– Pierwszą chorą wronę zauważyłam 19 lipca. Niedługo później dostałam wiadomość od sąsiadki, która zauważyła martwe ptaki w tym samym miejscu co ja (...). Później z sąsiadami wysyłaliśmy sobie kolejne zdjęcia, nagrania, screeny wiadomości. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje – alarmuje w rozmowie z naTemat Beata Niedomagała z Ptasiego Patrolu Fundacji Noga w Łapę. Doniesienia o martwych ptakach obiegają media społecznościowe od kilku dni.
Reklama.
Reklama.
"Co zabija warszawskie ptaki?", "Martwe ptaki w Warszawie", "Ptaki w Warszawie masowo umierają" – grzmią organizacje prozwierzęce, publikując szereg zdjęć i nagrań, pokazujących martwe zwierzęta.
Coś zabija ptaki w Warszawie. Wśród teorii nawet Gorączka Zachodniego Nilu
– U nas, na Bielanach, na Chomiczówce pierwszą chorą wronę zauważyłam 19 lipca. Ta wrona nie przetrwała transportu do Ptasiego Azylu. Po powrocie do domu zobaczyłam wiadomość od sąsiadki, która zauważyła martwe ptaki w tym samym miejscu co ja. Okazało się, że na miejscu była martwa kawka, wrona i jedna osowiała kawka – zawiadamia nas Beata Niedomagała z Ptasiego Patrolu Fundacji Noga w Łapę.
Niedomagała wyjaśnia, że początkowo podejrzewała, że ptaki mogą być otruwane. Wolontariuszka zawiadomiła policję, która zaczęła ustalać okoliczności zdarzenia.
Podkom. Elwira Kozłowska przyznaje, że policja przyjęła zgłoszenie w tej sprawie.
– 19 lipca policjanci interweniowali na ulicy Bogusławskiego 8. Na miejscu policjanci wykonali niezbędne czynności. Kilka ptaków było martwych, a jeden trafił do Ptasiego Azylu. Przyjęto zawiadomienie, a obecnie trwa ustalanie świadków oraz okoliczności zdarzenia – poinformowała w rozmowie z naTemat.
Wiele jednak wskazuje, że mówimy nie o trucicielu, a o chorobie lub innym niezależnym zjawisku.
Beata Niedomagała tłumaczy: – Potem dowiedziałam się od Ptasiego Azylu, że ta kawka również nie przeżyła. Zaczęły docierać do mnie informacje, że takie zdarzenia obserwują inni sąsiedzi. Wysyłaliśmy sobie zdjęcia, nagrania, screeny wiadomości. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Nikt nic nie wie, co to może być.
I właśnie wtedy Ptasi Azyl i Ptasi Patrol zaczęli publikować ostrzeżenia w sieci i zawiadamiać coraz to kolejne organizacje i instytucje. Pisma z prośbą o reakcję kierowało także Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków. W jednym ze wpisów oznaczano nawet samego prezydenta miasta Rafała Trzaskowskiego.
Jakie objawy obserwuje się u ptaków? – Widać było objawy neurologiczne, które mogły wskazywać na zatrucie substancją chemiczną. Podejrzewana była trutka na szczury. Te ptaki były osowiałe, niezdarne, nie miały siły wzlatywać. Chwiały się, miały problemy z równowagą. Dwa razy byłam świadkiem śmierci takiego ptaka. One dostawały drgawek i sztywniały. Widziałam też krew płynącą z dzioba kawki – wymienia Niedomagała.
Z informacji publikowanych przez organizacje prozwierzęce wynika, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni mowa o zgłoszeniach w sprawie aż 50 ptaków.
Dlaczego ptaki w Warszawie umierają? "Trwają badania w kierunku chorób zakaźnych i toksykologii"
Wiadomo, że Powiatowy Lekarz Weterynarii przebadał próbki w kierunku chorób wirusowych "zwalczanych z urzędu", czyli grypy ptaków i rzekomego pomoru drobiu. Obie choroby zostały wykluczone.
To nie jedyna placówka prowadząca badania w tej sprawie. – Takie ptaki zostały dostarczone do naszego Instytutu. One są badane w kilku kierunkach. W kierunku chorób zakaźnych oraz w kierunku badań toksykologicznych – reaguje w rozmowie z naTemat prof. dr hab. Stanisław Winiarczyk, dyrektor Państwowego Instytutu Badań Państwowego Instytutu Weterynarii.
I dodaje: – Jeżeli chodzi o choroby zakaźne, to mówimy o diagnostyce ptasiej grypy, rzekomego pomoru oraz Gorączki Zachodniego Nilu.
Czym jest Gorączka Zachodniego Nilu? To odzwierzęca choroba wirusowa, której symptomy mogą być grypopodobne. Jeśli nie doszło do zajęcia układu nerwowego może pojawić się: gorączka, uczucie silnego zmęczenia, ból głowy, osłabienie mięśni, dekoncentracja, wysypka grudkowa (pomiędzy 5. a 12. dniem od pierwszych objawów)
W tzw. postaci inwazyjnej może zaś dojść do: ostrego zaburzenia świadomości, zaburzenia odruchów, drgawek, sztywności karku.
Patogen wywołujący chorobę może się łatwo rozprzestrzeniać m.in. przez ptaki, które często są kąsane przez zainfekowane komary. Owady te mogą z kolei zakażać zarówno ludzi, jak i zwierzęta (głównie konie). Nie przenoszą się na duże odległości. Samodzielnie są w stanie pokonać około 3,2 km.
Jak pisaliśmy w naTemat, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) potwierdza, że nawet 80 proc. przypadków zakażeń wirusem powodującym gorączkę Zachodniego Nilu może przebiegać bezobjawowo.
Mieszkańcy alarmują ws. umierających ptaków. Wiceprzewodnicząca rady miasta interweniuje
W rozmowie z naTemat członkini komisji ds. ochrony środowiska i wiceprzewodnicząca rady m.st. WarszawyMelania Łuczak z Miasto Jest Nasze potwierdza, że otrzymuje zgłoszenia od mieszkańców w sprawie zmniejszenia populacji ptaków.
– Doszły do mnie te doniesienia. Dotyczyły nie tylko wron, ale też wróbli. Mieszkańcy zwracają mi uwagę na to, że zmniejsza się populacja ptaków w Warszawie. Będę składać interpelację w tej sprawie i zwrócę się prosto do przewodniczącej miejskiej komisji ds. środowiska – mówi.
I zaznacza: – Nie jestem ekspertem z zakresu ornitologii, natomiast wiem, że mieszkańcy spekulują o przyczynach tego zdarzenia. Jako komisja ochrony środowiska rady m.st. Warszawy musimy zająć się tym tematem. Ale musimy też dopytać ekspertów, co mogło się wydarzyć. Przyczyny mogą być róże. To może być choroba zakaźna, zanieczyszczenie środowiska, zanieczyszczenie hałasem.
Próbowaliśmy skontaktować się z rzeczniczką Ratusza, Moniką Beuth-Lutyk, jednak ta nie odebrała od nas telefonu. Jeśli tylko władze Warszawy przekażą nam swoje stanowisko w sprawie umierających ptaków, od razu opublikujemy je w tekście.
Jeśli ty też znajdziesz martwego ptaka na ulicach Warszawy zadzwoń do EkoPatrolu pod numerem 986. Przy zachowaniu środków ostrożności możesz zawieść ptaka do Ptasiego Azylu przy Warszawskim ZOO od strony Mostu Gdańskiego.