celu zatrzymanie jakiejkolwiek rewolucji – lewackiej czy prawackiej", bo obie szkodzą Polsce i najlepsze dla niej jest to, co w centrum.
Kosiniak-Kamysz tak kreślił swoją wizję:
– Nie może być tak, że za każdą zmianą rządu będzie zmiana kanonu, listy lektur. Nie może być tak, że za zmianą kadencji rządu będziemy zmieniać bohaterów, o których uczą się nasze dzieci w szkole. Musi być trzon, który jest niezmienny. W Polsce jest miejsce dla naszych bohaterów – i dla Witosa, i Piłsudskiego, dla Dmowskiego i Daszyńskiego, Paderewskiego i Korfantego.
Wymienił jeszcze Jacka Kuronia i Kornela Morawieckiego.
– Ustawa o wychowaniu patriotycznym to będzie konstytucja na lata i pokolenia dla polskich dzieci i polskiej szkoły – przemawiał.
Kosiniak-Kamysz podał właściwie jedną konkretniejszą rzecz – wycieczki szkolne na wieś. Tak, dla dzieci z dużych miast – na zielone szkoły do gospodarstw agroturystycznych.
– Żeby zobaczyły, jak polska wieś wygląda, jaka jest nasza tradycja, z czego żyjemy, z czego bierze się żywność. To są podstawowe prawdy, to powinno być w każdej szkole – przemawiał.
"Odczepcie się od polskiej szkoły"
Niech każdy sam sobie odpowie, czy teraz jest to nam niezbędnie potrzebne. Czy polskie szkoły bardziej nie potrzebują na przykład podstaw ekonomii i wychowania obywatelskiego? Żeby nie kształcić więcej analfabetów politycznych i ekonomicznych, którzy nie mają pojęcia co to inflacja, nie znają nazw partii, swoich praw i nie chodzą na wybory?
A może lekcji tolerancji, żeby dzieciaki przestały się obrzucać błotem i nie dochodziło do tragedii i brutalnych napadów z ich udziałem? Podstaw psychologii i prawa? I w ogóle wysokiego poziomu nauczania? Nawet cudu, żeby nauczyciele nie uciekali ze szkół i nasze dzieci miał kto uczyć?
Jeśli w PSL nie czytają komentarzy pod swoimi wpisami na X, to może niech zerkną. Ludzie nie mają litości.
"Żądam nowoczesnej szkoły, gdzie uczeń będzie mógł patrzeć w przyszłość, a państwo będzie dla niego przyjaznym domem, bez wciskania zatęchłego katopatriotyzmu", "Czym to się różni od kierunku, który realizował Czarnek?", "Trzymajcie się z dala od szkoły" – to tylko kilka wpisów pod ich postami.
– Nie bardzo wiemy, o co chodzi. Słyszymy, że chodzi o listę lektur. Ale z całym szacunkiem, to nie politycy powinni ustalać i zamrażać listę lektur. Od tego są eksperci, którzy nad tym pracują. Ministerstwo pracuje nad kompleksową reformą podstaw programowych, które mają obowiązywać od 2026 roku i wszystkie rzeczy powinny być wypracowywane w spokoju, w gronach eksperckich – reaguje Dorota Łoboda.
Podkreśla: – Wszystkie inicjatywy dotyczące edukacji powinny być konsultowane z ministerstwem. A te dotyczące zmian podstaw programowych powinny być podejmowane w konsultacjach z ekspertami, a nie przez polityków.